Recenzja Glashütte Original Senator Chronometer Regulator [zdjęcia live, cena]
Wbrew pozorom i ogólnemu przekonaniu precyzja odmierzania czasu jest w dzisiejszym zegarmistrzostwie jedną z mniej istotnych wartości. Nie dla wszystkich jednak – o czym najlepiej świadczy Senator Chronometer Regulator, najdokładniejszy zegarek jaki testowaliśmy.
Powodów dla których warto nosić mechaniczny zegarek jest wiele, ale jednym z oryginalniejszych kontrargumentów pozostaje ten, o którym powiedział mi kiedyś Jean-Claude Biver. Jego słowa brzmiały mniej więcej tak: „Zegarka mechanicznego nie kupuje się dzisiaj po to, by dokładnie odmierzał czas. To już nie jest istotne”. Z początku moje zdziwienie było pewnie porównywalne z waszym, ale że rozmowa ta miała miejsce dobre 6 lat temu, czas nieco mój pogląd zweryfikował. Nadal sądzę, że mechaniczny czasomierz wart jest wydania na niego adekwatnej kwoty pieniędzy z wielu powodów, a chronometria nie jest najistotniejszym z nich. Co nie znaczy, że nieistotnym w ogóle. Nie wiem jak wy – ja lubię mieć zegarek, który przyzwoicie „trzyma czas” i nie trzeba go przestawiać co trzeci dzień. Miałem i takie, tak wiec komfort w miarę dokładnego wskazania aktualnej godziny sobie cenię, a sprawdzanie czasu na telefonie, z zegarkiem zapiętym na ręku, uważam za co najmniej dziwne.
Chronometria to mocno naukowe pojęcie, często zresztą zabawnie mylone przez laików z chronografem, czyli stoperem. Słownik mówi, że to nauka zajmująca się pomiarem czasu i z grubsza wszystkim co z tą tematyka związane. W zegarkach przyjęło się rozumieć chronometrię, jako pewien certyfikowany gwarant dokładności chodu. Najczęściej jest nim COSC, czyli Controle Officiel Suisse des Chronometres – instytucja zajmująca się weryfikowaniem precyzji mechanizmów dla całej masy szwajcarskich producentów, na czele z Omegą, Rolexem i Breitlingiem. Standard COSC wyznacza dobowe wahanie pomiaru w granicach -4 / +6 sekund, i jest to wynik satysfakcjonujący większość użytkowników. Rolex kilka miesięcy temu poszedł o krok dalej, i swoje własne mechanizmy certyfikuje in-house, podnosząc poprzeczkę do poziomu -2 / +2 sekundy na dobę. To już wynik znakomity, choć i bez tego kroku Rolexy powszechnie uznawane były i są za jedne z najdokładniejszych zegarków na rynku. Glashütte Original swoje czasomierze testuje w Niemczech, a certyfikat nazywa się Deutschen Kailbrierdienstes (DKD) i dotyczy 15-dniowego testu całego zegarka, razem z kopertą i cyferblatem. Chronometer Regulator znakomicie oddaje hołd zarówno idei chronometrii jak i jej, w pewnym sensie, wizualnej interpretacji z przeszłości.
Regulator
Czasy, kiedy zegarmistrzowska sztuka tworzyła solidne fundamenty tego, co w zegarkach mechanicznych znajdujemy dzisiaj, miały swoje ograniczenia. Trywializmem będzie wspominanie o braku obrabiarek CNC, komputerów czy nawet elektryczności. Pamiętać jednak trzeba, że już wtedy zegarmistrzowie dążyli do chronometrycznej precyzji, a za wzorzec idealnie dokładnego czasu (tak tak, elektronicznych zegarów też nie było) często uchodził zegar ze wskazaniami w układzie tzw. regulatora. Koncepcja ta zakłada rozłożenie wskazań wszystkich trzech składowych: godziny, minut i sekund, na trzy osobne tarcze. Każda miała osobną skalę i, dzięki jednej tylko poruszającej się po niej wskazówce, była bardzo czytelna i możliwie dokładna. Wedle takiego wzorca, zwykle w postaci zegara stojącego (albo kieszonek), łatwiej było ustawić inne zegarki. Dzisiaj Regulator to już czysto estetyczna kwestia.
Cyferblat GO (Glashütte Original) Senator Chronometer Regulator jest śnieżnobiały z lekko chropowatą, porowatą powierzchnią. Rozłożono na nim trzy małe, lekko wpuszczone tarczki i okienko datownika, z zaokrąglonym wycięciem i dwoma dyskami (białymi z czarnymi cyframi) tworzącymi tzw. Panorama Datum. Dwie z trzech małych tarcz odpowiadają za czas: godziny na wysokości godz.12 i sekundnik na godz.6. Tarczka po lewej stronie to wygodne i przydatne wskazanie rezerwy chodu. Kompozycję dopełnia centralna, opisana na zewnętrznej krawędzi tarczy skala minutowa i duża, centralnie zamocowana wskazówka. Wskazówki są w sumie 4 – wszystkie termicznie zabarwione na metaliczny, niebieski kolor.
Małe, okrągłe okienko w tarczy godzin pokazuje, zależnie od koloru wypełnienia, dzień albo noc.
Forma jest mocno klasyczna, elegancka, w niemieckim stylu, z elementami morskich chronometrów. Nieco dziwnie umiejscowiono tylko jeden element projektu – logo marki – tuz pod okienkiem datownika. W historycznych założeniach taki układ uznawano za przejrzysty, czytelny i po prostu ładny, chociaż nietypowe położenie wymaga pewnego przyzwyczajenia.
Chronometer
Nie jestem pewny jaki wpływ na zegarkową mechanikę ma rozłożenie wskazań w układzie regulatora, ale gdyby w każdym zegarku działało to tak, jak w testowanym GO…
Nie mierzymy co prawda recenzowanych czasomierzy profesjonalnym sprzętem pomiarowym, ale dokładniejszego i lepiej odmierzającego czas zegarka ja na swoim nadgarstku nie nosiłem. Po dwóch tygodniach codziennego użytkowania, okazjonalnym dokręcaniu sprężyny i jednorazowym ustawieniu czasu (i daty) wskazówka sekundowa pospieszyła o… niecałe 2s(!). Oczywiście mogło być tak, że zegarek jednego dnia robił 3 sekundy spóźnienia by następnego odrobić 4 – fakt faktem, że summa summarum wyszło znakomicie. Okazjonalnie zerkałem na sekundnik i komputerowy wzorzec w trakcie testu, i praktycznie każdorazowo różnica była trudna do zauważenia.Za wyregulowanie kalibru 58-04 należy się zegarmistrzom z Glashütte wielka porcja braw – zresztą nie tylko za wyregulowanie.
Taka sama owacja przysługuje za całe wykonanie, estetykę i konstrukcję, a szczególnie za jedno konkretne rozwiązanie. W kalibrze 58-04 zaimplementowano mechanizm, który powinien znaleźć się w każdym mechanicznym zegarku z wyższej półki – secondo-zero-stop. Patent polega na tym, że w momencie odciągnięcia koronki sekundnik nie tylko stopuje ale i idealnie resetuje się na zero. Co więcej, w tym samym momencie wskazówka minutowa przeskakuje na najbliższy pełny indeks minutowy, a przekręcenie koronki powoduje jej skok o pełną minutę, do przodu albo do tyłu, wedle życzenia. Ciężko o lepsze, bardziej wygodne i precyzyjne rozwiązanie, które ma swoje wymierne przełożenie także na dokładnie wskazywany czas. Mówiąc zupełnie szczerze, żadnej innej komplikacji nie chciałbym mieć we wszystkich swoich zegarkach, jak właśnie tej. Celowanie wskazówkami idealnie w indeks na godz.12 jest frustrujące, a tutaj wszystko robi za nas mechanizm.
Manualny naciąg (z koronki) kumuluje w bębnie sprężyny głównej rezerwę chodu na poziomie 44h. I jest to wartość prawie satysfakcjonująca, zakładając, że zegarka nie będzie się nosić na co dzień. O jej upływie informuje wspomniany wskaźnik na tarczy, a dokręcenie jest wygodne, lekkie i przyjemne, z charakterystycznym klikiem.
Tradycyjnie już manualny kaliber made-in-Glashütte od góry (albo, patrząc z pozycji zegarmistrza, od dołu) przykrywa duża płyta ¾ z niemieckiego srebra. W Chronometer Regulator nieco ją uszczuplono, wycinając miejsce na koła mechanizmu naciągu. Wiodący punkt kompozycji zajmuje rzecz jasna balans z ręcznie grawerowanym i wypełnionym złotem mostkiem, regulacją w formie tzw. łabędziej szyi i złotym kołem balansowym z mikro-śrubkami. Wychwyt pracuje z szybką jak na manuale częstotliwością 4Hz (28.800 A/h). 58-04 jest wizualnie dopieszczony w każdym praktycznie detalu i z użyciem niemal wszystkich znanych technik dekoracyjnych. Płyta ¾ ma fazowane i wypolerowane ranty, pasy Glashütte (niemiecki odpowiednik pasów genewskich), złote szatony z osadzonymi w nich rubinami (kamieni w mechanizmie łącznie jest 58), błękitne, termicznie barwione śrubki, złote grawery, perłowanie płyty bazowej, efektowny szlif na kole naciągowym i polerowania.
Jeśli zgodzicie się, że zegarmistrzostwo to także estetyka i pedantyczna wręcz dbałość o szczegóły, musicie przyznać zegarmistrzom GO najwyższe noty – kaliber wygląda po prostu bardzo, bardzo dobrze. Tak dobrze, jak działa.
Senator
Chronometer Regulator dostępny jest w dwóch wersjach. Wersja z naszego testu to masywne, 18ct różowe złoto, dostępne także w odcieniu białym. Całość ma 42mm średnicy, 12.47mm grubości i wodoszczelność 5 bar, czyli akurat tyle, żeby wytrzymać mycie rąk albo lekki deszcz. Szeroko rozstawione uszy (22mm), lekko zagięto w dół, wypolerowano od góry, lekko sfazowano na krawędzi, a na boku wyszczotkowano. Szczotkowanie płynnie przechodzi na flanki obudowy, ładnie kontrastując z polerowanym, stopniowanym bezelem i przykręconym deklem. Złota koronka ma wytłoczone logo „GG” i rozmiar akuratny do obsługi wszystkich funkcji. Równie wygodne jest noszenie czasomierza, choć 42mm szczerego złota swoje ważą.
Zegarek na przegubie zapina się na skórzanym, czarnym pasku z aligatora ze złotym motylkiem, wykończonym podobnie starannie co koperta. Wizualnie Senator Chronometer Regulator sprawia wrażenie nawet większego niż jest, a to za sprawą wąskiego bezela i jasnej tarczy pod szafirowym, profilowanym lekko szkłem. Nie ma to jednak wpływu na czytelność, która nawet w o wiele mniejszej kopercie byłaby po prostu znakomita.
Złoty GO Senator Chronometer Regulator to koszt 26.700EUR (~116.600PLN) i pewnie wielu z Was zastanawia się, czemu testujemy i opisujemy tak drogi zegarek, niedostępny dla znakomitej większości z nas. W moim odczuciu zegarkowa pasja, jak każda inna pasja zresztą, nie sprowadza się tylko do tego, co sami sobie możemy kupić i na co nas stać. To także, a może nawet przede wszystkim, docenienie tego co w temacie najlepsze, najciekawsze, inne i oryginalne. Projekt Senator Chronometer Regulator, choć oparty na historycznym rozwiązaniu, z pewnością spełnia te kryteria. Regulatorów na dzisiejszym rynku nie ma przesadnie wielu, a regulatorów tej klasy co GO prawie wcale. Mnie w tym zegarku urzekł klasycznie niemiecki design i niezwykle funkcjonalny mechanizm. Stop-reset-sekunda i skacząca wskazówka minutowa same w sobie podobają mi się tak bardzo, że nawet brzydsze opakowanie nie zrobiło by przesadnie dużej różnicy. Na szczęście w tym przypadku nie ma tego problemu, bo zegarek wygląda świetnie.
Glashütte Original pozostaje nieco w cieniu swojego bardziej prestiżowego sąsiada (Lange & Söhne), ale nie robi wcale zegarków dużo gorszej klasy. Produkuje modele przystępniejsze cenowo, ale też ze stricte manufakturowymi kalibrami i większością elementów. GO ma swoją fabrykę tarcz (w Pforzheim), a we własnej manufakturze wytwarza cała gamę małych i mniejszych komponentów – o czym z resztą pisaliśmy TUTAJ przy okazji naszej wizyty w Glashütte. Wszystko podparte jest własnymi projektami i ekipą doświadczonych zegarmistrzów, gwarantujących pewien wysoki poziom gotowych zegarków. Oczywiście koniec końców najważniejsze jest wrażenie z konkretnego czasomierza – i pisząc szczerze, trudno mi znaleźć jego słabe punkty. Może poza ceną, niestety w dużej mierze wywindowaną przez kruszec koperty.
Na (+)
– niemiecki, elegancki, poukładany design
– manufakturowy, świetny mechanizm
– kapitalna komplikacja stop-reset-sekundy plus…
– skacząca wskazówka minutowa
– bardzo dokładny chód
– świetny poziom wykonania i wykończenia
Na (-)
– stosunkowo wysoka cena
– dość ciężki na nadgarstku
Glashütte Original Senator Chronometer Regulator
Ref: 1-58-04-04-05-04
Mechanizm: 58-04, manualny, 44h rezerwy chodu, 28.800 A/h, duży datownik, rezerwa chodu, wskazanie dzień/noc
Tarcza: biała, stalowe, błękitne wskazówki, malowane indeksy
Koperta: 42×12.47mm, różowe złoto, szafirowe szkło, szafirowy dekiel
Wodoszczelność: 5 bar
Pasek: skóra aligatora, czarny, złote zapięcie na zatrzask
Limitacja: —
Cena: 116.600PLN
Piękny.