TAG Heuer Autavia – Basel 2017 [zdjęcia live, cena]
Legendarny, sportowy i ceniony przez kolekcjonerów chronograf Autavia powraca w formie reedycji. O wyborze modelu na bazie którego powstał zegarek zadecydowali Internauci.
Być może pamiętacie jak rok temu TAG Heuer uruchomił specjalną stronę z 16 historycznymi modelami Autavia, z których Internauci w drodze głosowania wybrali jeden zwycięski. Był nim Ref. 2446 Mark 3 „Rindt”, a szwajcarski producent zobowiązał się, że na jego bazie przygotuje reedycję. I tak też się stało.
Bogata historia modelu Autavia to przede wszystkim związki ze światem wyścigów samochodowych (nazwa pochodzi od słów AUTomobile oraz AVIAtion). W latach 60. i 70. można go było zobaczyć na nadgarstkach kierowców takich jak Mario Andretti, Jo Siffert, Clay Regazzoni czy Jochen Rindt. Ostatni z wymienionych – mistrz F1, który zginął w 1970 roku na torze Monza we Włoszech – nosił w 1966 roku wersję o numerze ref. 2446, określaną dziś przydomkiem „Rindt”. To ta Autavia posłużyła za wzorzec dla modelu A.D.2017. Równocześnie z premierą zegarka, TAG Heuer wypuścił dedykowaną mu książkę „Autavia – Story of an Icon”.
Tworząc reedycję firma zdecydowała się zmodyfikować nieznacznie (choć wyraźnie) zegarek, dostosowując go do współczesnych trendów i wymagań klientów. 39mm kopertę oryginału zastąpiła stalowa konstrukcja o średnicy 42mm oraz klasie wodoszczelności 100m, z pracującym w jej wnętrzu mechanizmem Heuer-02 z 80-godzinną rezerwą chodu. To ten sam kaliber, który TAG kilka lat temu ogłosił światu pod nazwą Calibre 1969 (a następnie CH80). Powstający w dedykowanej manufakturze, zbudowany z 233 komponentów 4-Hercowy werk, widać przez przeszklony szafirem dekiel.
Choć pierwotnie Autavia „Rindt” pozbawiona była okienka daty, TAG nie oparł się pokusie jego dodania. Na szczęście wkomponowano je w białą, ulokowaną na godz.6 tarczkę małej sekundy, przez co nie rzuca się tak w oczy i nie wpływa negatywnie na cały projekt.
Podobnie jak w oryginale, tak i tu zastosowano obrotowy bezel z 12-godzinną podziałką (wyraźnie szerszy niż w pierwowzorze), charakterystyczny kształt uszu oraz przycisków chronografu. Zmienił się natomiast układ ozdobionych wzorem ślimakowym tarczek tworzących wzór określany jako odwrócona panda – licznik 12-godzinny umieszczono na godz. 9 (dawniej na godz. 6), licznik 30-minutowy na godz. 3 (bez zmian), a małą sekundę na godz. 6 (kiedyś na godz. 9).
Zegarek sprzedawany będzie na brązowym pasku ze skóry cielaka z przeszyciami w kolorze ecru lub stalowej bransolecie w stylu vintage z 7 ogniwami w rzędzie (część z nich przypomina kształtem ziarenka ryżu). Cena za pierwszą z wersji to 23.990PLN.
Po zeszłorocznej, rocznicowej Monzie (recenzja zegarka TUTAJ) to kolejna udana reedycja TAG Heuera, zaprojektowana w myśl zasady „nie kopiujemy, a jedynie się inspirujemy”.