Recenzja ROLEX Submariner
ROLEX Submariner to najbardziej uniwersalny zegarek świata… Dlaczego? Jest co najmniej kilka powodów.
To będzie kolejna nietypowa recenzja. Po napisanym gościnie przez Prezesa KMZiZ teście Frederique Constant Maxime Manufacture Silicuim tym razem przetestowaliśmy, a właściwie nie przetestowaliśmy, prawdopodobnie najbardziej kultowy zegarek świata – ROLEXA Submarinera. Ponieważ moim zdaniem to jednocześnie najbardziej uniwersalny zegarek na rynku – idealny kandydat na jednozegarkową kolekcję – poniższy tekst będzie nie tyle testem, co moją próbą uzasadnienia postawionej tezy.
Jest wiele określeń doskonale pasujących do opisu ROLEXA Submarinera. Najlepiej rozpoznawalny i jednocześnie najczęściej kopiowany design. Najczęściej podrabiany model. Jeden z najczęściej kolekcjonowanych czasomierzy. Najbardziej dokładny z masowo produkowanych (pewnie grubo ponad 100.000 sztuk rocznie) zegarków mechanicznych. Najczęściej widywany na rękach gwiazd i celebrytów. Wyznacznik statusu majątkowego i wreszcie chyba najbardziej pożądany czasomierz świata – jest mnóstwo powodów przemawiających za kultowością Submarinera. Ale zanim przejdziemy od konkretów, na początek szczypta historii.
ROLEX Oyster Perpetual Submariner – bo tak brzmi pełna nazwa zegarka – ujrzał światło dzienne w roku 1953 (debiut rynkowy to BaselWorld 1954). Stalowy, masywny na owe czasy czasomierz zaprojektowano z myślą o nurkowaniu, co zresztą wyjaśnia wiele jego podstawowych cech. Koncepcja zakładała stalową, pozbawioną zbędnych elementów konstrukcję ze sporą średnicą, stalową bransoletą, pełnym deklem, obracanym bezelem, automatycznym mechanizmem, pokaźną wodoszczelnością i maksymalnie czytelną tarczą. Jednym słowem winien to być typowy tool-watch – narzędzie-instrument pomagające nurkowi bezpiecznie eksplorować głębiny. Ponieważ tak się złożyło, że bliskim przyjacielem ówczesnego szefa ROLEXA – Rene-Paula Jeanerreta – był nie kto inny jak Jaques-Ives Cousteau, to on został pierwszym „ambasadorem” Submarinera. De facto to Cousteau testował prototypową wersję SUBa (tak popularnie mówi się na Submarinera) Ref. 6204 na pokładzie swojej jednostki Calypso, na rok przed oficjalną premierą. A potem przyszło kolejne 60 lat bogatej i złożonej historii – nieporównywalnej z jakimkolwiek innym czasomierzem w kilkuwiekowych dziejach zegarmistrzostwa.
COMEX, James Bond, U.S.Navy, Hollywood to ledwie kilka epizodów w ewolucji Submarinera… i szczerze mówiąc musiałbym być szalony, aby chociaż próbować porywać się na opisanie tych 6 minionych dekad. Dlatego też historię zostawmy dysponującym niezbędną wiedzą maniakom ROLEXA – choćby tekst z bloga Jake’s Rolex World – a skupmy się na jednym z ostatnich modeli SUBA (Ref. 116610LV „Green Submariner”) i odpowiedzi na pytanie czy kultowy SUB to rzeczywiście najlepszy i najbardziej uniwersalny zegarek na świecie? I właściwie skąd bierze się jego spektakularny sukces?
Na zewnątrz
Jak wspomniałem już wcześniej, Submarinera i jego design można dzisiaj śmiało określić mianem ikony zegarka sportowego i wzorca w projektowaniu czasomierza dedykowanego nurkowaniu. Jako, że taki zegarek musi być przede wszystkim funkcjonalny, forma schodzi na dalszy plan (a że ROLEXOWI udało się połączyć jedno z drugim, to już inna kwestia). Ze swoimi 40mm średnicy i nieco ponad 12mm grubości SUB idealnie łączy funkcjonalność z komfortem noszenia.
Co prawda w kwestii użytkowości nurkowej się nie wypowiadam (aczkolwiek czytałem recenzje chwalącą ROLEXA jako diverowego tool-watcha) noszenie zegarka na co dzień jest tak wygodne, jak to tylko możliwe przy jednak monolitycznej, stalowej całości. To zasługa wielkości, wagi i znakomitej, idealnie spasowanej bransolety ze świetnym, wygodnym zapięciem Glidelock (wbudowana w zapięcie przedłużka, regulowana co 2mm w zakresie pełnych 2cm). Koperta i bransoleta to super-austenityczna, odporna na korozję stal 904L, wykończona naprzemiennie polerowanymi i satynowanymi fragmentami, tworzącymi spójną całość. Od tyłu mechanizm (o którym oczywiście później) osłania polerowano-satynowany, pełny dekiel, pozbawiony jakichkolwiek napisów czy grawerów – ot taki konsekwentny minimalizm.
Prawdziwa siła designu Submarinera to jednak front zegarka. To co ROLEX stworzył 60 lat temu okazało się tak ponadczasowe, że przez cały ten okres nie uległo praktycznie żadnym większym zmianom (poza kosmetycznymi detalami). I tak wierzch zegarka to stalowy, ząbkowany bezel z ceramiczną wkładką z indeksami wypełnionymi platyną. Nurek – bo to jemu dedykowany jest ten element – używa tego obracającego się przeciwnie do ruchu wskazówek zegarka pierścienia do określenia np. czasu zanurzenia albo czasu przystanków dekompresyjnych. Oczywiście mechaniczny zegarek to zapewne ostatni „przyrząd” używany przez ceniącego sobie swoje życie nurka, niemniej jednak można go uznać za formę zabezpieczenia – jakże przyjemnego, gdy pasję nurkową połączymy z zegarkową. Bezel otacza szafirowe szkiełko bez powłoki antyrefleksyjnej (kolejny historycznie niezmienny element) z chyba najbardziej kontrowersyjnym elementem – słynną lupką. Mała, prostokątna, szafirowa lupka powiększająca przytwierdzana jest (przyklejana) na wysokości godz.3, dokładnie nad okienkiem datownika. Choć funkcjonalnie „działa” bez zarzutu i w znacznej mierze przyłożyła się do rozpoznawalności SUBa, ma mniej więcej tyle samo zwolenników, co osób absolutnie jej nie tolerujących. Do tego stopnia, że nierzadkie były przypadki usuwania lupki ze szkła.
Wspominałem chwilę wcześniej, że projekt ROLEXa Submarinera powstał w myśl funkcjonalności. Jeśli zegarek ma istotnie być funkcjonalny w środowisku tak niesprzyjającym jak oceaniczna głębia, musi – chciał nie chciał – być nade wszystko czytelny. I dokładnie tak jest. Cyferblat Submarinera (w modelu testowanym, podobnie jak bezel, w kolorze głębokiej, metalicznej zieleni) to 11 indeksów godzinowych (8 okrągłych, 2 prostokątne i jeden trójkątny, na godz.12), biała podziałka minutowa, okienko datownika (biały dysk z czarnymi liczbami) cała seria napisów z logotypem marki (pięcioramienną koroną) na czele i wreszcie trzy wskazówki. Wszystkie trzy są wypolerowane i wypełnione luminową. Sekundowa ma kółeczko mniej więcej w 2/3 wysokości, natomiast godzinowa doskonale rozpoznawalny znaczek Mercedesa – i skąd się on wziął, nie mam pojęcia. Fakt faktem, że owa wskazówka „Mercedesa”, lupka na szafirze, koronka trip-lock, nurkowy bezel i cała forma Submarinera doczekały się statusu ikony. Na mniejszą lub większą skalę kopiował i kopiuje ją cały szereg innych marek – po prostu ta czysta, funkcjonalna forma jest tak dobra. Dobra, a przy tym zaskakująco uniwersalna. Skoro sam James Bond nosił stalowego Submarinera nawet do nienagannie skrojonego smokingu, to uniwersalny jest bezdyskusyjnie, ale… W istocie, już zupełnie na poważnie, tak jest. Mam poczucie, że design Submarinera, jego prostota, nienachalność i powściągliwość pasują tak samo dobrze do casualowego jak i eleganckiego stroju (pomińmy skrajności w formie ortalionowego dresu i galowego fraka). Niby nie ma zegarka do wszystkiego, ale gdyby jednak poszukać, wybór musi powędrować w kierunku ROLEXA. Wiem wiem… stalowy, sportowy zegarek do garnituru nie uchodzi – ale czy pewne konwenanse nie są trochę jak zasady, po to, by z rozsądkiem je łamać?
I jeszcze słowo o testowanej wersji „Green”. Zielony SUB może wydawać się dość egzotyczny, szczególnie w kontraście do tradycyjnego, czarnego modelu. Na szczęście ROLEX nie przesadził i zieleń zegarka jest stonowana, „butelkowa”, a na tarczy momentami wpada nawet w czerń. Dla siebie wybrałbym wariant tradycyjny, bo zwyczajnie jest bardziej uniwersalny – jeśli jednak miałby to być kolejny czasomierz w kolekcji, zielony SUB stanowiłby jej bardzo przyjemne urozmaicenie. Zdecydowanie coś w sobie ma.
Wewnątrz
Mechanizm Submarinera to temat, który nie przestaje mnie zadziwiać. W swojej przypominającej wielką fabrykę manufakturze w Genewie (lokalizacja także zaszczytna) ROLEX produkuje rocznie szacunkowo około 1.000.000 zegarków (!) – słownie JEDNEGO MILIONA. Zważywszy na to jak delikatny i w sumie złożony jest zegarek mechaniczny, plus jak wiele pracy zegarmistrzów wymaga cały proces twórczy, liczba miliona egzemplarzy (każdy z własnym, in-house’owym mechanizmem) może budzić podziw.
Manufaktura ROLEX to w pełni zautomatyzowana, nowoczesna fabryka z całą armią robotów wykonujących gros pracy zarezerwowanej normalnie (czytaj w 99% innych manufaktur) dla ludzkich rąk. W ROLEXie udział człowieka sprowadza się praktycznie do końcowego etapu pracy – montażu mechanizmów i gotowych zegarków. Z jednej strony może się wydawać, że skoro często mówimy o duszy zawartej każdym mechanicznym czasomierzu, taki system powinniśmy uznać za mocno bezduszny. Efekty jednak mówią co innego.
ROLEXa Sumbarinera (Ref. 116610LV) napędza manufakturowy, automatyczny kaliber 3135. Mechanizm wyposażono we własny, niebieski, antymagnetyczny włos balansowy Parachrome, system antywstrząsowy Paraflex i centralny wahnik typu „Perpetual”. Całość ma 28.5mm średnicy oraz 6mm wysokości (dokładnie tyle samo, co wersja bez datownika – 3130). Rezerwa chodu to przeszło dwie doby (~50h) uzyskiwane z pojedynczego bębna sprężyny. Sam balans pracuje z częstotliwością 28.800 A/h (4Hz). Całość łożyskuje 31 kamieni. Dekoracje sprowadzają się jedynie do perłowania na jednym z mostków, kilku złotych grawerów i dwóch charakterystycznych, czerwonych kół modułu naciągu, choć to akurat zabieg technologiczny – koła te pokryto teflonem w celu wyeliminowania konieczności smarowania. Tyle suchych parametrów technicznych. A teraz część najlepsza…
Przez 4 lata naszej egzystencji, w trakcie których przetestowaliśmy ponad 30 zegarków nigdy nie miałem do czynienia z tak dokładnym mechanizmem. Dokładnym, a przy tym niezawodnym (to powszechna opinia, przejawiająca się w szeregu recenzji dostępnych w internecie) i intuicyjnie prostym w użytkowaniu (o czym za moment). Nie jestem w stanie podać wartości roboczych 3135, ale spokojnie mogę zaświadczyć, że te są lepsze niż przypisany werkowi certyfikat chronometru COSC – czyli średnio -4/+6 sekund na dobę. Do tego dochodzi absolutnie idealny (z punktu widzenia użyteczności) zestaw funkcji i prosta obsługa.
Użytkowanie
Ponieważ design jest kwestią gustu (a o gustach się podobno nie dyskutuje), a niezawodny i dokładny kaliber – choć ważny – nie decyduje o uniwersalności zegarka, czynnikiem decydującym jest użytkowanie – czyli gdzie, jak i kiedy można z niego skorzystać. I tutaj ROLEX wygrywa bezdyskusyjnie. Submariner, ze swoją formą, gabarytami i designem nadaje się praktycznie do wszystkiego. Mówiąc obrazowo, rano biegając zakładasz dres i adidasy, potem szybko wskakujesz w coś wygodnego i casualowego do biura, po 12-tej zmieniasz uniform na elegancki garnitur niezbędny przy formalnej kolacji biznesowej by wreszcie wieczorem wskoczyć w coś klubowego. Raz do roku spakujesz walizkę i polecisz w jakieś ciepłe miejsce ponurkować i zresetować organizm. W każdej z tych sytuacji zapięty na nadgarstku ROLEX Submariner będzie pasował idealnie. Nie tylko estetycznie zresztą. Również wspomniana funkcjonalność nie pozostawia nic do życzenia – godziny, minut, sekundy, data – czego tak naprawdę potrzeba więcej? Wszystko regulowane łatwo i przyjemnie dwustopniową koronką, ułatwione jeszcze dzięki stop-sekundzie i szybkiej korekcie daty. Do tego dochodzi bardzo dobre trzymanie czasu i automatyczny naciąg. Nie można nie wspomnieć również o świetnej jakości wykonania oraz starannym wykończeniu detali.
Submariner – zegarek idealny?
Mówiąc zupełnie szczerze nigdy nie byłem i nadal nie jestem specjalnym fanem ROLEXA – firmy, do której zwyczajnie trzeba dojrzeć. Marka ma jak na mój gust zbyt konserwatywny wizerunek połączony dodatkowo z dość wysokimi cenami. Za stalowego Submarinera trzeba dzisiaj zapłacić 34.000PLN, a za stalowy, automatyczny, bardzo masowo produkowany zegarek to dość dużo. Wziąwszy jednak pod uwagę wszystkie opisane wcześniej pozytywy i uniwersalność – rozsądnie (jeśli w ogóle mowa o rozsądku w przypadku towarów luksusowych ma jakikolwiek sens). Należy również pamiętać o znakomitej pozycji marki na rynku aukcyjnym. Kupując ROLEXA można założyć, że zegarek nie straci odczuwalnie na wartości (a być może nawet zyska, choć to zależy od modelu). A to dla wielu jest aspektem ważnym przy wydaniu sporej sumy pieniędzy na nowy czasomierz. Ma wreszcie Submariner dla wielu wartość sentymentalną – ot np. mój znajomy, który właśnie zielonego SUBa wybrał jako prezent dla swojego nowonarodzonego syna. W założeniu zegarek ma trafić w ręce małego w dniu jego 18 urodzin, ale ponieważ dumny tata nie omieszkał już dopasować zegarka do własnego nadgarstka… różnie z tym może być.
Odpowiadając więc na pytanie ze wstępu – ROLEX Submariner najbardziej uniwersalnym zegarkiem świata? – moim zdaniem z wielu mam nadzieje wyjaśnionych powyżej względów: TAK. Jest oczywiście jeszcze co najmniej kilka czasomierzy, które śmiało mogłyby pretendować do tego miana (choćby Audemars Piguet Royal Oak, IWC Portuguese Chronograph czy OMEGA Speedmaster) ale każdemu z nich brakuje jakiegoś elementu, jakiejś cechy, którą ma SUB. Tak więc, gdyby nagle trzeba było wybrać jeden i tylko jeden zegarek na całe życie, dla mnie wybór byłby prosty. I z całą stanowczością chcę podkreślić, że nie uważam Submarinera za najlepszy czy najpiękniejszy zegarek na rynku. Po prostu jako całość jest tak kompletny, jak to tylko możliwe.
Na (+)
– kultowy, spójny, bezbłędny design
– idealne wykonanie
– komplet niezbędnych funkcji
– perfekcyjna bransoleta z Glidelock’iem
– uniwersalny rozmiar
– doskonały mechanizm
Na (-)
– stosunkowo wysoka cena
– najbardziej oklepany zegarek świata
– stereotypowe skojarzenia
ROLEX Submariner
Ref: 116610LV
Mechanizm: 3135, automatyczny, 50h rezerwy chodu, 28.800 A/h, datownik
Tarcza: zielona z dużą ilością luminowy
Koperta: 40×12mm, stal, szafirowe szkło, pełny dekiel
Wodoszczelność: 300m
Pasek: stalowa bransoleta, zapięcie na zatrzask z systemem Glidlock
Limitacja: —
Cena: ~34.000PLN
Zegarek z prywatnej kolekcji.
Zdjęcia: Jakub Filip Szymaniak
trochę szokujące w tej klasie cenowej…
Damskie DS-1 też są godne wzmianki :)
Niestety ale przede wszystkim kojarzy się jako pierwszy sikor początkujących alfonsów :)
Niestety, ale swoim wpisem potwierdzasz to co autor miał na myśli. Patrz punkt trzeci minusów tego zegarka.