
MB&F Horological Machine No.6 „Space Pirate”
MB&F to jedna z tych marek zegarkowych, po których można się spodziewać niespodziewanego. HM6 swoje inspiracje czerpie z natury i świata fantasy.
Choć mój zegarkowy gust zdecydowanie ewoluuje w kierunku klasyki i tzw. ponadczasowości, wyczekiwanie na każdą nową premierę MB&F jest niemal jak czekanie na gwiazdkę. Maximilian Büsser i jego ekipa mają tę genialną z punktu widzenia mocno konserwatywnej branży cechę, że absolutnie nie można się spodziewać tego, co zobaczymy jako kolejną czaso-maszynę z logo firmy. Wyobraźnia Büssera, połączona z jego zupełnie nieskrępowaną kreatywnością i brakiem ograniczeń, daje razem szalone wizje rodem z XXI wieku. Związane często kanonami, marketingiem i ekonomią zegarmistrzostwo byłoby bez MB&F dużo uboższe i – czy się jego zegarkowe kreacje kocha czy nie – zdecydowanie bardziej nudne. Dzisiaj światło dzienne ujrzał szósty już model z serii Horological Machine – a jego przydomek to tym razem „Space Pirate”.

Inspiracją stojącą z dość dziwacznie wyglądającym zegarkiem jest japońska anime „Capitaine Flam” i biomorfizm – ruch w sztuce wczesnego XX wieku. Jego filozofią było formowanie na wzór żywych organizmów i natury – i tak właśnie na pierwszy rzut oka wygląda HM6 – jak dziwny owoc ewolucji, z 5 wytrzeszczonymi gałkami ocznymi, osadzonymi w obłym ciele. Gałki te to 5 szafirowych kopuł, a ciało stanowi tytanowa (Ti-6Al-4V), wyoblona na bokach koperta (49.5×52.3×20.4mm) z tytanowym pasem, niczym kręgosłup biegnącym przez całą długość konstrukcji, z obu jej stron.

Dwie z kopuł, znajdujące się z przodu konstrukcji, to umocowane prostopadle do płaszczyzny obudowy aluminiowe cylindry, wskazujące aktualną godzinę i minutę. Dwie tylne szafirowe kule kryją w sobie dwie małe turbiny – system regulowania prędkości działania naciągu automatycznego (coś na wzór rozwiązania stosowanego już przez Urwerk). W ostatniej, centralnie zamocowanej kopułce znajduje się organ regulacyjny mechanizmu – 60-sekundowy, latający tourbillon, który kryje drobny bajer z charakterystycznym dla MB&F przymrużeniem oka.


Koronka po lewej stronie koperty (tą po prawej ustawia się czas) służy do zasuwania i odsuwania mechanicznej przesłony, która – niczym mrugająca powieka – chroni tourbillon przed promieniami UV, zgubnymi zwłaszcza dla delikatnego smarowania.

Sam mechanizm to 475-elementowy, przygotowany przez MB&F wspólnie z Davidem Candaux (Horologes Creative) kaliber z automatycznym naciągiem (platynowy wahnik w kształcie ostrzy toporka), 72h rezerwy chodu i 2.5-Hercowym balansem. Stworzonych zostanie w sumie 100 sztuk kalibru, z czego 50 pierwszych trafi do opisywanej wersji tytanowej, limitowanej zatem właśnie w liczbie 50 egzemplarzy. Każdy z umocowanym do ruchomych uszu skórzanym paskiem, i z ceną bagatela 198.000CHF (~693.000PLN)… plus podatek.

Wchodzę do sklepu z zegarkami w galerii centrum Warszawa a tam Longines Heritage 1935 – Wybór Internautów a obok statuetka CH24.PL ^_^ mniami :D