Co nosiliśmy najczęściej w 2021 roku? – zegarki redakcji CH24.PL
Za nami kolejny rok ciekawych premier, nowych trendów i rynkowych perturbacji, więc dla odmiany tym razem zerknijmy szybko na to, co najczęściej nosiliśmy na swoich nadgarstkach my – redakcja CH24.PL.
W pewnym klasyku polskiego kina mówili, że „tradycja” to dobre imię dla dziewczynki. My mówimy, że tradycję pielęgnować należy i zgodnie z nią – jak co dwa lata – uchylamy Wam rąbka redakcyjnej tajemnicy. Podwijamy rękawy i pokazujemy, co najczęściej nosili na swoich przegubach członkowie redakcji CH24.PL. Zestawienia z roku 2019 i 2017 znajdziecie TUTAJ i TUTAJ. Kolejność jak zwykle zupełnie przypadkowa, choć przyznać musicie, że przekrój naszych sympatii rozkłada się całkiem szeroko. Bez zbędnego przedłużania więc…
Tomasz Kiełtyka – Panerai Luminor 8 Days PAM560
Po kilku latach postanowiłem na chwilę wrócić do swojego PAMa i okazało się, że finalnie to właśnie on najczęściej gościł na moim nadgarstku w 2021 roku. Co prawda ostatnie poczynania i eksperymenty OP nie do końca trafiają w mój gust, ale PAM560 to kwintesencja Panerai tj. prostota oraz czytelność, którą tu jeszcze uzupełnia wygodny, bo 8-dniowy mechanizm z manualnym naciągiem. Jego nakręcanie – czyli odciągnięcie charakterystycznego zabezpieczenia koronki i sam proces kręcenia koronką – daje sporo frajdy i pozwala na chwilę w całości skupić się na zegarku. Z kolei rysy, które z czasem pojawiają się na kopercie pokazują, że starzeje się jak dobre wino i w moim odczuciu wygląda coraz lepiej.
Kim jestem: założyciel i właściciel CH24.PL
Instagram: @tomaszkieltyka
Wadim Zalewski – Tudor Submariner Ref. 79090
Choć zawsze staram się, by rotacja zegarków była u mnie dosyć zrównoważona, na samej końcówce roku przyjdzie mi wyłonić jednoznacznego faworyta – Tudora Submarinera ref. 79090 – którego noszę nieprzerwanie od momentu zakupu. Egzemplarz ten reprezentuje sobą wszystko, co urzeka mnie w zegarkach vintage. Posiada grube, wystające szkło pleksi; bezklikowy bezel, którego aluminiowa wkładka wyblakła na szaroniebiesko; oraz tarczę w kolorze głębokiego granatu, z dużymi plackami trytowej lumy, która przebarwiła się na kremowo. Wszystko zamknięte w masywnej kopercie z nawiercanymi uszami, w komplecie z klekoczącą bransoletą z ogniw ze zwijanej stali. Niby solidnie, a jakby odrobinę tandetnie. Niby vintage pełną gębą, a wyprodukowany dopiero w 1992 roku. Niby tylko Tudor, a o porównywalnej wartości do Rolexa. I weź tu zrozum naszą pasję.
Kim jestem: redaktor CH24.PL
Instagram: @vanguard.watches
Tomasz Jakubas – Victorinox I.N.O.X. Carbon
Kolejny rok pod znakiem COVID-19, lockdownów oraz innych podobnie wątpliwych „atrakcji” spowodował, iż znaczną część czasu wypełniły aktywne formy jego spędzania. Na czoło wysunęła się cykloza w trzech odmianach, a najczęściej wybieranym zegarkiem na te okoliczności był Victorinox I.N.O.X. Carbon. Lekki, niezniszczalny (czyt. wodo-, kurzo-, uderzenio-, ognioodporny, i co tam jeszcze producent wymyślił) z czytelną, kontrastującą tarczą pozwalającą na odczyt czasu w każdych warunkach. Najdoskonalszą cechą jest jednak brak obaw o jego losy nawet podczas najbardziej ekstremalnych aktywności outdoorowych. Jako, że INOX zawsze towarzyszył mi „na szosie” to fota z INOX-em na Zakręcie Śmierci w Szklarskiej Porębie.
Kim jestem: redaktor CH24.PL
Instagram: Tomek nie ma Instagrama… serio :/
Michał Ciechanowski – Garmin Fenix 6 Pro
Miłośnicy „prawdziwych” zegarków pewnie pominą opis, jak zobaczą zdjęcie, ale muszę przyznać, że rok 2021 to u mnie rok pod znakiem Garmina. Wygrały względy czysto praktyczne oraz fakt, że mało było okazji do założenia chociażby smart casualu. Od zakupu Garmina Fenix 6 PRO wiosną tego roku praktycznie nie schodzi z nadgarstka i z kierownicy roweru. I to właśnie rower był głównym powodem zakupu – zegarek łączy się z czujnikami prędkości, kadencji oraz opaską, która mierzy parametry organizmu. Jak już się go przepnie na normalny pasek to po prostu zostaje na nadgarstku. Jeśli dodamy do tego bardzo przyzwoitą pracę na jednym ładowaniu i obsługę płatności zbliżeniowych, to ja niczego więcej nie potrzebuję. Jak widać nie samymi zegarami mechanicznymi człowiek żyje, a w czasie, kiedy czołowe szwajcarskie manufaktury wypuszczają swoje interpretacje smartwatchy warto mieć w temacie jakieś obycie.
Kim jestem: redaktor CH24.PL
Instagram: @m.ciech
Łukasz Doskocz – Tudor Pelagos
W kwestii moich nadgarstkowych preferencji jedna rzecz od lat pozostaje niezmienna – większość czasu zajmują go zegarki, które dla Was testujemy i recenzujemy. Na prywatne czasu ciągle brakuje, ale jak już się znajdzie… Po koniec zeszłego roku moją skromna kolekcję zasilił model, który chciałem mieć od mniej więcej 2012 roku, czyli od jego daty premiery. Wtedy to – wydaje się co najmniej jak stulecie temu – niesiony falą rosnącej popularności Tudor pokazał model Pelagos. Jako kontrapunkt dla klasycznego, vintage’owego Black Baya, Pelagos wymyślony został jak rasowy „tool-watch”, wyniesiony do ekstremum. Wszystko w tym zegarku jest po coś, nic nie jest dla dekoracji czy udawanego poczucia luksusu. I to w Pelagosie lubię najbardziej, plus lekki (ale nie za lekki) tytan, świetną bransoletę, godny mechanizm, monochromatyczną prostotę i specjalny grawer na deklu, którym się Wam nie pochwalę, bo to sprawa… bardziej prywatna.
Kim jestem: redaktor naczelny CH24.PL
Instagram: @lukaszdoskocz
A co Wy najczęściej nosiliście na nadgarstku w mijającym, 2021 roku? Piszczcie w komentarzach na naszym Facebooku.