TOP 5 Niezależni (młodzi) mistrzowie zegarkowej klasyki
W świecie zdominowanym przez wielkie grupy i skomercjalizowaną produkcję, mali, niezależni twórcy kultywują to co w mechanicznych zegarkach najlepsze – poszanowanie tradycyjnego rzemiosła. Poznajcie najciekawszych z nich.
Kiedy jeszcze na dobre nie zanurzyłem się w świat zegarmistrzostwa, nie odwiedziłem dziesiątek zegarkowych fabryk i manufaktur i nie poznałem lepiej, od środka, procesu powstawania zegarków, moja wizja tego świata była znacznie bardziej romantyczna. Zegarmistrzostwo wyobrażałem sobie (dość naiwnie) jako zgarbionych nad przykurzonymi biurkami gentelmanów w powyciąganych kitlach, którzy ubranym w szkło powiększające okiem misternie doglądają najmniejszych, ręcznie wykonywanych komponentów, by finalnie złożyć je z mozołem w tykające dzieło mikromechanicznej sztuki. Choć brzmi to trochę jak spowita mgłą fantazja z animowanego filmu Disneya, a wspomniana rzeczywistość maluje zgoła odmienny obraz, zegarmistrzowie romantycznie kultywujący swój fach istnieją. Ba, mają się bardzo dobrze, a przyłożyła do tego rękę pandemia.
Pamiętacie jeszcze ten czas, kiedy wszyscy byliśmy zamknięci w domach i każdy rozsądny człowiek bał się o zdrowie swoje i swoich bliskich. Cóż, w zegarkach to dla pewnej grupy czas nieprawdopodobnego prosperity. Baron Rotshield mawiał, że „kiedy na ulicach leje się krew, kupuj nieruchomości”, a konsumenci rynku zegarkowego (podobnie zresztą jak wielu innych segmentów rynku luksusowego) zinterpretowali to powiedzenie niemal rzucając się na zakupy. Ponieważ duże marki miały problemy z produkcją i zaopatrywaniem swoich butików, wielu kolekcjonerów przychylnym okiem zaczęło spoglądać w kierunku, który do tej pory był szanowany, ale przegrywał ze znanymi logotypami na tarczy. Mowa o niezależnych twórcach, którzy oferują wiele elementów czyniących ten niszowy segment rynku prawdziwie unikatowym i ze wszech miar wyjątkowym. Drogim, kosztownym i już nie tak szeroko dostępnym (popyt na niezależnych wzrósł w ciągu ostatnich lat wykładniczo), ale teraz pożądanym bardziej, niż kiedykolwiek. A wybierać zdecydowanie jest w czym.
W naszym zestawieniu skupimy się na twórcach klasycznego zegarmistrzostwa niezależnego – nie znajdziecie tu więc wybitnego Maxa Büssera, ani nie mniej wybitnych Felixa Baumgartnera czy Vianneya Haltera. Tym razem hołd w całości oddajemy tradycji w nowym wydaniu, kreowanej przez nowe pokolenie zegarmistrzów formujących przyszłość szwajcarskiej (i nie tylko) branży zegarkowej.
Rexhep Rexhepi
Młody Kosowianin, przez wielu uznawany za nowego F.P. Journe’a, przebojem wdarł się do zegarkowego świata. Jego genewskie atelier i ulokowana w nim marka Akrivia to dzisiaj jedne z najbardziej szanowanych brandów wśród niezależnych. O ile pod szyldem Akrivii Rexhepi stylistycznie ocierał się o awangardę, to pod własnym nazwiskiem tworzy zegarki wyjątkowo klasyczne w formie, a do tego wykończone na absolutnie topowym poziomie. Królem kolekcji jest niepozorny od frontu, ale zachwycający do strony dekla model Chronomètre Contemporain. (zegarek ten nosi często m.in. sam Jean-Claude Biver), ale nie mniejsze wrażenie robi przygotowany na zeszłoroczną aukcję Only Watch, unikatowy Chronomètre Antimagnétique.
Już dzisiaj można śmiało założyć, że Rexhepi będzie jednym a najważniejszych zegarmistrzów nadchodzących dekad. W jego ślady poszedł rodzony, młodszy brat Xhevdet, który także ma własną, niezależną markę.
Instagram: @rexhep.rexhepi
Simon Brette
Mody Szwajcar ma na swoim koncie raptem jeden model, a już wymieniany jest w gronie najbardziej obiecujących i najzdolniejszych zegarmistrzów. Chronomètre Artisans zgarnął w roku swojej premiery nagrodę GPHG w kategorii „Horological Revelation” i była to ledwie wisienka na torcie sukcesu, jaki odniósł zegarek. Brette zaprojektował w sumie dość klasyczny, ale oryginalnie i oczywiście ręcznie wykończony czasomierz z ręcznie „młotkowaną” tarczą, której faktura przypomną łuskę smoka. W najnowszej odsłonie zegarek ma kopertę z różowego złota zestawioną z czarnym, świetnie pasującym cyferblatem. A niebawem dostępna będzie mocno limitowana odsłona w stali.
Instagram: @simon_brette_watches
Sylvain Berneron
Niewątpliwym wyróżnikiem Sylvaina Bernerona, podkreślającym topowy poziom jego zegarmistrzostwa, jest osobliwy design. Niby klasyczny i jednak minimalistyczny, a jednocześnie nietuzinkowy. Swój pierwszy projekt Berneron nazwał Mirage i jest to nazwa adekwatna, zważywszy na ulotny charakter projektu przypominającego nieco słynne, lejące się zegary z obrazu Salvadora Dali.
Co istotne, zegarek to nie tylko „wykręcona” stylistyka zewnętrza, ale i idealnie dopasowany do niej, manufakturowy mechanizm z ręcznym naciągiem i pięknym wykończeniem. W najnowszej odsłonie Berneron do zestawu dodał trendowe tarcze z naturalnych kamieni. Warto też wspomnieć, że model Mirage Sienna uhonorowany został statuetką GPHG w kategorii „Audacity”. Śmiałości istotnie Sylvainowi odmówić nie sposób.
Instagram: @berneron
Petermann & Bedat
Gaël Petermann i Florian Bédat swój pierwszy zegarek, nazwany 1967 Deadbeat Seconds, pokazali cztery lata temu, od razu zgarniając przy tym statuetkę GPHG. Obaj panowie zegarmistrzowskie szlify zbierali m.in. w A. Lange & Söhne i Harrym Winstonie, by wreszcie połączyć siły i zbudować własną, niezależną firmę. Po pierwszym, wspomnianym modelu ze skaczącym sekundnikiem, Petermann Bédat nr. 2 to wyjątkowo urodziwy chronograf Ref. 2941 Monopusher z manualnie nakręcanym mechanizmem i częściowo szkieletowaną tarczą, estetycznie wpisujący się w DNA wykreowane premierowym modelem duetu.
Instagram: @petermann_bedat
Raúl Pagès
Dla Raula Pagesa rok 2024 okazał się pasmem nieustających sukcesów. Ambitny zegarmistrz otrzymał premierową nagrodę Louis Vuitton Watch Prize, honorującą wyjątkowe osiągnięcia niezależnych twórców. Modelem, za który został wyróżniony jest Régulateur à détente RP1 – czasomierz wyjątkowy nie tylko za sprawą designu. Jego manualnie nakręcany mechanizm Pagès wyposażył w nietypowy, stosowany niezwykle rzadko wychwyt „detent”. Do tego dołożył wskazania w formie regulatora, w którym godziny, minuty i sekundy mają swoje osobne, dedykowane tarcze.
Instagram: @raul_pages_watches