Hands-On Zenith Chronomaster Sport Titanium i UTS Oslo [zdjęcia live, dostępność, cena]
Tytan coraz śmielej wkracza do świata zegarków sportowych, a teraz wykonano z niego chronograf z linii Chronomaster Sport. Czasomierz zaprezentowany został podczas wyjątkowego turnieju tenisowego w mroźnym Oslo.
„Tenis to chyba jedyny sport na świecie, w którym płaci się sporo za bilet, a potem przez kilka godzin każą Ci siedzieć w zupełniej ciszy” mówi Patrick Mouratouglou i jest w tym sporo prawdy. Francuski trener, którego kojarzyć możecie choćby jako autora sukcesów Sereny Williams, uznawany jest powszechnie za jednego z najlepszych instruktorów tenisowych, także w ramach noszącej jego nazwisko akademii pomiędzy Cannes a Niceą, w której szkolone są młode talenty i przyszłe gwiazdy tenisa. Ponieważ jego wielką pasją jest wprowadzanie do tenisowego świata młodych, leży mu także na sercu promocja tego jakże tradycyjnego i konserwatywnego sportu. Wedle statystyk dziś średni fan tenisa ma ponad 60 lat, a to znaczy, że sport nie przyciąga do siebie młodych ludzi. Dlaczego?
Odpowiedź jest pewnie złożona, ale jednego z przyczynków z pewnością upatrywać należy w wolnym tempie gry, które nijak pasuje do krótkiego czasu koncentracji dzisiejszej młodzieży. Dość powiedzieć – i to chyba statystyka jeszcze bardziej zadziwiająca niż wiek tenisowych fanów – że z całego trwania meczu tenisowego, czas bez czynnej gry to aż… 80% (!). Przez tyle na korcie nie dzieje się nic… i właśnie Mouratoglou postanowił ten stan rzeczy zmienić. Utworzony w roku 2020 (na chwilę przed pandemią) Ultimate Tennis Showdown (UTS) na tapet wziął właśnie problem konsumpcji czasu. Premierowa edycja imprezy w tym roku zawitała do Oslo, a jej zegarkowym partnerem i chronometrażystą został Zenith. Co zresztą nie może dziwić, bo Patrick Mouratoglu od lat jest przyjacielem i ambasadorem manufaktury ze Le Locle. Dodajcie więc 2 do 2 i w rezultacie otrzymacie powód, dla którego mieliśmy przyjemność odwiedzić mroźną stolicę Norwegii i premierę najnowszej, tytanowej odsłony modelu Chronomaster Sport. Zanim jednak o samym zegarku, kilka zachwytów nad formułą UTS. -20 stopni Celsjusza w zamarzniętym na kość Oslo pominiemy.
Ultimate Tennis Showdown
Czas jest fundamentem całego pomysłu Mouratoglu i jego ekipy na formę i zasady UTS – jakże odmienne od typowych meczów czy turniejów tenisowych. Tutaj wszystko dzieje się szybciej, dynamiczniej, bez zbędnych przestojów, drugich szans i chłodnych kalkulacji. Już sam kort na którym rozgrywane są mecze, wygląda inaczej, bowiem pozbawiony jest korytarzy deblowych, a przez to wydaje się znacznie mniejszy i trudniejszy. Zawodnicy w każdym meczu rozgrywają po cztery kwarty, a każda trwa 8 minut. Nie ma zasady pierwszego serwisu, a punkty liczy się przy każdym kolejnym zagraniu. Wygrywa ten, który zdobędzie ich więcej na koniec każdej kwarty. Żeby tego było mało, każdemu zawodnikowi w kwarcie przysługuje specjalna bonusowa karta, która pozwala jednorazowo potroić punkt w razie wygranej wymiany.
W otwierającym sezon turnieju w Telenor Arena (Oslo) wzięli udział zawodnicy ze światowej czołówki rankingu: Casper Ruud „The Iceman”, Holger Rune „The Viking”, Andrey Rublev „Rublo”, Gael Monfils „La Monf”, Alexander Bublik „The Bublik Enemy”, Dominic Thiem „Thieminho”, Alex de Minaur „The Demon” i Benoit Paire „The Rebel”. Wygrał „Rublo”, w zaciętym finale pokonując „The Demona”, wynikiem 3:1. W UTS najważniejszy nie jest jednak wynik – choć to dalej w pełni profesjonalna, sportowa rywalizacja z wysokimi nagrodami finansowymi. Liczy się przede wszystkim show i genialny wręcz poziom zabawy, który daje zupełnie nowe spojrzenie na tenis jako sport, który niekoniecznie musi się kojarzyć z monotonią i trwającymi po kilka godzin meczami. Publiczność w Oslo bawiła się świetnie i nawet jako niespecjalnie oddany fan tenisa muszę przyznać, że i mi udzieliła się doskonała atmosfera. Szczególnie, że miałem okazję własnoręcznie, choć mocno ułomnie, wymienić kilka piłek z samym Gaelem Monfisem.
Chronomaster Sport Titanium
Kilkanaście miesięcy temu zrecenzowaliśmy w szczegółach pierwszą odsłonę nowego Chronomastera Sport – jak sama nazwa sugeruje, sportowego zegarka z chronografem El-Primero, którym Zenith odpowiedział na pewną lukę w swoim portfolio. Zegarek to ze wszech miar ciekawy i udany, o czym możecie się przekonać czytając wspomniany tekst. Teraz rodzina Chronomaster Sport wzbogaca się o nowy model, opakowany w zyskujący coraz większą popularność w świecie zegarków metal.
Tytan, jak pewnie doskonale wiecie, ma cały szereg zalet czyniących go intuicyjnym wręcz wyborem do wykonania dobrego zegarka sportowego. Jest lekki (Zenith podaje, że wersja tytanowa jest 30% lżejsza od stalowej), hipoalergiczny, odporny na uszkodzenia, antymagnetyczny, a przy tym „charakterny”, o specyficznej barwie i wyglądzie. Ten w Chronomasterze Sport wykończono w całości satynowaniem, łącznie z osadzonym od góry bezelem (ze skalą 1/10 s), koronką oraz przyciskami w typie „pump-pusher” i przykręconym czterema śrubkami deklem. Front i tył koperty zamyka szafirowe szkło.
Do fazowanych (z polerką) uszu obudowy Zenith dołączył tytanową, również satynowana bransoletę z tytanowym zapięciem motylkowym z mikroregulacją (na teleskopy). W moim odczuciu taka opcja to jednak trochę za dużo szczęścia i za dużo tytanu w jednym zegarku, dlatego też sam raczej skłaniałbym się do wersji ze zintegrowanym paskiem z czarnej gumy, zapinanym na tytanowego motylka. Tej opcji niestety nie było mi dane zobaczyć na żywo, pozostaje więc wrażenie z wersji zamocowanej na bransolecie. A to jest więcej niż pozytywne, bo choć Chronomaster Sport Titanium jest w pierwszym kontakcie zaskakująco lekki, to nosi się bardzo wygodnie. Waga tytanu jednak robi swoje i przy tym wcale niemałym zegarku (41 mm średnicy, 13,6 mm grubości) niweluje nieco postrzeganie wielkości. Oczywiście noszenie zegarka zrobionego z lekkiego metalu daje dość specyficzne odczucia i nie każdemu taka lekkość przypadnie do gustu, ale ja z czasem zdecydowanie zacząłem doceniać komfort – a ten tytan gwarantuje „z urzędu”.
Nie bez znaczenia w odbiorze Chronomastera Sport Titanium jest także kolorystyka – całkowita niemal monochromatyczność. Do szarej, nieco zimnej barwy koperty Zenith dobrał szary, galwanizowany cyferblat. Ozdobiono go szlifem słonecznym, a to sprawia, że zależnie od światła tarcza przechodzi od matowo szarego po niemal kremowy, wpadający w beż. Główną rolę w projekcie cyferblatu grają – typowo dla zegarków z El Primero – trzy zachodzące na siebie tarczki, kolejno: licznik 60-sekundowy na godz. 3, licznik 60-minutowy oraz mała sekunda. Tarczki również pokolorowano monochromatycznie, na różne odcienie szarości. Jedyny akcent kolorystyczny, przyjemnie przełamujący wszechobecną szarość, to czerwone wypełnienie wskazówek tarcz stopera oraz czerwony grot centralnego sekundnika. Poza tym jest spójnie, surowo ale przyjemnie dla oka. Na tarczy znalazło się także miejsce dla daty, którą wciśnięto miedzy indeksy na godz. 4 i 5.
El Primero
Pod dekiel koperty, tak jak w poprzednich wersjach Chronomastera Sport, Zenith wrzucił manufkturowy kaliber z legendarnej rodziny El Primero. Mechanizm nosi numer El Primero 3600, ma 60 h rezerwy chodu i balans taktowany na 5 Hz. To sprawia, że wskazówka sekundowa stopera zdolna jest zmierzyć czas z dokładnością do 1/10 s i dlatego właśnie z taką precyzją pomiaru można go używać. Jeden pełny obrót wokół tarczy trwa dokładnie 10 sekund, podzielonych na odpowiednie segmenty.
Dostępność i cena
Zenith Chronomaster Sport Titanium to jeden z tych zegarków, który zaskoczył mnie dwójnasób. Przy pierwszym kontakcie zaskakuje lekkością tytanu i tym jak to różne wrażenie organoleptyczne od wariantu zegarka w stali. Potem do głosu dochodzi spójność projektu i to jak Zenith bardzo udanie skomponował cały zegarek, utrzymując jego surowy charakter. Surowy, ale… zaskakujące dobrze pasuje nawet do burgundowej, zamszowej marynarki. Czy to najbardziej udana wersja Chronomastera Sport? Z pewnością ma ku temu zadatki.
Jak powiedział mi Benoit de Clerck, nowy CEO marki z Le Locle, „Tytan widzę jako doskonały dodatek i uzupełnieni kolekcji. Nie zastąpi pewnie nigdy stali, bo daje zupełnie inne odczucia (jest lekki, a niektórzy lubią ciężkie zegarki), a przy tym, przez swoje właściwości, jest trudniejszy w obróbce”. A jak zegarek wypada cenowo? Za wersję z tytanową bransoletą trzeba zapłacić 11 400 CHF (~52 350 PLN), z paskiem spada ona do 10 900 CHF (~50 050 PLN).
Zaproszeni goście mieli również okazję zobaczyć i przymierzyć inne nowości m.in. model Chronomaster Original Triple Calendar, o którym więcej pisaliśmy TUTAJ.
Zenith Chronomaster Sport Titanium
Producent | Zenith |
Nazwa modelu | Chronomaster Sport Titanium |
Ref. | 95.3100.3600/39.M3100 |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | El Primero 3600 |
Rezerwa chodu (h) | 60 |
Tarcza | szara |
Koperta | tytan |
Średnica (mm) | 41 |
Wysokość (mm) | 13,6 |
Wodoszczelność | 100m |
Pasek | bransoleta, gumowy |