
Recenzja TAG Heuer Carrera Automatic 42 [zdjęcia live, cena]
W kategorii zegarkowych ikon inspirowanych motoryzacją, Heuer Carrera zajmuje poczesne miejsce. Najnowsza odsłona bazowej wersji nawiązuje do oryginału, ale w ze wszech miar współczesnym wydaniu i z manufakturowym „silnikiem”.
Lata 60. ubiegłego stulecia rządziły się w zegarkowym świecie (i nie tylko, ale pozostańmy przy zegarkach) zupełnie innymi prawami, niż obecnie. Dość powiedzieć, że realia były zgoła odmienne, z wielu względów zapewne bardziej sprzyjające kreatywności. Branżą zegarkową nie kierowali tak mocno księgowi, a dział marketingu i PR nie był tym, co decydowało o sukcesie albo porażce. Zdecydowanie większą rolę grali w owym czasie ludzie, i to nie w sensie ich obecności w tworzeniu nowych projektów (bo ta jest niekwestionowana i dziś) ale w wymiarze ich pomysłowości, która decydowała o prawie wszystkim. W szóstej dekadzie XX wieku Jack W. Heuer wkroczył w trzecią dekadę swojego życia, ale choć dalej młody, był już istotnym członkiem marki Heuer, nazwanej tak na cześć jego pradziadka. Jak bardzo istotnym – cóż, bez niego pewnie nigdy światła dziennego nie ujrzałby jeden z najbardziej kultowych, sportowych chronografów w historii.

Narodziny legendy
Heuer Carrera (wtedy jeszcze firma nie posiadała przedrostka TAG w nazwie) powstał w okresie, w którym na rynku pojawiło się wiele historycznie ważnych chronografów, na czele ze Speedmasterem i Daytoną. W oczach młodego Heuera miały one jednak jedną zasadniczą wadę – były zbyt przeładowane, zbyt skomplikowane estetycznie. Łącząc więc swoje upodobanie wizualnego minimalizmu z motoryzacyjną pasją, Heuer zaprojektował w roku 1963 Carrerę.

Czemu tak właśnie nazwał swój zegarek? Bynajmniej nie na część kultowej 911-tki od Porsche, która nota bene pierwszy raz wyjechała na drogi dokładnie w tym samym roku. Jak możecie przeczytać w naszej serii #KultoweZegarki – zegarek otrzymał takie imię na część rozgrywanego w latach 50. w Meksyku wyścigu Carrera Panamericana. Jack Heuer uznał, że nazwa to nie tylko ważka motoryzacyjnie, ale i wdzięcznie brzmiąca, łatwa do wymówienia w praktycznie każdym języku. Debiutancka Carrera miała całkiem klasyczny, pozbawiony zbędnych elementów cyferblat z dwoma licznikami w układzie 3 – 9 albo trzema, w układzie 3 – 6 – 9. Na tarczy zabrakło jednak typowej dla sportowo-motoryzacyjnie inspirowanych chronografów skali tachymetru. Zegarek napędzał zamknięty w stalowej kopercie, ręcznie nakręcany kaliber Valjoux w wersji 72 lub 92. Z czasem do Carrery dodano datę, a potem zmiany potoczyły się już zgodnie z tempem historii, imponującej i bogatej w istotne modele oraz innowacje.
Jak to było z Carrerą historycznie, pewnie wielu z Was wie, a jeśli nie, odsyłam do wspomnianej już serii #KultoweZegarki oraz TUTAJ. Prawie 6 dekad po swoim debiucie Carrera dalej jest istotnym, żeby nie powiedzieć kluczowym, elementem portfolio marki TAG Heuer. Pod wodzą nowego, raptem 26-letniego CEO – Frédérica Arnaulta – kolekcja zmniejszyła się do dwóch podstawowych wariantów, w miejsce nieco szalonej inwazji modeli za czasów Jean-Claude’a Bivera. W ofercie pozostała co prawda Carrera Automatic Chronograph Tourbillon, ale poza tym jednym ekscentryzmem, to stonowana linia zegarków o klarownym lub wręcz bezpośrednim (reedycje) odwołaniu do historii.
Carrera XXI wieku
Najnowsza odsłona podstawowej, bazowej Carrery pokazana została we wrześniu ubiegłego roku. Nie zliczę, które to już wcielenie modelu, ale, że fanem zegarka byłem chyba od zawsze – a ostatnimi czasy moja miłość została wystawiona na próbę – poprosiliśmy TAGa o egzemplarz do testu. Tak się szczęśliwie złożyło, że mniej więcej w tym samym czasie TAG ogłosił swoje partnerstwo z Porsche, więc i sesja z pięknym egzemplarzem 911 Cabrio rocznik 1988 wpasowała się idealnie.


Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy po odpakowaniu zegarka (a wcześniej jeszcze po przeczytaniu artykułu o jego premierze) to rozmiar. Carrera (cały czas będę odnosił się do wersji podstawowej) urosła, i to wyraźnie. Stalowa koperta mierzy sobie 42 mm średnicy i 14,4 mm grubości (niespełna 49 mm lug-to-lug). W jej formie zachowano wiele detali oryginalnego projektu, na czele z długimi, prostymi, ściętymi od góry uszami. Obudowa jest wykończona polerowaniem z satynowanymi bokami, od góry oraz od strony dekla zamknięta szafirowymi szkłami. Przednie jest nieco wypukłe i pokryte powłoką antyrefleksyjną. Po prawej stronie koperty klasycznie zamocowano niezakręcaną koronkę z logotypem marki oraz dwa spore przyciski w kształcie tłoków silnika do obsługi stopera.

W 22 mm uszach koperty zamocowano stalową bransoletę. Złożono ją z uformowanych w kształt litery „H” ogniw, które w większości są satynowane, z polerowanymi elementami w środku oraz na brzegach. Bransoleta zwęża się minimalnie ku dołowi, a zapina na nadgarstku bardzo ładnie wkomponowanym (zintegrowanym), zatrzaskiwanym zapięciem z parą zabezpieczających przycisków. Summa summarum nowa Carrera to masywny, duży, „męski” zegarek sportowy, który – troszkę ku mojemu zaskoczeniu – nosi się dużo wygodniej, niż sugerowały by to cyferki. 42 mm to na mój raczej skromny nadgarstek wielkość maksymalna. 42 milimetry jednak 42 milimetrom nierówne, bo wiele – a nawet więcej niż sam wymiar – zależy od kształtu i formy. Carrerowa koperta po pewnym czasie przestała mnie uwierać swoim gabarytem. Do tego dochodzi bransoleta, dobrze spasowana i wygodna, ze świetnym zapięciem. Nie miałem okazji spróbować nowego modelu na pasku, a do bransolety mam w sumie tylko jedno zastrzeżenie – zwęża się minimalnie, co przy początkowych 22 mm sprawia jednak wrażenie ciężkości. Na szczęście bardziej optyczne niż w odczuciu użytkowym.

Wspomniałem już, że kluczowym elementem pomysłu Heuera na Carrerę była powściągliwość – także w temacie tarczy: prostej, nieprzeładowanej i bez dodatkowych wskazań. Taki sam w założeniu i wykonaniu jest cyferblat nowej odsłony. Z dostępnych wariantów – srebrnego, niebieskiego, szarego lub czarnego – wybrałem ten ostatni. Dla mnie Carrera to wyrafinowana prostota również w tym, jakże kluczowym elemencie.


Tarcza Carrery Automatic Chronograph nawiązuje po części i do dwu i do trzylicznikowych modeli z przeszłości. Efekt ten uzyskano proponując układ trzech małych tarcz, ale z małą sekundą namalowaną na tarczy, bez wyraźnego odcinania się od głównej powierzchni. Tak rozwiązany sekundnik można lubić lub nie (ja raczej fanem nie jestem), ale z pewności spodoba się minimalistom. Dwa liczniki stopera, 30-minutowy oraz 12-godzinny, to już pełnoprawne, lekko wpuszczone w cyferblat tarczki ze szlifem ślimakowym. Tarcza jest półmatowa, leciutko opalizująca pod światłem, z nałożonymi indeksami godzinowymi i prostymi, wypełnionymi luminową wskazówkami. Od zewnątrz otacza ją lekko uniesiony ring z podziałką minutową. Jest też bardzo dyskretne okienko datownika, wklejone w mały sekundnik u dołu całej kompozycji. Nałożone logo TAGa sąsiaduje z nazwą modelu, na wysokości godz. 12. Jedyny w sumie zbędny element to nadrukowana u dołu informacja o mechanizmie – bo choć ten jest ze wszech miar istotny, pisanie o nim na tarczy to trochę przesada.

Heuer 02
Skoro już o mechanice mowa, Carrera zapisała się w historii Heuera i całego zegarmistrzostwa również w tym wymiarze. Była bowiem jednym z zegarków, w którym zadebiutował automatyczny kaliber 11 – jeden z pierwszych mechanizmów chronografu z automatycznym naciągiem. Swój debiut w Carrerze zaliczył także kaliber 1887, manufakturowa konstrukcja zbudowana na bazie licencji na mechanizm Seiko. Teraz w podstawowej Carrerze pojawia się kolejny mechaniczny krok milowy w historii marki – kaliber Heuer 02.

Tym razem już zupełnie autorska, manufakturowa konstrukcja TAG Heuera dysponuje pokaźnymi 80 h rezerwy chodu. Niezbędna energia kumulowana jest w bębnie sprężyny, dostarczana doń z centralnego wahnika – zaprojektowanego jak samochodowa felga, z powłoką z różowego złota.

Heuer 02 to także koło kolumnowe i pionowe sprzęgło, zapewniające płynne operowanie stoperem. Balans werku taktowany jest na 4 Hz, a całość obsługuje się tradycyjnie bezpośrednio z koronki. W parze z funkcjonalnością idzie przyjemna dla oka strona wizualna mechanizmu. Choć sporo zasłania wahnik, przez okienko dekla widać również pasy genewskie i polerowane łby śrubek. „Dwójka” jest obecnie podstawowym kalibrem TAGa i jako taki spełnia swoje zadanie doskonale, zarówno pod kątem działania jak i estetyki.
Konkluzja
Jedno trzeba oddać TAG Heuerowi A.D. 2021. W kolekcji znaleźć można zegarek pod prawie każdy gust i dla każdego typu kolekcjonera. Tych bardziej rozmiłowanych w historii, ceniących sobie smaczki vintage powinny satysfakcjonować reedycje, jak choćby dwie świetne Carrery 160 Years Limited Edition: Silver i Montreal. Dalej klasyczne jest także Monaco (ostatnimi czasy zaopatrzone w Heuera 02) oraz pokazana pewien czas temu w formie reedycji Autavia. Carrere widzę, jako umiejętnie stworzoną interpretację absolutnego klasyka, skierowaną do młodego kolekcjonera.



Mógłbym ponarzekać nieco, że w mniejszym rozmiarze Carrera Automatic Chronograph byłaby lepszym zegarkiem… i pewnie tak by było, ale zakładam, że TAGowi nie o to chodzi. Po niemal każdym ruchu wykonanym na kolekcji w ciągu ostatnich kilku lat widać, że to projekt pomyślany pod klienta, który chce sobie sprawić doskonale wyglądający, męski zegarek z kultową nazwą na tarczy i niezaprzeczalnie motoryzacyjnym duchem. Jest gotowy przeznaczyć na to 22 500 PLN, a potem z przyjemnością zasiąść za kółkiem swojego sportowego auta i cieszyć się każdym kolejnym kilometrem połykanego asfaltu. Przesadzam powiecie? Pewnie, bo Carrera Automatic Chronograph na Heuer 02 to po prostu bardzo dobry chronograf na każdą okazję. Solidnie zrobiony, ładnie wykończony, z klasowym mechanizmem i historią w tle. Nie wiem, co dzisiaj 88-letni Jack Heuer myśli o nowej Carrerze, ale jestem przekonany, że uśmiechnął się pod nosem widząc, że jego prawie 60-letnie dziecko dojrzewa w zgodzie z jego wizją.



TAG Heuer Carrera Automatic Chronograph 42
Producent | TAG Heuer |
Nazwa modelu | Carrera Automatic Chronograph 42 |
Ref. | CBN2010.BA0642 |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | Heuer 02 |
Rezerwa chodu (h) | 80 |
Tarcza | czarna |
Koperta | stal |
Średnica (mm) | 42 |
Wysokość (mm) | 14,4 |
Wodoszczelność | 100m |
Pasek | bransoleta |
Cena (PLN) | 22500 |