MB&F Legacy Machine N° 1
Najnowsza kreacja studia MB&F to coś totalnie odmiennego od dotychczasowych dzieł Maximiliana Bussera i jego ekipy. Legacy Machine N° 1 idealnie łączy tradycję i nowoczesność w jednym z najbardziej fenomenalnych zegarków ostatnich lat.
„Co by się stało, gdybym urodził się w 1867 a nie 1967 roku? We wczesnych latach 90-tych pojawiły się pierwsze zegarki naręczne, a chcąc stworzyć trójwymiarowy czasomierz na nadgarstek nie miałbym inspiracji w postaci Gwiezdnych Wojen czy nowoczesnych odrzutowców. Miałbym jednak zegarki kieszonkowe, wieżę Eiffla i Juliusza Verne’a – jak więc mogłaby wyglądać moja kreacja? Musiałaby być okrągła i trójwymiarowa. Legacy Machine No.1 jest moją odpowiedzią” – Maximilian Busser.
Kiedy jakiś czas temu w Internecie zaczęły pojawiać się najpierw plotki, a potem bardziej oficjalne informacje o nowym dziele manufaktury MB&F (skrót od Maximilian Busser and Friends), zegarkowy świat zacierał ręce licząc na kolejne „odjechane”, futurystyczne dzieło w klimacie HM 4 Thunderbolt. Kiedy 4 października na profilu Facebookowym marki pojawiły się wreszcie zdjęcia i oficjalne informacje na temat Legacy Machine No.1 – przyznaje bez bicia, niemal spadłem z fotela. A kiedy jeszcze tego samego dnia Internet zalała prawdziwa fala artykułów zagranicznych dziennikarzy i blogerów zachwyconych nowym MB&F’em pewne było, że mamy do czynienia z zegarmistrzowskim dziełem przez wielkie D – jedną z najbardziej zachwycających kreacji ostatnich lat.
Od samego początku istnienia studia MB&F jego twórca, Maximilian Busser, powtarzał, że jego praca polegać będzie nie na tworzeniu zegarków, a raczej na konstruowaniu zegarmistrzowskich maszyn odmierzających czas w zupełnie nowy, świeży, futurystyczny sposób. Dotychczasowy dorobek firmy to kilkanaście takich maszyn, mających tyle wspólnego z klasycznymi kanonami zegarmistrzowskiej sztuki co techno z muzyką Fryderyka Chopina. Legacy Machine No.1 to jednak coś totalnie odmiennego – zupełnie nowy rozdział w historii firmy. Wspólnie z zaproszonymi do współpracy Jeanem-Francoisem Mojonem i Karim Voutilainenem Busser stworzył czasomierz będący najbardziej perfekcyjnym połączeniem tradycji i historii z nowoczesnym, modernistycznym spojrzeniem na temat zegarmistrzostwa jako sztuki.
Legacy Machine No. 1 otwiera rozdział młodej historii firmy MB&F dedykowany tradycji i kanonom z których wyrosło praktycznie wszystko, co dziś stanowi zegarkową branżę. Zegarek inspirowany jest uwielbianymi przez Busseram kieszonkami oraz po społu architekturą i stworzoną przez Juliusza Verne’a postacią kapitana Nemo. Ponadto czasomierz nosi ślady inspiracji klasycznym morskim sekstantem i tradycyjnymi kanonami zegarmistrzostwa, wyrażonymi dekorowaniem i stylistyką całości oraz okrągłym, klasycznym kształtem koperty – pierwszym takim w portoflio firmy.
Jak wspomniałem, Legacy Machine No. 1 jest dziełem trzyosobowego zespołu. Projekt autorstwa Maximiliana Bussera wykonali wielcy dzisiejszego zegarmistrzostwa. J.F.Mojon, wraz ze swoim studiem Chronode odpowiada za mechaniczny kaliber, Fin Kari Voutilainen zaś za stylistykę i wykończenie kompozycji w tradycyjnym stylu.
To, co stanowi o zachwycie nad LM1 to niezwykła harmonia, z jaką zegarek łączy przeszłość i teraźniejszość. Wspomniana okrągła koperta o średnicy 44 i grubości 16mm (wykonana z różowego lub białego złota) kryje w sobie niezwykły, lecz bardzo tradycyjnie wyglądający kaliber oferujący standardowo rozwiązany, choć nowoczesny zestaw funkcji – wszystko to dopieszczone idealnie zaprojektowanymi detalami. Ręcznie nakręcany kaliber LM1 wyposażony został w fenomenalny wizualnie balans, przeniesiony ze strony mechanizmu ponad powierzchnię cyferblatu. Duże, 14mm koło balansowe z 4 regulacyjnymi mikro-śrubkami i włosem breguetowskim dostojnie (18.000 wahnięć/h) bije ponad tarczą, zawieszone na „dwunogim” ramieniu inspirowanym architekturą dymu Paryża – wieży Eiffla. Pod pracującym kołem balansowym ulokowano obok siebie dwie pięknie połyskujące, porcelanowe tarcze z rzymskimi indeksami i niebieskimi wskazówkami, zamknięte w złotych obwódkach – stylistyczne nawiązanie do zegarków kieszonkowych. Obie tarcze wskazują czas, który można ustawić niezależnie od siebie (oryginalnie rozwiązana funkcja GMT) dwiema korespondującymi koronkami na bokach koperty. Ostatnim elementem frontu LM1 jest absolutnie innowacyjnie rozwiązane wskazanie rezerwy chodu. W pełni trójwymiarowe ramię pokazuje upływające 45 godzin rezerwy poruszając się z góry na dół niczym elementy nawigacyjnego sekstantu, niegdyś jedynego urządzenia pomiarowego pionierów morskich podróży. Tarcza, której podstawę stanowi płyta bazowa mechanizmu (w kolorze srebrnym lub czarnym) przykryta jest mocno wypukłym szafirowym szkłem, przywodzącym na myśl albo znane ze straganów z pamiątkami kule śniegowe z zamkniętym w nich widoczkiem, albo zegarek The Gagarin Tourbillon autorstwa Bernarda Lederera, choć ta zbieżność jest akurat wymuszona rozwiązaniami mechanicznymi obu zegarków.
Nadspodziewanie klasyczne (jak na MB&F) piękno odsłania szafirowy dekiel zamykający od spodu kopertę LM1. Pomijając rzucającą się w oczy absencję koła balansowego przeniesionego na stronę tarczy kaliber wykończony przez Kari Voutilainena emanuje wręcz klasycznym pięknem kieszonek z XVIII i XIX wieku. Tworzące kaliber 279 komponentów, w tym obłe mostki, ozdobiono m.in.: pasami genewskimi, polerowanymi i ręcznie załamywanymi krawędziami, złotymi, polerowanymi szatonami podtrzymującemu kamienie rubinowe, szlifem słonecznym (zdobiącym również płytę bazową od strony tarczy) i wreszcie wypełnionymi na czarno grawerami prezentującymi twórców: Mojona i Voutilainena.
Co ciekawe, Legacy Machine No. 1 nie będzie limitowana, chociaż pewnego rodzaju limitacja wynikać będzie z możliwości „przerobowych” manufaktury MB&F – szacunkowo powstanie około 70 egzemplarzy rocznie. Każdy dostarczany będzie na skórzanym aligatorze, ciemnobrązowym lub czarnym, w zależności od wersji koperty. Z ceną na poziomie niespełna 80.000CHF zegarek znajdzie szybko swoich odbiorców, nigdy bowiem niezależna twórczość awangardowego w sumie kreatora, jakim jest Maximilian Busser, tak doskonale nie łączyła nowoczesności z historią. Oczekiwania na nową „czaso-maszynę” od MB&F były wielkie – rezultat jeszcze bardziej zaskakujący, niż można było przypuszczać. „Legacy Machine” początkuję kolekcję, która od teraz będzie rozwijana na równi z „Horological Machine”. W ten sposób Maximilian Busser zapewnił swojej firmie otwarcie na nowy(stary) segment rynku bez jednoczesnej rezygnacji z DNA swojej firmy – tworzenia współcześnie umocowanych obiektów reinterpretujących zegarmistrzowską sztukę.
„To trójwymiarowa maszyna sprzed 100 lat. Tworzenie jej było dla mnie spełnieniem fantazji. Było jak niezapomniana podróż i przygoda” – Max Busser.
MB&F Legacy Machine No. 1
MB&F LM1 Live – prototypy: http://www.hodinkee.com
Opracowanie: Łukasz Doskocz