„Przyszłość zegarków” w czasach wirusowego kryzysu – opinie ekspertów
W niepewnych czasach wszyscy zastanawiamy się nad przyszłością i tym co przyniesie jutro. Bez wątpienia zmiany odczuje także zegarmistrzostwo, ale nie wiemy jak poważne i daleko idące będą. O pierwsze opinie zapytaliśmy branżowych ekspertów z różnych dziedzin zegarkowego świata.
Żyjemy w szalonych czasach, które odmieniły naszą codzienność bardziej, niż moglibyśmy sobie to wyobrazić. #stayathome stał się nagle hasztagiem roku, sesje live na Zoomie i Instagramie nowym sposobem komunikowania i chyba tylko wino leje się nieprzerwanie, w towarzystwie jedzenia na wynos. Zdrowie jest najważniejsze, ale wraz ze stopniowym powrotem do normalności coraz mocniej zastanawiamy się nad ekonomicznym wymiarem pandemii. Ten bez wątpienia będzie dla wielu druzgocący, zapewne dla wszystkich poza producentami papieru toaletowego, winiarzami i Netflixem. Według artykułu opublikowanego na watchesbysjx.com, eksport szwajcarskich zegarków może w 2020 roku spaść nawet o 25 % – byłby to największy spadek od przeszło 50 lat. Nawet wobec powoli otwierającej się ponownie części manufaktur i reaktywacji rynku chińskiego potrzebna byłaby kryształowa kula, żeby jakkolwiek wiarygodnie przepowiedzieć przyszłość. Mądrzy ludzie mawiają, że kryzys jest okazją, że w ciężkich czasach silni stają się jeszcze silniejszymi, a ekonomia odrodzi się i ponownie stanie mocno na nogi. Tego jesteśmy pewni.
Zastanawia nas natomiast, jak do nowych czasów dostosuje się branża zegarkowa, jak poradzi sobie z problemami i – co może być pytaniem najważniejszym – jaką lekcję wyciągnie z koronawirusowego kryzysu? Zapytaliśmy o to ekspertów, szefów zegarkowych marek, dziennikarzy i kolekcjonerów. Oto co nam powiedzieli (w kolejności alfabetycznej).
Max Büsser – założyciel MB&F (Maximilian Büsser and Friends), twórca rzeczy szalonych, kreatywne „dziecko, które przetrwało”.
Jedyna rzecz, której możemy być pewni od teraz to to, że nie możemy być pewni niczego. Przez ostatnie trzy miesiące świat (również świat zegarkowy) który znałem od zawsze, wyparował.
Co stanie się dalej? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Wydaje się całkiem oczywiste, że cokolwiek już było w produkcji lub zaplanowane do wyprodukowania, musi być obcięte o 50 % w tym roku, a być może również w przyszłym. Wydaje się równie jasne, że sposób w jaki podróżujemy, komunikujemy się, a nawet myślimy o konsumpcji zmieni się na długi czas. Nagle wszyscy staliśmy się cyfrowymi tubylcami, bez względu na wiek. Miejmy nadzieję, że świat stanie się nieco bardziej ludzki, kierowany pięknem, a mniej chciwy i napędzany pieniędzmi oraz statusem. Czy powinniśmy siedzieć z założonymi rękami i czekać na lepsze dni? Z pewnością nie. Adaptujemy się, zmieniamy, znajdujemy sposoby na życie i tworzenie w trudnych czasach. Ludzkość jest z definicji bardzo odporna i żywotna, a teoria Darwina „ewoluuj albo zniknij” znajdzie swoje zdecydowane zastosowanie w sferze ekonomicznej.
Moja jedyna rada dla wszystkich: „Definiuje Cię to, jak działasz w trudnych, nie w łatwych czasach. Zdefiniuj siebie właśnie teraz.”
Max Büsser
Ben Clymer – CEO i założyciel Hodinkee.com, entuzjasta zegarków i samochodów vintage
COVID-19 już teraz zmienia zegarkowy świat w sposób dramatyczny – Baselworld oficjalnie przestało istnieć, Watches & Wonders odbyło się online, a znakomita większość dystrybutorów na świecie musiała zamknąć swoje sklepy. Co jeszcze bardziej wymowne, manufaktury naszych ukochanych marek zawiesiły działalność, co zresztą było konieczne. Wiele rzeczy jest potrzebnych, ale niekoniecznie niezbędnych. Jeśli marki zegarkowe nie mogą produkować, a dostawcy wywiązywać się ze swoich zobowiązań, zmiany muszą nastąpić.
Co interesujące, media głównego nurtu zdają się wierzyć, że zapotrzebowanie na zegarki spadnie w tym trudnym okresie – ja uważam zupełnie przeciwnie. Wyniki naszej własnej witryny są lepsze niż kiedykolwiek, ale też my jako Hodinkee kierujemy swoją treść do bardzo sprecyzowanego odbiorcy, żyjącego i oddychającego zegarkami. Ciągle sądzę, że popyt nie będzie problemem kilku najbliższych miesięcy, kłopotem będzie podaż. Mam wielką nadzieję, że nasze ulubione zegarkowe marki niebawem wznowią produkcję tak, by zaspokoić zapotrzebowanie i nie pogłębiać recesji w tej materii. Prawdziwe skutki kryzysu pojawią się za jakiś czas – tak jak dane o skali bezrobocia w USA – a problemy z zamkniętymi manufakturami odczujemy dopiero za kilka miesięcy.
Nie sądzę jednak, by cokolwiek wynikającego z obecnego kryzysu było czymś nowym, wszystko dzieje się po prostu szybciej. Innowacyjna komunikacja, praktyka sprzedawania w internecie oraz otwartość na nowe koncepcje – z tym wszystkim radzimy sobie lepiej niż przed laty i bardzo to doceniam. Najwyższa pora, byśmy zrozumieli jak komunikuje się prawdziwy (dzisiejszy) świat i jak sprzedaje, a to może uczynić zegarkowy świat jeszcze silniejszym. Jestem wdzięczny za to jak wszyscy zjednoczyliśmy się w tym czasie, na przyszłość zegarków patrzę z optymizmem większym niż kiedykolwiek.
Elizabeth Doerr – zegarkowa ekspertka i dziennikarka, założycielka QuillandPad.com, autorka.
Finansową stratę poniesie każdy związany ze ściśle połączoną ze sobą branżą zegarkową: marki, dostawcy, technicy, marketingowcy, dziennikarze, wszyscy. Zapewne potrwa to cały 2020 rok (oby nie dłużej). Max Büsser (MB&F) powiedział mi jeszcze w marcu: „Możemy się spodziewać spadku rzędu 50 % dla wszystkich marek”. Nie mam wątpliwości, że ma rację. Ale kiedy skończy się okres ekonomicznego przetrwania oraz nieuniknionego upadku niektórych marek, publikacji itp. wszystko będzie mogło zakwitnąć na nowo – zupełnie jak kiedy przycinasz róże w ogrodzie na wiosnę by w lecie wynagrodziły Cię pięknymi kwiatami. Zdrowe marki, które powinny przetrwać, przetrwają.
Jeśli mamy odrobinę szczęścia, ta bezprecedensowa sytuacja nie powtórzy się już za naszego życia, a z obecnej wyciągniemy lekcję.
Elizabeth Doerr
Alexandre Ghotbi – ekspert zegarkowy, head of watches at Phillips, pasjonat, kolekcjoner ze szczególną sympatią do Vacheron Constantin
Phillips in Association with Bacs & Russo jest domem aukcyjnym, zajmującym się przede wszystkim zegarkami vintage. I choć uważam nas za część większej zegarkowej rodziny, nie do końca mogę powiedzieć, że jesteśmy częścią przemysłu zegarkowego – nie jesteśmy bowiem ani marką zegarkową ani dystrybutorem.
Nie mam kryształowej kuli, ciężko mi więc zgadnąć co przyniesie przyszłość, natomiast na pewno nie zawali się cały rynek zegarkowy. Przez ostatnich kilka tygodni kwarantanny mieliśmy sporo zapytań od klientów wyrażających chęć zakupu istotnych zegarków, zarówno vintage jak i bardziej współczesnych. Jakość od zawsze jest wartością pożądaną i na tym polu nie zaszły żadne zmiany. Nie znaczy to bynajmniej, że obecny stan rzeczy nie powinien i nie ulegnie zmianie. Ocenić to wymiernie będziemy mogli dopiero po reakcjach klientów za jakiś czas, kiedy wrócimy do względnej normalności. Reszta jest jedynie zgadywaniem. Myślę jednak – i dotyczy to również czasu przed COVID-19 – że branża zegarkowa powinna pozwolić kolekcjonerom znowu marzyć i jednocześnie uczynić zegarki jeszcze bardziej pożądanymi.
Kristian Haagen – zegarkowy ekspert i dziennikarz, autor, współzałożyciel 8past10.com, fotograf i Instagramer z pasją, bez filtrów.
Jeśli branżę zegarkową dotknie spadek rzędu 25 % w eksporcie szwajcarskich zegarków, wrócimy do wyników z roku 2010. I wiecie co? 2010 nie był wcale złym rokiem. Szwajcarskie zegarmistrzostwo w czasach finansowego kryzysu uratowali chińscy turyści, którzy kupowali tak dużo zegarków, że dystrybutorzy musieli zatrudnić chińskich pracowników (przynajmniej w wielu dużych, europejskich miastach). Przez ostatnie pięć albo sześć lat trend ten zainspirował niektórych dystrybutorów do poszerzenia działalności i dostosowania się do azjatyckiej klienteli. Teraz… Chińczyków w Europie nie ma w ogóle. Minie sporo czasu, zanim powrócą gremialnie i zaczną ponownie kupować jak kiedyś.
Pamiętam jak w roku 2005 rozmawiałem z jednym z lokalnych przedstawicieli w Kopenhadze, który wspomniał (nie narzekając), że tego lata zapewne nie będzie tak wielu japońskich i amerykańskich turystów jak wcześniej, bo nie sprzyja temu cena walut w obu tych krajach. Nie oznaczało to jednakowoż końca tego dilera, który już wtedy obsługiwał głównie lokalnych konsumentów. I do tego właśnie powinni przyzwyczaić się dystrybutorzy: wyników jak w roku 2010 oraz głównie lokalnej klienteli. Przynajmniej przez kolejnych 12 – 18 miesięcy (moim skromnym zdaniem). Czy to brzmi jak koniec świata? Nie, zdecydowanie nie. To po prostu sytuacja jak sprzed dekady.
Edouard Meylan – CEO H. Moser & Cie., przedsiębiorca i autor hasła „Make Swiss Made Great Again”
Odpowiedź, która od razu nasuwa mi się na myśl to to, że w przyszłości doświadczymy dużej cyfryzacji branży zegarkowej, zarówno w sferze komunikacji jak i sprzedaży. Wierzę, że dystrybutorzy skupią się bardziej na lokalnym kliencie zamiast dbania głównie o tego z Chin, co obserwowaliśmy w ostatnich latach. Powinniśmy zaobserwować także lepszą współpracę między markami, bo chyba wszyscy zgadzamy się, że redukcja kosztów w całej branży zegarkowej, od produktów po sprzedaż i wreszcie targi, jest niezbędna.
Daniel Niederer – założyciel SevenFriday, małej niezależnej marki zegarkowo-lifestylowej z siedzibą w Zurychu.
W mojej skromnej opinii zmiany nadchodziły powoli, od dłuższego czasu i nie są spowodowane tylko obecną sytuacją, czy chodzi o produkt, marki, dystrybucję czy targi (Baselworld). Branża zegarkowa zasłużyła i otrzymała zdecydowanie brutalną pobudkę, kiedy arogancja i ignorancja zaczęły górować, a konsument zaczął być traktowany jak zło konieczne.
Nigdy nie powinniśmy zapominać, że rynek (nie tylko dóbr luksusowych) napędzają pragnienia i potrzeby klientów, a nie ego branży. Konsumenci nie są głupi i nie powinni być tak traktowani, bo to oni decydują i przesądzają, a w sumie nawet są marką.
Daniel Niederer
Rynek, a z nim klienci, nieustannie ewoluują i adaptują się do wpływu wirusa. Jeśli chcemy pozostać istotni, musimy zrobić to samo, nie rezygnując jednocześnie z naszej tożsamości oraz wartości. Wyzwanie, dla każdej firmy, stanowi na dłuższą metę mądre balansowanie między niezależnością, innowacyjnością, a kreowaniem pożądania i sensowności istnienia. To zresztą niekończąca się misja. Powinniśmy na to wszystko patrzeć jak na pozytywne wyzwanie, które pozwoli nam ewoluować i rosnąć.
Mohammed Seddiqi – CCO Seddiqi Holding, pomysłodawca i organizator Dubai Watch Week
Wierzę, że w tak bezprecedensowych czasach zegarmistrzostwo powinno powrócić do korzeni i skupić przede wszystkim na tworzeniu zegarków. Branża poczuje oczywiście skutki globalnego kryzysu, ale ja martwiłbym się bardziej o małe marki – te duże z pewnością z całą sytuacją poradzą sobie lepiej. Wszystkie powinny większą uwagę przyłożyć do swoich produktów i prawdziwej wartości biznesu, na każdym poziomie.
Nie dziwi mnie fakt, że z Baselworld, imprezy, którą odwiedzałem regularnie od przeszło 20 lat, wycofali się duzi gracze. Tego typu targi mają tendencję do przesadnego skupiania się na ambasadorach, aspekcie czysto komercyjnym i rzeczach, które niekoniecznie są najistotniejsze. To co jako Ahmed Seddiqi & Sons stworzyliśmy jako Dubai Watch Week, jest w mojej ocenie właściwym rozwiązaniem. Wydarzenie to ma stricte edukacyjny charakter, skupiający się na zegarmistrzostwie i jego prawdziwych wartościach, czy dotyczy to marek z portfolio Seddiqi & Sons czy pozostałych, z przekroju całej branży. Największą przyjemność sprawia nam interakcja z naszymi gośćmi, a oni doceniają edukacyjny aspekt DWW.
Gdybym miał podzielić się opinią w temacie organizacji dużych wydarzeń zegarkowych i ich przyszłości, zasugerował bym skupić się bardziej na esencji, na relacjach B2B, które dodałyby coś ekstra do naszej codziennej pracy. Pokazywane online produkty często znamy już na długo przed premierą w Szwajcarii, więc potrzebne jest wykreowanie czegoś nowego, dodatkowego w relacjach z głównymi partnerami.
Jiaxian Su – ekspert zegarkowy, założyciel Watchesbysjx.com
Krótko i średnioterminowo kryzys będzie potężny – dla marek, dystrybutorów, imprez branżowych itd. Wszyscy w łańcuchu wartości, od firm po media, odczują skutki recesji, a niektórzy nawet znikną z horyzontu. Konsolidacja z kolei będzie czymś pozytywnym, szczególnie w kwestii marek, których jest dzisiaj za dużo, szczególnie w segmencie high-end. Jednocześnie na znaczeniu zyska biznes online, będziemy świadkami większej ilości aukcji online, cyfrowych premier nowości, e-sklepów i tym podobnych. To będzie prawdopodobnie najbardziej trwała zmiana związana z kryzysem.
W dłuższej perspektywie branża zegarkowa odbije się od dna, zakładając, że ludzie dalej pożądać będą luksusowych zegarków. Nowe marki pojawią się w miejsce tych, które upadną, a wieloletni liderzy branży pozostaną na swoich zaszczytnych miejscach. Jak mawia przysłowie, historia nie powtarza się, ale się rymuje.
Peter Speake-Marin – zegarmistrz niezależny, założyciel TheNakedWatchmaker.com, prawdziwie brytyjski gentleman w sercu
Branża zegarkowa od zawsze przeżywała wzloty i upadki. Zmieniają się powody, ale rzeczywistość pozostaje niezmieniona. Postęp związany z rozwojem technologii bezpośrednio i pośrednio związanej z zegarmistrzostwem zmienił je dramatycznie na przestrzeni ostatnich 20 lat, zamiast rozwijając to co stare transformując to co nowe. Od stron WWW, smartfonów i fotografii cyfrowej, po używanie CAD, CNC i wielu innych nowych technologii oraz materiałów. Żyjemy w bardzo nowym świecie, zmieniającym się nieustająco. Biznes jest w takim samym wymiarze ludzki co techniczny i artystyczny. Zegarmistrzostwo nie produkuje towaru, a raczej przedmioty sprawiające przyjemność, mające znaczenie, reprezentujące rzemiosło. To nie zmieni się nigdy, a jedynie będzie fluktuować i stawać się jeszcze mocniejsze po każdym ewentualnym upadku.
Nie mam konkretnej wizji tego jak będzie kształtowała się przyszłość, choć jasne jest, że przetrwamy i pójdziemy naprzód. Zabrzmi banalnie, ale to najniższy oraz najwyższy segment rynku poradzą sobie najlepiej. Najbardziej ucierpi segment średni, ale nawet on może odnieść sukces, jeśli postawi na prawdziwą, wymierną wartość swoich produktów, rzeczywistą wartość umacniającą pozycję marki zamiast samego brandu i jego powszechnego postrzegania. Zbyt wiele jest sprzecznych analiz tego, co może nastąpić, by realnie przewidzieć przyszłość, a ponieważ sukces może być zdobyty, ale i nabyty, ciężko wyrokować przez kryształową kulę logiki. Niektóre marki przestaną istnieć, inne rozkwitną, zmieniając się z microbrandów w poważnych, niezależnych graczy lub nawet mainstream i odwrotnie. Więcej marek znika z rynku niż się na nim pojawia i tak będzie zawsze, dokładnie tak jak z naszym życiem i śmiercią (z perspektywy historii więcej ludzi opuściło już świat niż się na nim pojawiło). Idealistycznie myśląc, marki powinny tworzyć produkt, który niesie za sobą konkretną wartość uzasadniającą cenę, co niestety nie dzieje się dzisiaj i pewnie nie wydarzy nigdy – i to jest być może jeden z magicznych wymiarów zegarmistrzostwa, czyniący je tak nieuchwytnym.
Jak powinna dostosować się do obecnej sytuacji cała branża? Tak jak zwykle, dostosowując się do nowych technologii (być może nawet szybciej) ale również zmniejszając przestrzeń między produktem a klientem, edukując o tym co prawdziwe, a nie wyimaginowane.
Julien Tornare – CEO Zenith Watches
Myślę, że podczas gdy innowacyjność pozostaje naszym głównym priorytetem, wiele marek zegarkowych będzie musiało poważnie zracjonalizować i ostrożnie zaplanować wszelkie premiery nowych zegarków w obecnym roku. Elastyczność będzie kluczowa. Dodatkowo, cała kreatywność spożytkowana na social media i cyfrową komunikację z klientami, dystrybutorami i pracownikami na przestrzeni ostatnich kilku tygodni, powinna być dalej rozwijana. I choć komunikacja online jest bez wątpienia przyszłością, fizyczne imprezy i targi dalej będą istotną częścią zegarkowego krajobrazu. To właśnie są miejsca nawiązywania nowych oraz umacniania istniejących relacji oraz zawierania umów biznesowych, dlatego czynnik ludzki jest nie do zastąpienia.
Banałem byłoby podsumować ten tekst słowami „Jak będzie? Czas pokaże”… ale właśnie tak jest. Z wypowiedzi naszych rozmówców wywnioskować można nieco „pesymistyczny optymizm” z wiarą w siłę zegarmistrzostwa i branży, która z tej niezwykłej sytuacji powinna wyciągnąć ważną lekcję. Zakończmy cytatem z Oscara Wilda: „Dzisiaj ludzie znają cenę wszystkiego i wartość niczego”. Zmieńmy to, w zegarkach i nie tylko…