A.Lange & Söhne i Concorso d’Eleganza (Live 2/3) – Zegarki
Choć Conocorso d’Eleganza to przede wszystkim piękne, zabytkowe i unikatowe samochody, dla nas weekend nad Como był wyjątkową okazją do obcowania z praktycznie całą kolekcją czasomierzy A.Lange&Söhne.
W pierwszej części mojej relacji znad włoskiego raju na ziemni – jeziora Como – mogliście przeczytać więcej o Concorso d’Eleganza Villa d’Este, prestiżowym zlocie wyjątkowych aut, od 85 lat organizowanym w małej miejscowości Cernobbio. Impreza, uznana powszechnie za jedną z najważniejszych w swojej klasie, zbiera nad malowniczymi brzegami jeziora armię około 50 aut tak wyjątkowych, że motoryzacyjni fanatycy widząc je niechybnie dostają pozytywnego świra. Ponieważ jednak od 3 edycji partnerem Concorso jest A.Lange & Söhne, swój moment szaleństwa mieliśmy i my, wszak CH24.PL – z całą sympatią i pasją jaką darzymy samochody – jest portalem zegarkowym. Na czas trwania imprezy każdy z zaproszonych dziennikarzy otrzymał wybrany model zegarka, a jeśli dołożymy do tego mały butik marki w eleganckim wnętrzu Grand Hotel Villa d’Este i nagrodę główną imprezy, możecie sobie z grubsza wyobrazić, gdzie wędrowała nasza uwaga.
Lange 1 Time Zone „Concorso d’Eleganza Villa d’Este”
Poza prestiżem i chwałą szczęśliwy laureat głównej nagrody Concorso (tym razem Maserati 450 S z roku 1956) otrzymuje także specjalny, unikatowy egzemplarz zegarka Lange & Söhne Lange 1 Time Zone. Wersja ta (pisałem o niej już w pierwszej relacji TUTAJ) różni się od tej seryjnej dwoma detalami. Umieszczony na ringu drugiej strefy czasowej czerwony napis GMT zastąpiono słowem „Como”, a szafirowy dekiel koperty osłania zamykana – jak w starych zegarkach kieszonkowych typu hunter – pokrywka z wygrawerowanym logo Concorso.
Z zegarkiem tym, a konkretnie z egzemplarzem roku ubiegłego, wiąże się zresztą pewna anegdota. Plotka mówi, że jeden z kolekcjonerów złożył ponoć nieformalną propozycję zapłacenia za zegarek 150.000USD. Wątpię jednak, żeby jego właściciel – projektant mody Ralph Lauren – przyjął tę skądinąd hojną ofertę.
1815 Chronograph
Pochodzący z kolekcji 1815 (data urodzenia Ferdinanda Adolfa Lange) chronograf był z kolei moim towarzyszem włoskiego weekendu nad Como. Pierwotnie Lange zaproponowało model Grand Lange 1, ale ponieważ jego obszerną recenzję będziecie mogli przeczytać u nas już niebawem, poprosiłem o zmianę na model, który przez wielu uważany jest za jeden z najdoskonalszych, klasycznych chronografów na runku.
Płaska, mierząca ledwie 39.5mm koperta z białego złota (z ładnym połączeniem polerowanych i satynowanych płaszczyzn oraz grubością 10.8mm) ma znakomite proporcje, bardzo tradycyjny wygląd i – co zapewne najistotniejsze – gwarantuje doskonały wręcz komfort noszenia (podkreślony jeszcze przez miękki pasek ze skóry aligatora z tradycyjną, złota klamerką). Momentami zupełnie zapominałem o obecności czasomierza zapiętego na nadgarstku. I nie byłby to w sumie żaden problem, gdyby nie to, że pracuje w nim mechanizm z tradycyjnym, ręcznym naciągiem (znaczy taki, o którego regularnym nakręcaniu trzeba pamiętać).
Na całe szczęście moje niedopatrzenie nie miało konsekwencji, bowiem 1815 Chronograph wyposażono w kaliber L951.5 z aż 60h rezerwą chodu. Poza tym parametrem przepięknie wykonany i wykończony werk ma duży, taktowany na 2.5Hz balans (18.000 A/h), małą sekundę i stoper ograniczony jedynie do centralnej sekundy (z flybackiem) i licznika 30-minutowego. Co ciekawe, oba te wskazania umieszczono na tarczy w dość niestandardowym położeniu.
Małe tarcze sekundy i stopera, sąsiadujące ze sobą w poziomie, przesunięto nieco pod centralną oś tarczy, tworząc w ten sposób ciekawe i unikatowe wrażenie. Reszta srebrnego cyferblatu to bardzo niemiecka stylistyka z ringiem minutowym, arabskimi indeksami godzinowymi oraz zestawem smukłych, błękitnych wskazówek. Także i tu jest wręcz idealnie, czytelnie, a równocześnie elegancko – i choć preferuje chronografy z większymi możliwościami pomiarowymi, w 1815 ten minimalizm sprawdza się rewelacyjnie. Jednym słowem – znakomity zegarek.
Jako ciekawostka – poprzednia wersja 1815 Chrono z nieco inną tarczą i mechanizmem o mniejszej, 36-godzinnej rezerwie chodu. Na nadgarstku szczęśliwego właściciela, Bena Clymera z Hodinkee.
Datograph Perpetual
A to z kolei prawdziwa gwiazda i bohater zdecydowanie największej ilości zdjęć zrobionych nad Como – bardzo rzadki Datograph Perpetual w białym złocie z szarą, piękna tarczą – własność naszego przyjaciela Kristiana Haagena z Timegeeks.
Zegarek, produkowany w tej wersji przez niespełna dwa lata, to połączenie legendarnego chronografu Lange Datograph oraz modułu wiecznego kalendarza z dużym datownikiem i fazami Księżyca. Zamknięty w 41mm, złotej kopercie mechanizm kaliber L952.1 ma 36h rezerwy chodu (naciąg manualny), 2.5-Hercowy balans, chronograf z kołem kolumnowym i wieczny kalendarz z dużą datą, wskazaniem lat przestępnych, dniem tygodnia, miesiącem i fazami Księżyca.
Przepiękna, szara tarcza ze srebrnymi totalizatorami (tak samo jak w 1815 Chrono, przesuniętymi lekko poniżej poziomej osi tarczy), niebieskim dyskiem księżycowych faz i złotymi, wypolerowanymi wskazówkami daje piorunujący rezultat. Dla mnie (i nie tylko) to jeden z najpiękniejszych czasomierzy, jakie opuściły mury manufaktury w Glashütte w ciągu całych 20 lat działania marki. Kristianowi pozostaje pogratulować gustu.
Spośród całej gamy innych zegarków, które miałem okazję obejrzeć, przymierzyć i sfotografować, wyjątkowo spodobał mi się Lange 1 Daymatic – kultowy model z automatycznym kalibrem i odwróconą kompozycją tarczy.
W przeciwieństwie do standardowego, decentrycznego designu Lange 1 z przesuniętą w lewo tarczką wskazania czasu, w Daymaticu jest ona ulokowana po prawej stronie cyferblatu (i taki układ pasuje mi bardziej, niż standardowy). Lewą zajmuje wskazanie dnia tygodnia (retrograde), duży datownik i mała sekunda.
39.5mm koperta z różowego złota pięknie współgra ze srebrną tarczą ze złotymi aplikacjami, a zegarek wygląda na nadgarstku perfekcyjnie, zapięty na brązowego aligatora ze złota klamerką.
Żeby jednak nie było, mówiąc zupełnie szczerze, chętnie nosiłbym każdy jeden zegarek z logo A.Lange & Söhne, od platynowego Lange 1 po absolutnie fenomenalnego Zeitwerka, także w artystycznej wersji Handwerkskunst z ręcznie giloszowaną i grawerowaną tarczą. Lange to manufaktura kompletna i doskonała, o czym zresztą wkrótce napiszemy znacznie więcej. A tymczasem – na koniec – mała galeria made in Como.