Zegarki i samochody: małżeństwo doskonałe (część 2)
Lata 60. minionego stulecia przyniosły rosnącą popularność wyścigom samochodowym, które z kolei wymuszały coraz bardziej precyzyjny pomiar czasu. To właśnie w tamtym okresie powstały kultowe zegarki ze stoperami: Rolex Daytona oraz Heuer Carrera.
W pierwszej części artykułu poświęconego związkom zegarków i motoryzacji (dostępny TUTAJ) skupiliśmy się na zegarach samochodowych, które montowane były na tablicach przyrządów pierwszych automobili. Drugą część poświęcimy stoperom i wyścigom samochodowym.
Stopery w roli głównej
Na lata 60. XX wieku przypadł okres najbardziej dynamicznego rozwoju sportów motorowych i wyszło na jaw, że sukces kierowców zależy też od precyzyjnego pomiaru czasu. Kierowcy wyścigowi i kibice wręcz oszaleli na punkcie modeli ze stoperem. Wszyscy chcieli nosić te wyjątkowo popularne czasomierze. Wtedy powstały zegarki, których nazwy elektryzowały i nadal elektryzują miłośników samochodów. Niemal w tym samym czasie zaprezentowane zostały: Daytona firmy Rolex (1963 r.) i Carrera firmy Heuer (1963/1964). Pierwszy z nich wziął swoją nazwę od słynnego toru wyścigowego na Florydzie, jednak wielką sławę zyskał przede wszystkim dzięki aktorowi, Paulowi Newmanowi, który w 1969 roku wystąpił z nim w filmie „Zwycięstwo”.
Paul Newman nosił Daytonę także prywatnie. Miało to związek z jego wielką pasją – wyścigami samochodowymi. Na torze zaczął ścigać się w 1972 roku i wtedy dostał od żony, Joanne Woodward, model Daytona, który na deklu miał wygrawerowaną specjalną dedykację: „Drive slowly, Joane” (czyli: jedź powoli, Joane). Tamta edycja – w stalowej kopercie, z czarną tarczą oraz białymi licznikami stopera – przeszła do historii i znana jako „Daytona Newman” wciąż jest niezwykle łakomym kąskiem dla wielu kolekcjonerów (to ten model zlicytowano niedawno na aukcji za ponad 1mln. USD – pisaliśmy o tym TUTAJ).
Od 1963 roku firma Rolex sponsoruje też wyścigi samochodowe odbywające się na torze w Daytona Beach na Florydzie. Współpraca z organizatorami imprez w tym miejscu przetrwała próbę czasu i od wielu lat Rolex jest tytularnym sponsorem prestiżowego, 24-godzinnego wyścigu o nazwie „Rolex 24 At Daytona”.
Drugi model, równie kultowy co Daytona, zawdzięczał swoją nazwę legendarnemu wyścigowi Carrera Panamericana Mexico, uznawanemu za najbardziej niebezpieczny na świecie i jeden z ostatnich wyścigów rozgrywanych na drogach publicznych. Niezapomnianymi legendami Carrera Panamericana Mexico byli Juan Manuel Fangio i kierowcy z teamu Mercedesa: Hans Klenk i Karl Kling, którzy wygrali wyścig w 1952 roku. Swoją 300-ką SL pokonali, wtedy nieco skróconą, 3100-kilometrową trasę, w rekordowo krótkim czasie: 18 godzin, 51 minut i 19 sekund. Udało im się to mimo licznych problemów, jak chociażby ten z… sępem. Kiedy w czasie jazdy, przednią szybę ich samochodu rozbił wielki sęp i spadł na pilota Karla Klenk’a, uderzenie było tak mocne, że Klenk na chwilę stracił przytomność. Jednak Karl Kling nie odpuszczał i dzięki jego opanowaniu team Mercedesa jechał dalej, jak się później okazało – po zwycięstwo.
Carrera Panamericana Mexico zaliczany był do jednego z najcięższych wyścigów ze względu bardzo kręte, górskie trasy z różnicami wzniesień wynoszącymi nawet do 3000m oraz różnicami temperatur od 5 do 40 stopni Celsjusza. Odległość między startem w Tuxtla Gutiérrez, a metą w leżącym blisko granicy ze Stanami Zjednoczonymi Nuevo Laredo w Meksyku wynosi 3436 kilometrów i podczas wyścigów prawie przez cały czas ekstremalnym próbom poddawana była odporność kierowców i samochodów. W 1953 roku, rok po zwycięstwie Niemców, rajd Carrera Panamericana Mexico wygrał Argentyńczyk Juan Manuel Fangio, uznawany za jednego z kierowców wszech czasów. Prywatnie Juan-Manuel Fangio był właścicielem kilku zegarków Heuera, w tym także słynnego modelu Carrera.
Projektując Carrerę, Jack W. Heuer chciał stworzyć zegarek wyróżniający się minimalistycznym wzornictwem i bardzo czytelnymi wskazaniami. Dzięki kilku zabiegom udało mu się powiększyć tarczę, nie zwiększając jednocześnie średnicy czasomierza (wtedy modne były modele o niewielkiej średnicy). Aby zegarek miał bardziej klarowne linie, w premierowym modelu, nazwanym Carrera 12, Heuer zrezygnował nawet z dodatkowej podziałki tachometrycznej i telemetrycznej. Stworzona na przełomie 1963 i 1964 roku Carrera miała ręcznie nakręcany mechanizm (kal. Valjoux 72), podziałkę sekundową stopera umieszczoną na pierścieniu znajdującym się na obrzeżach tarczy i nachylonym do tarczy pod kątem 45 stopni oraz licznik minut i mały sekundnik umieszczone poniżej poziomu tarczy głównej.
Model zrobił ogromną, międzynarodową karierę i stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych zegarków XX wieku. Podobnie jak, nazwany na cześć jednego ze słynnych torów wyścigowych model Monaco, o którym zrobiło się głośno w 1971 roku, kiedy Steve McQueen wystąpił z nim w kultowym filmie Lee H. Katzina pt. „Le Mans.” Monaco natychmiast okrzyknięty został jednym z najbardziej znanych zegarków na świecie.
Jednak zanim do tego doszło, pod koniec lat 60. XX wieku, nikt jeszcze nie przypuszczał, że już niedługo miał nadejść najgorszy okres w historii szwajcarskiego zegarmistrzostwa, czyli tak zwany kwarcowy kryzys. Nawet w 1969 roku nie mówiło się o kryzysie, mimo że na rynku już pojawiły się pierwsze zegarki kwarcowe. Co prawda, sprzedaż mechanicznych zegarków ze stoperem systematycznie spadała, ale niektórzy producenci upatrywali swojej szansy w stworzeniu całkiem nowego mechanizmu z automatycznym naciągiem i stoperem. To miało im napędzić klientów, choć wiązało się ze sporą inwestycją. Jednak firmy: Breitling, Heuer, Büren i Dubois Depraz zaryzykowały i w 1965 roku zaczęły pracować nad wspólnym projektem. Po czterech latach udało się – w 1969 roku zaprezentowany został kaliber 11, który firma Heuer wykorzystała w nowatorskim jak na tamte czasy modelu Monaco. Monaco miał, niespotykaną dotąd, kwadratową, wodoszczelną kopertę i oryginalną, niebieską tarczę. Prace nad kalibrem 11 kosztowały Heuera tak wiele, że kiedy na rynku pojawił się Monaco, firma nie miała pieniędzy na jego reklamę. Wtedy Jack W. Heuer postanowił wprowadzić w życie nieznane jeszcze w Europie sztuczki marketingowe, których nauczył się podczas swojego kilkuletniego pobytu w Stanach Zjednoczonych. Ambasadorem modelu Monaco został szwajcarski kierowca Formuły 1 Jo Siffert i to między innymi dzięki niemu Monaco znalazł się na planie filmu „Le Mans” w 1971 roku. Pomysł Jacka W. Heuera na pokazanie zegarka w filmie okazał się bardzo skuteczną reklamą. Noszony przez Steve’a McQueena czasomierz szybko stał się kultowym modelem nie tylko wśród fanów aktora, ale też wśród miłośników sportów motorowych.
Światowego rozgłosu pozazdrościli Heuerowi inni szwajcarscy producenci i postanowili przypomnieć, całkiem zresztą zasłużenie, że oni też mają swój udział w historii motoryzacji. A w niektórych przypadkach było co wspominać. Ciekawą historię mogła pochwalić się na przykład firma Eberhard & Co., która już w latach 30. XX wieku mierzyła czas w wyścigach samochodowych we Włoszech i dzięki temu stała się ulubioną marką legendarnego włoskiego kierowcy, Tazio Nuvolari’ego. Po wielu latach, w 1992 roku, Eberhard & Co. stworzył nawet specjalną serię modeli ze stoperem, która powstała na cześć Nuvolari’ego i od tamtej pory linia Tazio Nuvolari znajduje się w stałej kolekcji firmy.
Fascynacja zegarkami inspirowanymi motoryzacją odżyła po latach, wraz z wielkim powrotem zegarków mechanicznych. Kiedyś czasomierze były niezbędnymi instrumentami pokładowymi lub elementami wyposażenia kierowców – za pomocą skali tachometrycznej kierowcy mogli zmierzyć (wtedy jeszcze niezbyt precyzyjnie) swoje rezultaty. Obecnie, choć czas mierzony jest z dokładnością do tysięcznych części sekundy i tego typu akcesoria nie są już konieczne, magiczny związek zegarków i samochodów ma się bardzo dobrze. Dlaczego? Bo oparty jest na wielkich emocjach, a nie tylko na użytkowości i przydatnych funkcjach.
Z pozostałymi artykułami z cyklu „Zegarki i motoryzacja” można zapoznać się TUTAJ.