Adam Tomaszewski (Xicorr) dla CH24.PL
Z Adamem Tomaszewskim, założycielem i właścicielem marki Xicorr, rozmawiamy między innymi o początkach działalności, kolekcji zegarków Circle i planach na przyszłość.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat polski rynek mechanicznego zegarmistrzostwa przeżywa swego rodzaju renesans. Do dotychczasowego monopolisty – zielonogórskiej Polpory – dołączyły nowe firmy: Copernicus i Xicorr. Dla miłośników urządzeń odmierzających upływające chwile takie ożywienie to dobry sygnał. Nasz rynek dojrzał w końcu do produkcji czasomierzy, w których coraz więcej elementów wykonywanych będzie w polskich warsztatach. My o pasji i samych zegarkach rozmawiamy z właścicielem firmy Xicorr.
Tomasz Kiełtyka: Jak i kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda z zegarkami?
Adam Tomaszewski: Pewnie podobnie jak większości z nas – pierwszy zegarek dostałem na komunię, była to Slava z niebieską tarczą. Potem była prostokątna Cyma od dziadka. Jak się pojawiły pierwsze własne pieniądze to wydatki na jakiś nowy zegarek często gościły w budżecie. Dodatkowo jako dzieciak miałem okazje spędzać wakacje w Szwajcarii, która wtedy wydawała mi się prawie rajem i stąd też fascynacja wszystkim co szwajcarskie, w tym zegarkami.
TK: Skąd pomysł na założenie firmy, produkującej czasomierze?
AT: Od studiów pracuję zawodowo w IT, to ciekawa dziedzina, jednak po tak długim czasie chyba mi się trochę znudziła. Zawsze marzyłem, żeby w pracy łączyć przyjemne z pożytecznym i biznes zegarkowy wydaje mi się idealnym rozwiązaniem.
TK: Zdecydowałeś się na dość trudną nazwę Xicorr. Jaka jest jej geneza?
AT: Miało być Przedsiębiorstwo Produkcyjno Usługowo Handlowe Malinka ale nazwa nie chciała się zmieścić na tarczy o koronce nie wspominając (śmiech). Zaczęły się poszukowania krótszej nazwy. Sikor zawsze kojarzył mi się z zegarkiem – określenie to często pojawiało się na mojej warszawskiej Pradze. Dodatkowo miał ciekawe źródło – wywodzi się przecież z gwary więziennej. Potem w jakimś spisie szwajcarskich firm zegarkowych nie znalazłem żadnej na X. X wskoczył do sikora, dodałem międzynarodowy szlif i nazwa była gotowa. Jak zobaczyłem projekt logo, to już było pozamiatane. Ostatnio usłyszałem jak wymawiają to Amerykanie, „zajkor” mnie powalił, ale brzmi to zawodowo.
TK: W sprzedaży dostępne są już zegarki z kolekcji Circle. Czy możesz zdradzić jak wyglądał w Twoim przypadku proces projektowania, produkcji i składania zegarków?
AT: Circle jest dobrym przykładem, bo to w pełni mój projekt. Zaczęło się od pomysłu, że fajnie by było dać takie zwykłe śrubki. Potem było szukanie najmniejszych dostępnych standardowych śrubek. Powstały pierwsze szkice na papierze, ale dość szybko przeniosłem się do komputera. Grafika komputerowa była dla mnie dość nową dziedziną. Po poszukiwaniu dostępnych programów wybór padł na Inkscape’a (darmowy program do grafiki wektorowej). Tu powstał projekt wyglądu zegarka. Równolegle zaczął powstawać projekt techniczny, tu konieczny był program CAD. Do projektów 2D zacząłem wykorzystywać Draftsighta a do projektu 3D FreeCADa. Kolejnym etapem był wydruk modelu koperty na drukarce 3D. Po domknięciu projektu trzeba było zamówić komponenty u dostawców. Po skompletowaniu wszystko składane jest na miejscu. Odbywa się to na razie w chałupniczych warunkach i ten etap wymaga najszybszych inwestycji.
Wracając jeszcze do projektowania to po kilku projektach przesiadłem się z Inkscape’a na Corela, a do modelowania 3D używam ViaCADa. Korzystam też z pomocy innych osób i część nowych modeli nie powstaje już tylko w mojej głowie.
TK: A ile jest Poland w Xicorr’owym „Made in Poland”?
AT: To jest trudne pytanie bo budzi emocje i nie wiadomo jak to policzyć w procentach. Na przykładzie Circle’a cały projekt jest mój, czyli polski. Zegarki są składane w Polsce, tu robione są wszystkie grawerowania, jeden z pasków i całe opakowanie. W zależności jak się spojrzy można powiedzieć, że w samym zegarku prawie nic poza grawerem nie jest polskie czyli 5% albo biorąc pod uwagę całokształt, że nawet 60-70%. W Polsce nie ma tradycji produkcji zegarków i trudno jest znaleźć osoby, które chciałyby poświęcić czas i energię na produkcję nowych, dość skomplikowanych i małonakładowych elementów. Jednak jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że coraz więcej elementów będziemy produkować sami albo u partnerów w Polsce.
TK: Aby promować Circle’a nawiązałeś współpracę z polskim nurkiem Darkiem Wilamowskim. Według mnie zdjęcia spod wody – na ręce nurka z krwi i kości – to świetny pomysł! Zegarek był na głębokości 100m i wciąż pracuje – to powód do dumy.
AT: Nawet więcej niż 100 metrów, podczas ostatniego pobytu w Austrii nad Attersee Darek zamoczył Circle na 150 metrów i nie było problemów. Sam jestem zaskoczony, że wytrzymał 50% więcej od specyfikacji i to nie w warunkach laboratoryjnych a naturalnych.
Aktualnie, wspólnie z Darkiem, szykujemy edycję limitowaną Circle’a – Garda 2012. Zegarek ten już wkrótce zejdzie z Darkiem na ponad 300 metrów.
Nasza współpraca układa się na tyle dobrze, że na przyszły rok planujemy wyprodukowanie 'prawdziwego’ nurka.
TK: W przygotowaniu jest model nawiązujący do FSO Warszawa M20. Kiedy trafi do sprzedaży?
AT: Tu jesteśmy na etapie kompletowania poszczególnych elementów. Potem ruszy montaż. Mam nadzieję, że obie wersje kolorystyczne na jesieni będzie już można kupić. Z terminami po dotychczasowych doświadczeniach staram się być bardzo ostrożny.
TK: Czy planujesz jakieś niespodzianki w najbliższym czasie?
AT: Ten rok to Garda i FSO M20. Z niespodzianek chodzi mi po głowie wersja z powłoką PVD lub DLC i przeszklony dekiel. Ale na tę chwilę nie ma konkretnego planu. Skupiamy się na Gardzie i M20.
TK: A może zdradzisz nam choć trochę planów na kolejne lata?
AT: Na przyszły rok to chronograf Syrena Sport i nurek opracowywany wspólnie z Darkiem. Nurek będzie duży, głębokowannowy i oczywiście będzie miał Circle’owe śrubki.
Dalsze plany obejmują kwadratowego brata dla Circle’a – Quadrata, chcielibyśmy stworzyć coś sportowego dla Pań, jest też w planach zegarek z nietypowym umieszczeniem sekundy.
Pracujemy też nad mechanizmami. Z drobiazgów będą to zdobienia konieczne do przeszklonego dekla. Z poważniejszych rzeczy modyfikacje na potrzeby kolejnych modeli.
Ruszyły też prace nad in-housem. Na razie jesteśmy na początku drogi – tworzymy jego specyfikację, musi to być mechanizm, który będzie się odróżniał od obecnych na rynku.
TK: Dziękuję za rozmowę.
AT: Ja również dziękuję.
Powodzenia! M20 limitowana edycja jest przepiekna.