Basel 2014: Breitling Chronomat Airborne
30 lat po swojej premierze, kultowy Chronomat manufaktury Breitling świętuje okrągłe urodziny specjalnym, jubileuszowym modelem w stylu vintage.
Breitling to obok TAG Heuera marka, która od razu kojarzy się z jedną konkretną zegarmistrzowską komplikacją – chronografem. Portfolio obu marek zdominowane jest przez zegarki ze stoperem, a i historycznie patrząc to chronograf właśnie tworzył ich dzisiejszą, ugruntowaną pozycję. Breitling swoją przygodę z mechanicznym pomiarem czasu rozpoczął w połowie ubiegłego stulecia (m.in. współtworząc pierwszy modułowy chronograf automatyczny wspólnie z Heuerem, Hamiltonem i Dubois Depraz), a model Chronomat przyszedł na świat dokładnie 31 lat temu. Ernest Schneider, ówczesny właściciel marki, wyszedł naprzeciw oczekiwaniom włoskiej jednostki akrobacyjnej Frecce Tricolori i stworzył zegarek odpowiadający potrzebom wyczynowego pilota. Chronograf Chronomat miał być wygodny, niezawodny i czytelny tak, by mógł stać się narzędziem pracy samolotowego akrobaty. Model „militarny” zadebiutował więc w roku 1983, natomiast wersja komercyjna pojawiła się rok później, dokładnie w 100 urodziny firmy. 5 lat temu Chronomata wybrano także na pierwszy model z nowym, in-house’owym kalibrem Breitlinga – B01 (testowaliśmy go obszernie TUTAJ).
Jak łatwo policzyć, w tym roku Chronomat, w wydaniu ogólnodostępnym, obchodzi swoje 30. urodziny. Ich wyrazem jest seria Airborne, mocno nawiązująca do pierwowzoru, z kilkoma kosmetycznymi zmianami.
Najistotniejsza dotyczy obrotowego bezela, który w Airbornie ma tożsamą z oryginałem podziałkę minutową wygrawerowaną w jego satynowanej płaszczyźnie (zamiast nieco zbyt cukierkowych arabskich indeksów w poprzednich wersjach).
Do oryginalnego Chronomata nawiązuje także tarcza, której kolorystykę zwykło się pieszczotliwie nazywać „pandą”. Dwie dostępne wersje to czarna baza ze srebrnymi lub srebrna z czarnymi tarczkami. Vintage’owy charakter podkreślają jednak przede wszystkim indeksy z beżową luminową, obecną także na prostych wskazówkach. Reszta kompozycji to wspomniane trzy małe tarczki z arabskimi indeksami, okienko daty na godz. 4:30 oraz centralny, czerwony sekundnik stopera ze stylizowaną przeciwwagą.
Stalowa koperta zegarka, wypolerowana na wysoki połysk (poza opisanym już, satynowanym bezelem z 4 wypustkami) ma wypukłe, szafirowe szkiełko z antyrefleksem i pełny, stalowy dekiel z wytłoczoną sylwetką samolotu Włoskich Sił Powietrznych Alenia Aermacchi. Wychodząc naprzeciw różnym rozmiarom nadgarstków potencjalnych klientów, Breitling wykona model Chronomat Airborne w wersji 41 i 44mm, choć ta większa ma zdecydowanie ciekawsze proporcje. Świetnie wypada także nowy, materiałowy pasek w militarnym stylu lub opcjonalna stalowa bransoleta.
Wewnątrz pracuje oczywiście Breitlingowy kaliber 01 z kołem kolumnowym, automatycznym naciągiem, 70h rezerwy chodu, 4-Hercowym balansem i certyfikatem chronometru COSC (więcej o jego specyfice przeczytacie we wspomnianej już recenzji TUTAJ). I o ile dotychczasowe Chronomaty miały mocno sportowy styl, w wersji Airborne zegarek zyskał totalnie nowy charakter, i to tylko dzięki kilku drobnym detalom.