Audemars Piguet Royal Oak Perpetual Calendar w czarnej ceramice – SIHH 2017 [cena]
Czerń to kolor zazwyczaj zarezerwowany dla zegarków sportowych, a klasyczn model z komplikacją z wyższej półki w wersji all-black praktycznie nie występuje. Audemars Piguet zadał kłam tej teorii, przygotowując czarnego jak ciemna noc i bezkompromisowego materiałowo Perpetuala.
Rok 2017 jest datą okrągłych jubileuszy wielu zegarkowych ikon, w tym i legendarnego oraz kultowego (o czym możecie poczytać TUTAJ) Royal Oaka. Sportowy zegarek, który w dniu swego powstania wzbudził raczej negatywne emocje, dzisiaj jest jednym z wzorców w swojej klasie. Okrągłe, 60 urodziny to genialna okazja by odświeżyć i wzbogacić kolekcję, reaktywować kultowe referencje i pokazać cos świeżego i nowego w, było nie było, liczącej sobie 6 dekad linii. Uwielbiam czarne zegarki i tak na prawdę nawet nie potrafię jednoznacznie uzasadnić za co. Inna sprawa, że modeli all-black (czyli takich z czarną kopertą i bransoletą, nie tylko czarnym cyferblatem) nie jest przesadnie dużo, a marki z topu prawie w ogóle do takiej stylistyki nie sięgają. Niby nie ma się temu co dziwić, bo nie każdy „all-black” lubi i zdecydowanie nie każdemu zegarkowi pasuje. Audemars Piguet z pewnością pokaże rocznicową paletę nowych i starych/nowych Royal Oaków, ale mnie szczególnie zauroczyła referencja 26579CE.OO.1225CE.01. Numerka pewnie nie zapamiętacie, ale kryjący się pod nim czasomierz zdecydowanie tak.
Zwyczajowo, w jakiś 95% przypadków, „all-black” oznacza zegarek z jakimś rodzajem czarnej powłoki, od prostego PVD po skomplikowane warstwy z węglika tytanu i karbonu. Nieliczni idą znacznie trudniejszą drogą i decydują się na czarny materiał. AP nie mogło postąpić inaczej, i RO Perpetuala zrobiło z ceramiki… z bardzo dużej ilości ceramiki. Zdecydowanie kluczowym elementem fenomenu Royal Oaka jest jego bryła oraz bransoleta, łącznie z poziomem i jakością ich spasowania i wykończenia. W Le Brassus robią to ręcznie, a każda sztuka stalowej bransolety pochłania w sumie 6h pracy. Ceramiczna bransoleta to 5(!) razy więcej czasu, czyli pełne 30h misternej, ręcznej (wedle zapewnień firmy) roboty. Taka sama atencja poświęcana jest 41mm kopercie, z jej satynowanymi i polerowanymi płaszczyznami i polerowano/satynowanym bezelem z zestawem 6 charakterystycznych śrubek.
Koperta ma z obu stron szafirowe szkiełka. W jej wnętrzu AP zamknęło znany już choćby z wersji Perpetuala w złocie (opisanej TUTAJ) kaliber 5134. Automatyczne nakręcany mechanizm ma 40h rezerwy chodu, balans taktowany na nietypowe 2.75Hz i łącznie 374 komponenty. Podobnie jak kopertę i bransoletę wykończono je ręcznie, bo marce z zegarkowego TOP3 zwyczajnie inaczej nie wypada.
Pod frontowym szafirem właściciel zegarka obserwować będzie ozdobioną wzorem „Grande Tapisserie” ciemnoszarą tarczę z czterema czarnymi sub-tarczami. Wkomponowano w nie wskazania wiecznego kalendarza: dzień tygodnia, datę, miesiąc, lata przestępne oraz fazy Księżyca. Do tego dorzucono jeszcze skalę tygodni, ulokowaną na zewnętrznym pierścieniu, okalającym tarczę. Czas odmierza zestaw dwóch wskazówek ze złota, ze świecącą luminową. Z sekundnika zrezygnowano w ogóle, ze zdecydowanym zyskiem dla czystości kompozycji.
Na koniec dwie wiadomości – dobra i zła. Royal Oak Perpetual w ceramice nie będzie zegarkiem limitowanym. Nie będzie też tani – wyceniono go na równe 85.000USD (~350.000PLN). Ja się chyba trochę zakochałem.