
Wywiad Angelo Bonati (CEO Officine Panerai)
W trakcie odbywających się we włoskiej Imperii regat Panerai Classic Yachts Challenge 2016 mieliśmy okazję porozmawiać z Angelo Bonatim – osobą stojącą za sterami Panerai od niemal 20 lat.
Przygoda Bonatiego ze światem dóbr luksusowych rozpoczęła się od pracy w Cartierze, gdzie odpowiadał za międzynarodową dystrybucję. Od 1997 roku – czyli od momentu przejęcia przez Vendome Group (później Richmont Group) – pozostaje związany z marką Panerai. W niespełna 2 dekady, bo tyle OP funkcjonuje na rynku „cywilnym” – udało mu się zbudować dobrze prosperującą i niezwykle rozpoznawalną firmę.
Sam Bonati urodził się w słonecznej Italii i oprócz tego, że jest miłośnikiem zegarków, to od dawien dawna pozostaje fanem żeglarstwa. Nic więc dziwnego, że to właśnie tę dyscyplinę wspiera zarządzana przez niego marka. I to właśnie przy okazji jednej z regat – Vele d’Epoca di Imperia – spotkaliśmy się we Włoszech. Słońce oraz towarzystwo pięknych łodzi sprawiły, że Angelo Bonati przyszedł na nasze krótkie spotkanie zrelaksowany i uśmiechnięty.
Tomasz Kiełtyka: Jak wiemy, od kilku lat branża zegarkowa zmaga się z falą kryzysu. Panerai ostatnio pokazał cieńszą wersję Luminora – Due – oraz modele z niebieskimi tarczami (które kiedyś już były w ofercie OP). Czy to Wasz sposób na pozyskanie nowych klientów?
Angelo Bonati: Same prace nad Luminorem Due zaczęły się już ładnych kilka lat temu, kiedy kryzys nie był jeszcze tak odczuwalny przez branżę. Trzeba pamiętać, że w zegarkach, jak w wielu innych dziedzinach, mamy do czynienia z falami – raz jest lepiej, raz gorzej. Teraz jesteśmy w gorszym punkcie. A odpowiadając na pytanie – sam zegarek powstał z myślą o nowej klienteli.
TK: A czy planujecie jakieś inne ruchy? Ja na przykład dostrzegam coraz więcej kobiet noszących zegarki Panerai. Choć to oczywiście stoi w sprzeczności z DNA marki – może coś mniejszego dla nich?
AB: Nie.

TK: Czyli definitywnie nie będzie zegarków damskich?
AB: Nie. Jeśli pada nazwa Panerai, każdy myśli o czymś dużym. I tak ma pozostać. Oczywiście staramy się dostosowywać do potrzeb zmieniającego się obecnie bardzo szybko rynku oraz sprawiać, by nasze zegarki ewoluowały. Nie można pozostawać głuchym na potrzeby klientów. Stąd przykładowo Luminor Due.
TK: Macie w swojej ofercie zegarki z włókna węglowego oraz ceramiki. Czy w ten sposób chcecie pokazać, że Panerai to także marka nowoczesna? No i czy planujecie wykorzystywać jakieś inne materiały w przyszłości?
AB: Szukanie nowych rozwiązań jest częścią naszego DNA. Stąd może nie tyle chcemy być nowocześni, co bardziej rozpoznawalni jako niepoprzestający na jednym rozwiązaniu.
TK: Niedawno otwarto nową siedzibę firmy Panerai w Neuchatel. Czy poza zwiększeniem zatrudnienia i produkcji oraz bardziej komfortowymi warunkami budynek pozwoli na wykonywanie własnym sumptem rzeczy, które wcześniej były niemożliwe?
AB: Nowy budynek powstał, ponieważ chcieliśmy zgromadzić wszystkich fachowców pod jednym dachem. Zatem nie aby zwiększyć ilość produkowanych zegarków, a ilość wykonywanych we własnym zakresie czynności. Wcześniej nie mogliśmy sami produkować mechanizmów – teraz jest to wykonalne i staliśmy się samowystarczalni w 90%.
TK: Jeśli padł już temat własnych mechanizmów – których macie obecnie całkiem sporo – to czy jest jakiś element spajający je wszystkie? Chodzi mi o łączącą je „myśl przewodnią”.
AB: Wyobrażenie sobie kopii mechanizmu Panerai jest niemal niemożliwe. To zupełnie odmienne – od strony wizualnej – werki od innych. W projektach nie powielamy rozwiązań konkurencji. Kalibry OP są świetnie rozpoznawalne i chcemy, żeby tak pozostało. Poza tym projektując mechanizmy myślimy o przyszłości. Na przykład P.3000 z Luminora Due nie powstał tylko dla tego zegarka. Teraz będziemy rozbudowywali go o kolejne komplikacje.
TK: Jest Pan z firmą Panerai od niemal 20 lat. Jeśli miałby Pan wymienić jeden popełniony błąd, jedną złą decyzję, co by to było?
AB: Moje ego nie pozwala mi na wskazanie takiej rzeczy (śmiech). Ja patrzę na to inaczej – gdybym raz jeszcze miał przejść przez całą drogę, zrobiłbym to tak samo.

TK: Czyli niczego Pan nie żałuje?
AB: Nie, choć wiem, że popełniałem błędy.
TK: To proszę wymienić jeden (śmiech).
AB: Jak już mówiłem – ego mi nie pozwala. Ale uwierz, że błędy są konieczne do uczenia się i ulepszania swoich działań.
TK: Czyli nie usłyszę odpowiedzi?
AB: To może Ty mi powiedz, co według Ciebie było złą decyzją?
TK: Na szybko mogę odpowiedzieć, że wprowadzenie do sprzedaży kolorowych pasków np. różowych czy jasnozielonych. Choć same paski są ładne, to ich oferowanie kłóci się w moim odczuciu z DNA marki.
AB: Nie używamy tych pasków jako dołączonych do zegarków. Ale musimy zadowolić klientów, którzy oczekują tego typu kolorowych dodatków. Dlatego paski są oferowane jako akcesoria.
TK: Ale idąc tym samym tokiem myślenia, moglibyśmy powiedzieć, że ludzie oczekują mniejszych średnic koperty np. 38mm. A tego nie robicie.
AB: Nie robimy, bo to nie jest zgodne z DNA firmy Panerai.

TK: A Pan postrzega firmę Panerai jako bardziej włoską czy szwajcarską?
AB: Oczywiście że szwajcarską. I choć ja sam pochodzę z Włoch, myślisz, że jestem Szwajcarem? (śmiech). Mieszkam w Szwajcarii, ale jestem prawdziwym Włochem.
TK: W takim razie może warto stwierdzić, że Panerai jest pół na pół: włoski i szwajcarski?
AB: Technologia jest szwajcarska, ale design – włoski.
TK: Co Pan sądzi o Internecie i social mediach jako narzędzi do promocji marki Panerai?
AB: Jeśli pytasz mnie, czy lubię Internet, to odpowiedź brzmi: nie. Ale trzeba mieć otwarty umysł i nie można się zamykać. My stawiamy na materiały drukowane, bo są bardziej tradycyjne i ekskluzywne. Ale ludzie najpierw muszą się dowiedzieć o marce Panerai – i tu Internet jest bardzo pomocny.

TK: Bardzo dziękuję za poświęcony czas.
AB: Ja również dziękuję za rozmowę.