
Recenzja Carl F. Bucherer Patravi ScubaTec
Debiutujący w 2013 roku pierwszy diver w portfolio firmy Carl F. Bucherer z pewnością wyróżnia się na tle konkurencji. Nie tylko swoim pochodzeniem co przede wszystkim wzornictwem. Czy to wystarczy, aby zjednał sobie grono sympatyków?

Divery – obok modeli klasycznych – należą do najpopularniejszych na świecie typów zegarków. Nic zatem dziwnego, że praktycznie wszystkie liczące się marki posiadają je w swojej ofercie. Większość z nich – choć wyposażona w funkcje sprzyjające ekstremalnemu nurkowaniu – ma bardzo ograniczony kontakt z wodą. Bazuje raczej na fascynacji oceanem i zaocznym, „zabiurkowym” zdobywaniu podwodnego świata. Niemniej jednak producenci nadal prześcigają się w wyznaczaniu nowych rekordów wodoodporności i zwiększaniu funkcjonalności. W ubiegłym roku do podwodnej kategorii dołączył również model ScubaTec firmy Carl F. Bucherer (CFB). Sprawdzamy jak poradził sobie na tle mocnej konkurencji.

Carl F. Bucherer
O historii założonej przez Carla Friedricha Bucherera firmy pisaliśmy TUTAJ, przy okazji zeszłorocznej wizyty w jednym z budynków należących do firmy (Sainte-Croix). Założona w 1888 w Lucernie manufaktura od 1919 roku wytwarza zegarki. W chwili obecnej CFB zatrudnia około 150 osób, a wolumen produkcji oscyluje wokół 20.000 czasomierzy rocznie. W ofercie znajdziemy zarówno modele eleganckie, jak i sportowe, zarówno dla Pań jak i Panów.
Design

Nietypowy design to z pewnością coś, co ScubaTeca wyróżnia. Zawdzięcza to przede wszystkim szerokiemu, obracającemu się w jednym kierunku bezelowi z wkładką ceramiczną i sporymi cyframi 20, 30, 40 i 50. Element ten może się podobać lub nie, ale to właśnie on wysuwa się na pierwszy plan i nie pozwala pomylić zegarka z konkurencją. Podobnie jest z powierzchnią cyferblatu. Ozdobiono ją nietypową fakturą przypominającą kształtem połączone ze sobą płaszczki. Dwie płaszczki trafiły również na grawerowany, pełny, wkręcany dekiel zegarka.

Na czarnej tarczy w oczy rzucają się przestrzenne, wypolerowane indeksy o kształcie zbliżonym do trójkąta (z jednym zaokrąglonym wierzchołkiem). Ich boczne ściany są polerowane i jakby rozchodzą się na boki. Zwiększona powierzchnia w połączeniu z solidną porcją luminowy sprawia, że nawet w słońcu zegarek zdaje się świecić. Także w ciemnościach odczyt czasu to nie problem – substancja świecąca trafiła również na bezel oraz wskazówki zegarka: centralny sekundnik oraz sporą wskazówkę godzinową (częściowo szkieletowaną) i minutową. Niestety ta ostatnia przechodząc nad datownikiem całkowicie zasłania jego wskazania.

Pomiędzy zamocowanymi do koperty osłonami znajdziemy ozdobioną niebieskim akcentem i licznymi rowkami koronkę. Prezentuje się bez zarzutu, ale nieco gorzej z wygodą jej użytkowania. Podczas dokręcania i odkręcania rowki dość nieprzyjemnie wbijają się w palce. Ponadto krawędź wewnętrznej części uszu jest według mnie nieco za ostra.

Na godzinie 8 koperty wkomponowano automatyczny, przydatny nurkom głębinowym zawór helowy.

ScubaTec dostępny jest na bransolecie lub gumowym pasku. Z racji tego, że do tej pory na ogół testowaliśmy zegarki na bransoletach, tym razem wybrany został wariant z czarnym, gumowym paskiem w którym wytłoczono, a następnie zabarwiono na niebiesko nazwę modelu i otaczające ją linie. Pasek sprawował się doskonale – był miękki, lekki i nie po ponad 2 tygodniach na nadgarstku nie nosił żadnych śladów użytkowania.

Zwieńczeniem wspomnianego paska jest dwuczęściowa klamra. Po jednej stronie wkomponowano dodatkowe metalowe ogniwo pozwalające wydłużyć pasek tak, żeby zegarek dał się zapiąć na stroju do nurkowania. Z kolei druga strona to bardzo wygodny system mikroregulacji, którego zasadę działania możecie prześledzić na dołączonym na końcu filmie. Zarówno pasek jak i klamra tworzą z kopertą całość, która doskonale dopasowuje się do nadgarstka – pomimo iż w moim odczuciu klamra jest troszkę za szeroka.
Mechanizm

Stalowa koperta ScubaTeca jest wodoodporna do 500m i ma 44,6mm średnicy. Do środka trafił mechanizm oznaczony jako CFB 1950.1 (bazujący na ETA), który ma niewielką średnicę – nieco ponad 25mm – oraz rezerwę chodu wynoszącą 38h. I to właśnie do tego parametru mam największe zastrzeżenia. Sam często w weekend mniej aktywnie korzystam z zegarka, a to w przypadku ScubaTeca oznaczałoby konieczność jego ponownego ustawiania lub umieszczenia w rotomacie. Biorąc pod uwagę fakt, że w kopercie CFB miał jeszcze trochę miejsca, można było pokusić się o zastosowanie werku z przynajmniej 48h autonomią chodu. Natomiast w kwestii dokładności testowany diver wypadł najlepiej spośród wszystkich zegarków, które miałem przyjemność do tej pory recenzować. Certyfikowany przez COSC mechanizm – przy dość mocno naciągniętej sprężynie – na dobę późnił zaledwie o 1 sekundę! Niestety druga doba przynosiła spadek tej wartości do -4 sekund. Zdaję sobie sprawę, że mechanizmy zawsze powinny być wyregulowane tak, żeby raczej spieszyć niż się spóźniać, ale i tak jestem pełen podziwu dla precyzji testowanego egzemplarza.
Wrażenia

Kiedy pierwszy raz zobaczyłem na zdjęciach ScubaTeca miałem bardzo mieszane uczucia. Szeroki, polerowany pierścień lunety, gumowy pasek z niebieskimi wstawkami, wzór na tarczy, kształt wskazówek – wszystko to było „inne”. Percepcja ta wynikała w głównej mierze z tego, że na rynku mamy dwa niepodzielnie „rządzące” divery – Rolexa Submarinera i Omegę Seamaster Planet Ocean. Wszystkie pozostałe (oczywiście mówię o tych najbardziej popularnych) są mniej lub bardziej do nich podobne. ScubaTec wniósł do świata „nurków” powiew świeżości. Nie dość, że na ręce układa się naprawdę świetnie, to na dodatek niczego nie udaje. Jestem niemal pewny, że gdyby na tarczy znalazła się nazwa bardziej znanej marki – sprzedawałby się jak ciepłe bułeczki.

Z ceną przekraczającą 20.000zł nie jest to czasomierz dla każdego. Wybiorą go albo osoby chcące mieć w swojej kolekcji model, który wyróżni się na tle pozostałych, albo miłośnicy rodzinnych firm zegarkowych, albo w końcu osoby, które zdołały już wcześniej nabyć kilka innych czasomierzy i teraz szukają czegoś spoza „mainstreamu”. Osobiście ubolewam tylko, że Carl F. Bucherer nie zdecydował się na zastosowanie w ScubaTecu własnego mechanizmu A1000, który usprawiedliwiłby dość wysoką cenę zegarka.

Na (+)
– wyróżniający się wśród diverów design
– mocna luminowa
– dobre dopasowanie do nadgarstka
Na (-)
– zbyt wysoka cena
– niewielka rezerwa chodu
– wrzynająca się w palce koronka
Carl F. Bucherer Patravi ScubaTec
Ref: 00.10632.23.33.01
Mechanizm: CFB 1950.1 (na bazie ETA), automatyczny, 38h rezerwy chodu, 28.800 A/h, centralny sekundnik, datownik
Tarcza: czarna z nakładanymi indeksami, wskazówki wypełnione luminową – godzinowa szkieletowana
Koperta: 44,6mm, stal; szafirowe szkło; pełny, grawerowany dekiel
Wodoszczelność: 500m
Pasek: gumowy, z niebieskim napisem ScubaTec
Limitacja: —
Cena: 22.620PLN
Zegarek do testów dostarczył Jubitom, oficjalny dystrybutor marki Carl F. Bucherer.
OK
kilka moich staruszków sie tu pojawiło :)