Recenzja Seiko 5 Sports 55th Anniversary Limited Edition [zdjęcia live, dostępność, cena]
W 1968 roku Seiko zaprezentowało pierwszy model z serii 5 Sports. 55. rocznica tego wydarzenia przyniosła wierną reedycję klasyka. Przyjrzymy się więc jak współczesna „5” sprawuje się w roli codziennego towarzysza nadgarstka.
Logo „5” zadebiutowało na tarczy Seiko Sportsmatic w 1963 roku. Modelem tym Seiko ustanowiło standard 5, charakteryzujący się poniższymi atrybutami: automatyczny naciąg, podwójny datownik w jednym oknie, wodoszczelność, niewystająca koronka na godzinie czwartej, odporna na codzienne trudy koperta i bransoleta.
Rok 1968 wraz z katalogiem Seiko przyniósł wersję „5” z dopiskiem „Sports” – protoplastę recenzowanego modelu. Sportowe piątki wyróżniały się wyrazistym wzornictwem (m.in. luminescencyjne wskazówki i duże nakładane indeksy, masywne beczułkowate koperty ) z ciekawymi kolorami, jak np. pomarańczowe tarcze i dużo niebieskich akcentów. Niektóre modele były wyposażone w obrotowy, dwukierunkowy pierścień wyskalowany jak w zegarkach nurkowych, a całość dopełniały bransolety o bardzo nowoczesnym designie. Niebieskie logo „Sports” nie było przypadkowe – na każdym zegarku widniała informacja o deklarowanym WR „water 70 proof”, co było wystarczającą wodoszczelnością na wszelkie aktywności sportowe (przypomnijmy, że pierwsze profesjonalne zegarki nurkowe, powstałe nieco ponad dekadę wcześniej, miały wodoszczelność na poziomie 100 metrów). Całość wieńczyło utwardzane szkło Hardlex – Seiko bardzo wcześnie zaczęło stosować nowoczesne, mocne szkła, gdy przez lata Szwajcarzy korzystali jeszcze z pleksi. Współcześni fani zegarków określiliby w uproszczeniu powyższą piątkę często spotykanym skrótem EDC (Every Day Carry), czyli zegarka codziennego, który możemy nosić w każdych warunkach dzięki podwyższonej wodoszczelności, bransolecie, praktyczności i ogólnej wygodzie użytkowania.
Sportowe piątki kosztowały w 1968 roku około piętnaście tysięcy jenów, czyli kilka tysięcy więcej niż podstawowe modele „5”. Co ciekawe kultowy 62MAS, czyli protoplasta wszelkich diverów Seiko, miał wtedy metkę na poziomie trzynastu tysięcy – jako typowy nurek-toolwatch, bez młodzieżowego sznytu i modnych kolorów.
5 Sports 55th Anniversary Limited Edition
Rocznicowa „5” ma wszelkie atrybuty idealnej reedycji – Seiko zadbało o odpowiedni rozmiar koperty (39,5 mm) i wierność oryginałowi po kątem wzornictwa – nie znajdziemy tu podwyższonej wodoszczelności ani loga Prospex, jak w wielu quasi-historycznych modelach marki.
Mimo, że koperta (wodoszczelna do 100m) ma poniżej 40 mm, fanom większych zegarków poleciłbym przymiarkę – beczułkowaty kształt bez wyodrębnionych uszu sprawia, że wizualnie mamy więcej „stali w stali” i zegarek nie niknie na nadgarstku. Zmorą współczesnych Seiko jest dla mnie grubość – preferuję płaskie koperty, czego ze świecą szukać w sportowych propozycjach Seiko. Tu mamy trochę ponad 12 mm wysokości, na szczęście z minimalnie wypukłym szkłem Hardlex oraz dwukierunkowym, obrotowym bezelem (aluminiowy wkład pierścienia wyskalowany jest klasycznie co pięć minut, z kropką masy luminescencyjnej na 60) posiadającym bardzo ładny kształt i żłobkowanie, w stylu klasycznego divera. To co najlepsze, możemy zaobserwować z profilu. Zastosowano bardzo wygodne rozwiązanie, czyli spodkowe zwężenie, dzięki czemu widoczny bok koperty ( z nawierconymi otworami do wygodnego wypinania teleskopów – bardzo lubię to rozwiązanie w Seiko) ma jedynie kilka milimetrów wysokości, a reszta grubości chowa się pod nadgarstkiem.
Seiko nie popełniło tutaj stylistycznego faux pas, mamy więc pełny stalowy dekiel, odpowiedni dla tego rodzaju zegarka – zawierający podstawowe informacje o referencji, limitacji itp. Wkomponowana jak w oryginale, mała koronka nie wystaje i nie wbija się w nadgarstek. Nie miałem problemu z operowaniem nią, natomiast osoby o grubszych palcach mogą narzekać na wygodę tego rozwiązania. Zegarek nosi się dobrze, choć mógłby być trochę lżejszy – bransoleta o charakterystycznym dla końcówki lat 60. i początku 70. designie jest tylko minimalnie zwężana (idealne byłoby zwężenie do 16mm), a pełne ogniwa – w przeciwieństwie do vintage’owych „zwijek” – ważą swoje. Stalowe ogniwa niestety posiadają dosyć irytującą przypadłość znaną wielu amatorom wszelakiego rodzaju bransolet – „golą”, czyli rwą włosy z nadgarstka. Drugi element, który chętnie widziałbym poprawiony, to zapięcie – mamy tutaj typową dla Seiko wytłaczaną blaszkę, ale nie jest to blaszka w stylu lat 60., a zapięcie które miałem już w wielu swoich Seiko w latach dwutysięcznych – jednym słowem trąci myszką w zegarku z 2023 roku. Ze względu na to, że koperta ma klasyczne (nie zintegrowane) mocowanie bransolety, nie ma żadnego problemu z doborem paska i możemy nosić piątkę na gumie, pasku NATO czy skórze, wedle upodobań – co zresztą chętnie robiłem w ramach testu.
Na szczęście na powyższych punktach kończy się moja lista niewielkich uwag. Klasyczne dla Seiko, solidne wykonanie możemy zaobserwować od frontu. Seikowy, lekko wypukły Hardlex z fazowaną krawędzią, pozwala podziwiać wzorowe wykonanie detali – matowa tarcza ma ostre tampodruki, a nakładane indeksy prawie w całości pokryte są mocną substancją luminescencyjną, z której słynie Seiko – Lumibrite. Znajdziemy ją również na polerowanych wskazówkach, które dzięki przełamaniu bardzo ładnie grają z refleksami światła, oraz na czerwonej sekundowej w kształcie lizaka.
Elementem który również pozwala na docenienie jakości wykonania, jest ramka daty o skomplikowanym, dziesięciokątnym kształcie i dwóch rodzajach wykończenia. Zabytkowe logo Seiko 5 (przypomnijmy, że aktualne logo Seiko 5 zadebiutowało w 2019 zastępując piątkę z 1963 roku) nie jest nakładane, co jest bardzo słusznym wyborem stylistycznym – zegarek nie sili się na bycie udoskonaloną reedycją, a jest prawdziwym historycznym powrotem.
Mechanizm
Automatyczny naciąg zapewnia popularny koń roboczy Seiko, czyli kaliber 4R36 o 41-godzinnej rezerwie chodu. Mechanizm oferuje podstawowe wskazanie czasu, podwójny datownik z szybką korektą dnia tygodnia i miesiąca oraz funkcją stop sekundy – nic więcej nie wymagam od Seiko. Prosty, łatwy w serwisie klasyk, to właśnie to, za co lubię Seiko w tym przedziale cenowym.
Wrażenia i cena
Japońska marka wyceniła rocznicową piątkę na 2 290 PLN. W tej cenie dostajemy wzorcową reedycję, do tego z dedykowanym dla niej, specjalnym opakowaniem. Młodych stażem adeptów zegarków może skusić również limitacja, ale umówmy się, 15 555 sztuk to dużo i nie ma to specjalnie znaczenia z kolekcjonerskiego punktu widzenia.
Mało jest w tym przedziale cenowym zegarków, które mógłbym śmiało polecić komuś, kto chce kupić nowy egzemplarz, jednocześnie z prawdziwym, nie wciśniętym na siłę historycznym DNA. Tutaj się to udało. Model ten jest w stanie wzbudzić także szacunek osób kolekcjonujących zegarki vintage. Stylistycznie nie ma minusów i tak właśnie powinny wyglądać nawiązania do korzeni. Nowa piątka to świetny wybór dla każdego, kto chce mieć współczesnego klasyka.
Seiko 5 Sports 55th Anniversary Limited Edition
Producent | Seiko |
Nazwa modelu | 5 Sports 55th Anniversary Limited Edition |
Ref. | SRPK17 |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | 4R36 |
Rezerwa chodu (h) | 39 |
Tarcza | czarna |
Koperta | stal |
Średnica (mm) | 39,5 |
Wysokość (mm) | 12,5 |
Wodoszczelność | 100m |
Pasek | bransoleta |
Limitacja | 15555 |
Cena (PLN) | 2290 |