Mój zegarek, moja pasja Omega Speedmaster „Tintin” i Anna Halarewicz
Ania Halarewicz całe swoje zawodowe życie związała ze sztuką, a konkretnie z jej tworzeniem. Ilustratorka, malarka, kobieta wielu pasji, w tym zegarków, ze szczególnym uwzględnieniem księżycowej Omegi Speedmaster.
Nieco ponad trzy lata temu w nasze ręce wpadła książka „A Man and His Watch”. Przeczytałem ją jednym tchem, a potem sięgałem do niej jeszcze kilkanaście razy – zawsze kiedy wracała z kolejnego wypożyczenia znajomym. Nawet Ci z nich raczej nie zainteresowani tematem zegarków doceniali czysto ludzki wymiar tematu i opowieści związane z każdym opisanym w albumie egzemplarzem, bez względu na jego cenę czy prestiż. Właśnie ten wymiar książki Matta Hranka zainspirował nas do stworzenia serii, w której chcemy pokazać Wam nie tyle same zegarki, co ludzi i ich czasomierze oraz historię z nimi związaną. Dla nas to ludzie są w zegarkowej pasji podstawą, i to im (Wam) dedykujemy ten cykl.
Bohaterką drugiego odcinka cyklu „Mój zegarek, moja pasja” jest Anna Halarewicz… a właściwie Ania, bo znamy się i przyjaźnimy od lat. Absolwentka wrocławskiej ASP, ze stolicy Dolnego Śląska przeniosła się do Warszawy, by stawić czoła nowym, zawodowym wyzwaniom. Jej prace publikował m.in. Twój Styl, Elle, Glamour, Newsweek i Wysokie Obcasy. W swoim portfolio ma także współpracę z takimi markami jak Louis Vuitton, Dior, Lancome, Bizuu i Tatuum, a na jej cyklicznych wernisażach zawsze goszczą tłumy. Ania jest kobietą wielu pasji, na czele z aktywnym trybem życia, sportem, kotem Absyntem (mimowolnym bohaterem drugiego planu naszej mocno artystycznej sesji zdjęciowej) i zegarkami. W tym ostatnim temacie, jak w życiu, ma bardzo sprecyzowany gust.
CH24: Ania – jak się zostaje ilustratorką mody?
Anna Halarewicz: Kiedy kończyłam grafikę warsztatową, nie sądziłam, że zajmę się ilustracją. Raczej pociągał mnie świat „duchowy”. Ale od zawsze na moich pracach gościły sylwetki kobiet. Moda była jedną z inspiracji, zwłaszcza pokazy, które bardziej przypominały teatr niż tradycyjny wybieg.
Hmmm… Myślę, że może warto zadać sobie pytanie kim jest ilustrator mody? To pojęcie przez lata ewoluowało
CH24: No więc – kim jest ilustrator ?
AH: Dla mnie ilustrator, to ktoś kto INTERPRETUJE to co widzi, powiedzmy – kolekcję mody, przepuszcza ją przez filtr swojej wrażliwości i estetyki.
Ostatnio postanowiłam stworzyć serię malowanych zegarków (zaczęło się od Speedmasterów) i widzę jak na razie czerpię radość z „udawania” realizmu, maluję nocami, to jest taki nocny zen (śmiech), bo można malować i malować, warstwa po warstwie godzinami. Wiem jednak, że na razie tylko odtwarzam, ale jak się rozkręcę, przyjdzie czas na interpretowanie.
CH24: A czym dla Ciebie jest moda jako taka? Poza aspektem zawodowym. Pasją, zajawką, czymś nierozerwalnie związanym z Twoim życiem?
AH: Na pewno przywiązuję do niej większą wagę niż kiedyś. Nawet jeżeli staram się umniejszyć jej wpływ, to po tylu latach „obok” jest to trudne. To jedna z form manifestowania siebie. Dalej też traktuję modę jako formę swojej „zbroi”. No i oczywiście jest to niesamowite źródło inspiracji. Pamiętam, że kiedy zaczynałam ilustrować, pokazy (np. Johna Galliano dla Diora czy mojej największej wtedy miłości Alexandra McQueena) były prawdziwym teatrem. Oczywiście wyobrażałam sobie jakie to musi być uczucie móc zobaczyć to na żywo, dotknąć (co poniekąd się udało na wystawie Diora w Paryżu kilka lat temu… ale nie dotykałam :D).
CH24: Zegarki także zaliczasz do tego „estetycznego” manifestowania siebie, części mody? Czy są dla Ciebie czymś zupełnie odrębnym?
AH: Może zegarkiem nie staram się „manifestować”, ale jest dla mnie ważny. Do tego stopnia, że jak zdarzy mi się go zapomnieć, wracam bo źle się bez niego czuję.
CH24: Wybacz stereotypowe pytanie, ale jak to się dzieje, że kobieta zaczyna interesować się poważnymi, mechanicznymi zegarkami? Tematem raczej zarezerwowanym dla mężczyzn.
AH: Nigdy nie podobały mi się zegarki „typowo damskie”. W Moonwatchu podoba mi się jego wygląd, ale przede wszystkim historia. Nigdy nie przepadałam za biżuteryjnymi zegarkami, jako dziecko po kryjomu nosiłam zegarki taty, bo wydawały mi się ciekawsze, a nawet „kosmiczne” – tyle się tam działo. Jestem grafikiem, „kręcą” mnie linie, mechanizmy, zwłaszcza te na wierzchu, świetny temat do rysowania.
Poza tym kocham czerń, nawet ulubione perfumy w nazwie mają „black” albo „dark”.
CH24: Skoro już sama o tym wspomniałaś – skąd Twoja miłość do „Moonwatcha”? Bo o dziecięce marzenia bycia astronautką raczej Cię nie posądzam.
AH: No nie, wtedy chciałam być strażakiem (śmiech). Przyjrzeć się bliżej Moonwatchowi miałam okazję w trakcie eventu w warszawskim butiku Omegi. Zajmowałam się wtedy „rysunkowo” Constellation, ale zobaczyłam po raz pierwszy na żywo „Dark Side of the Moon” (Black Black)… i przepadłam. Ale na początek kolekcji najlepszy wydał mi się zegarek, od którego „wszystko się zaczęło”. Uwielbiam kosmos, myślę, że pociąga wielu artystów. Jako abstrakt, nieskończoność… tajemnica.
CH24: Wybór padł więc na klasycznego Speedmastera Professional z legendarnym „Flight Qualified For All Manned Space Missions”.
AH: Qualified by NASA. Tak!
CH24: Co takiego ma w sobie ten w sumie klasyczny, konwencjonalnie zaprojektowany czasomierz? Co Cię w nim zachwyciło?
AH: Przede wszystkim, to że jest klasyczny, ale ma charakter. Stoi za nim kawałek historii, no i jak na początek kolekcji to chyba najlepszy wybór. Lubię wiedzieć „wszystko” o rzeczach, które noszę, zżywam się z nimi.
CH24: Personalny wymiar zegarków – dokładnie dlatego stworzyliśmy ten cykl rozmów. Uważasz, że to aspekt istotny tylko w zegarkach czy także w innych rzeczach, którymi się otaczasz?
AH: Właśnie miałam na myśli raczej wszystko czym się otaczam, niestety nie udało mi się zostać minimalistką… więc skoro jestem otoczona przedmiotami, chcę znać ich historię.
CH24: Abstrahując na chwilę od zegarków – starasz się tę samą filozofię implementować w swojej pracy?
AH: Oczywiście! Muszę wobec jakiegoś tematu mieć emocje, żeby się go podjąć. Specjalnie używam słowa „emocje” w znaczeniu ogólnym, bo mogą być zarówno negatywne jak i pozytywne. Coś mnie musi poruszyć, żebym chciała, a może w ogóle BYŁA W STANIE, malować.
CH24: Wspomniałaś pierwszą miłość do „Dark Side of The Moon”, ale… drugi zegarkowy wybór padł na współ-bohatera (obok Ciebie) tego tekstu – „Tintina”. Dlaczego?
AH: Podobnie jak w przypadku kolekcjonowania obrazów, na początku trzeba się zastanowić nad spójnością kolekcji. Ja wymyśliłam sobie, że to będą Speedmastery. Oczywiście słowo „kolekcja” może będzie lekkim nadużyciem w przypadku dwóch zegarków, ale jest to dobry początek. Tintin nie jest limitowany, ale jest go mało, jest „inny”, no i… podoba mi się, a to dla mnie istotna wartość.
CH24: Wydawać by się mogło, że Speedmastery są do siebie z grubsza podobne, a jednak. Co najbardziej wyróżnia Tintina w Twoich oczach? Kreskówkowy bohater, kolory… czy jeszcze coś innego?
AH: Tak, są „podobne”, ale jak zaczyna się głębiej wchodzić w temat, to to podobieństwo jest zaletą, bo nadaje kierunek kolekcji. No a w przypadku wyboru Tintina znowu pojawia się historia, o zerwaniu rozmów z Hergé, i o jednym jedynym modelu z rakietą, który nie jest nigdzie do zobaczenia. Myślę, że to całkiem ciekawa historia, którą warto poznać.
CH24: Na koniec obalmy pewien stereotyp, który zdaje się i tak już poniekąd obaliłaś. Stereotyp (a raczej mit) o tym, że kobiety wolą zegarki świecidełka, biżuterię, szukają w nich tylko designu i elementu garderoby. Mechaniczne, klasyczne zegarki zostawiają mężczyznom. Prawda to czy fałsz?
AH: No to jak już go obaliłam, to niech tak będzie! (śmiech) Miałam moment zawahania mierząc czarnego Tresora, ale właśnie elementy „świecące” nie pasowały do mnie. Mierzyłam też Speedmastery 38 mm, no i zdecydowanie nie wyglądamy razem dobrze (uśmiech). A z drugiej strony to świetnie, że każdy może wybierać sobie to co mu się podoba, a wybierać jest z czego, więc nawet się cieszę z tego zawężenia sobie wyboru.
CH24: Dzięki Ania, życzymy aby „DSotM” wylądował wkrótce w Twojej kolekcji i pozdrawiamy.
Bohaterka: Anna Halarewicz (@annahalarewicz)
Zegarek: Omega Speedmaster Professional “Tintin” Ref. 311.30.42.30.01.004 (2014)