
TOP 5: zegarki „All-black”, czyli całe czarne
All-black, full-black albo po prostu całe czarne. Jak by nie nazywać zegarków w czarnych jak noc kopertach, ich miejsce w zegarkowej hierarchii jest niepodważalne. Oto naszym zdaniem najciekawsze z nich.
Każdy ma jakiś zegarkowy fetysz i tak jak w życiu pewne rzeczy podobają mu się znacznie bardziej, niż inne. Jedni kolekcjonują vintage (taka moda, nie żebym się czepiał), inni przykładowo tylko chronografy (high five!), jeszcze inni tylko konkretne marki albo modele z wybranego okresu w historii. Są kolekcjonerzy, dla których najistotniejsza jest konkretna komplikacja albo rodzaj zegarka, np. zbierają i noszą tylko divery. Mój zegarkowy fetysz ma zgoła inny wymiar. Od kiedy sięgam pamięcią, zawsze podobały mi się zegarki w czerni… i to nie takie, w których tylko tarcza jest czarna. Im więcej tego jakże uniwersalnego koloru, tym lepiej. „All-black” wygląda jak rasowy, techniczny, sportowy zegarek z charakterem, choć czerń nie każdemu pasuje. Są tacy, którzy mówią, że czarny wyszczupla… ale akurat o to chyba w tych zegarkach nie chodzi. A tak moim zdaniem (zupełnie subiektywnym) wygląda 5 najciekawszych czasomierzy spowitych czernią i wykonanych jako seryjny produkt, nie efekt mniej albo bardziej oficjalnej modyfikacji.
(TAG) Heuer Monza
Heuer Monza, a właściwie w obecnym wydaniu TAG Heuer Monza, jest reinterpretacją modelu Heuera z lat 70. ubiegłego wieku. Tak jak oryginał, Monza jest czarna od paska, przez kopertę (tytan powleczony DLC) po cyferblat z kontrastowymi akcentami w czerwieni. Heuer był jedną z bardzo niewielu marek, które historycznie oferowały modele all-black, i to pewnie po części kawałek uroku nowej Monzy. Wersja historyczna posłużyła za inspirację, a zegarek zaprojektowano nie jako wierną kopię, co i tak zaowocowało estetyką osadzoną mocno w klimacie vintage. Do tego dorzucono limitację i – już trochę niezależnie od TAGa – nagrodę Grand Prix d’Horlogerie de Geneve 2016 w kategorii „Revival Price”.

Naszą recenzję Heuera Monza znajdziecie TUTAJ.
Omega Speedmaster “Dark Side of The Moon”
Model Dark Side of The Moon pojawił się w ofercie Omegi trochę jak przysłowiowy grom z jasnego (a właściwie ciemnego) nieba i wywołał równie piorunujące wrażenie. Marka nie miała wcześniej w ofercie zegarka w całości zrobionego z ceramiki, więc żeby wejść w ten segment rynku, postanowiła wyeksploatować wspomniany materiał prawie do maksimum. Z czarnej ceramiki Omega zrobiła kopertę, przyciski, koronkę i zapięcie paska, a jakby tego było mało, dorzuciła jeszcze ceramiczny cyferblat. Co jednak najważniejsze, zegarek wyglądał i wygląda zjawiskowo. Od premiery Dark Side pojawił się w jeszcze kilku wariantach, łącznie z białą i niebieską ceramiką – ale to pierwsza opcja jest dla mnie absolutnym fenomenem, i moja ulubioną Omegą w aktualnej kolekcji.

Hand-On „Dark Side of The Moon” znajdziecie TUTAJ.
Panerai Luminor 1950 “Tuttonero”
Jeśli uważnie śledzicie CH24.PL, pewnie zdążyliście już odnotować, że Officine Panerai zdecydowanie nie jest marką z mojej zegarkowej bajki. Jest tak w przypadku 99% modeli z obecnej kolekcji, z jednym małym wyjątkiem. Tuttonero to sugestywna, włoskojęzyczna nazwa Luminora w całości zrobionego z czarnej, matowej ceramiki. PAMy to mocno techniczne i w sumie proste estetycznie zegarki, ale w czerni zyskują nowy wymiar. I choć ceramika z natury jest materiałem kruchym, co zaprzecza teorii o zegarku Panerai jako rasowym toolwatchu, czarnego Luminora nosiłbym na co dzień.

Test Panerai Luminor 1950 „Tuttonero” znajdziecie TUTAJ.
Audemars Piguet Royal Oak Perpetual Calendar Black Ceramic
Wspomniałem na wstępie tego TOP5, że czerń nie wszystkim zegarkom pasuje. Zawsze byłem przekonany, że zdecydowanie nie przystoi komplikacjom, a już szczególnie tym wielkim. Z błędu wyprowadził mnie Audemars Piguet, pokazując na SIHH 2017 Royal Oaka z wiecznym kalendarzem… całego w czarnej ceramice. Zakochałem się natychmiast i pewnie gdyby nie wąska limitacja (100 sztuk) i adekwatnie wysoka cena, rozważyłbym drastyczne oszczędności finansowe. Każdy kto zna skomplikowanie formy Royal Oaka, może sobie łatwo uzmysłowić, jak trudne jest zrobienie tego zegarka z ceramiki, nie wspominając o bardzo skomplikowanej bransolecie. AP podołało, łącznie ze złożonym wykończeniem poszczególnych, ceramicznych elementów. A do tego zegarek wygląda po prostu rewelacyjnie.

Więcej o ceramicznym RO Perpetual Calendar TUTAJ.
Seiko Prospex “Darth Turtle”
Na czarnego divera od Seiko czekałem tak długo, że prawie wygrała opcja zrobienia sobie takiego zegarka na własną rękę. I kiedy już planowałem, który model poświęcić, Seiko trochę po cichu zapowiedziało linię „Night Divers”. Znalazły się w niej trzy zainspirowane nocnym nurkowaniem modele – dwa kwarcowe i jeden automatyczny. Automatem okazał się model z linii „Turtle”, moje zegarkowe serce przeskoczyło kilka uderzeń i od razu złożyłem zamówienie. Czerń pasuje nurkowemu Seiko lepiej niż przysłowiowa rękawiczka, zwłaszcza wykonana tak dobrze jak w SRPC49K1, z jego polerowanymi i satynowanymi powierzchniami oraz czarną tarczą z beżową luminową i pomarańczową wskazówką minutową. I tylko jedno mnie zastanawia – czemu musiałem czekać tak długo i co będzie następne.

Więcej o „Darth Turtle” znajdziecie TUTAJ.
Pytanie tylko jak jest z kruchością tych zegarków. Mój obecny diver ma ceramiczny i nie wyobrażam sobie żeby był z innego materiału ale cały zegar….
Jeśli mowa o zegarkach w ceramicznych kopertach, to są one odporne na zarysowania, ale przy solidnym strzale potrafią się ukruszyć…