Laurent Ferrier Sport Auto – sportowy i inspirowany motoryzacją [dostępność, cena]
Pierwszą w 2022 roku nowością niezależnej manufaktury Laurent Ferrier jest nowiutka wersja sportowego czasomierza ze zintegrowaną bransoletą i automatycznym mechanizmem wyjątkowej urody.
Mało kto wie (zapewne tylko Ci z Was, którzy pasjonują się zegarmistrzostwem niezależnym) że Laurent Ferrier, współzałożyciel marki noszącej jego imię i nazwisko, swoje życiowe kroki początkowo wiązał z zajęciem zupełnie innym, niż tworzenie zegarków. Wraz z długoletnim przyjacielem i drugim współzałożycielem LF – Francoisem Servaninem – młody Laurent by zapalonym kierowcą wyścigowym. Panowie startowali wspólnie w legendarnym wyścigu 24h Le Mans i w roku 1979 odnieśli w nim niemały sukces. Kierując na zmiany Porsche 935 Turbo, Ferrier, Servanin i trzeci kierowca ekipy – Francois Trisconi – dotarli do mety na trzecim miejscu. Nieznacznie szybszy od nich okazał się jadący takim samym autem… niejaki Paul Newman. Świętując genialny rezultat Ferrier, prywatnie zegarkowy pasjonat, kupił swojemu przyjacielowi stalowego Nautilusa. Jeśli wierzyć opowiadanej historii, wtedy, w żartach, panowie zaczęli się zastanawiać, jak by to było założyć własna markę zegarkową. Marzenie ziściło się w 2008 roku, wraz z otwarciem atelier w Genewie.
Choć Laurent Ferrier jest zegarmistrzowskim klasykiem, manufaktura nie oparła się trendowi na zegarki sportowe. Grand Sport Tourbillon zadebiutował w 2019 roku z nową koncepcją stylistyczną, sportowym sznytem i skomplikowanym mechanizmem. Druga sportowa propozycja LF jest znacznie prostsza mechanicznie, ale za to dopieszczona w detalach.
Model Sport Auto w całości zrobiony został z tytanu, wykończonego na kopercie i zintegrowanej bransolecie w większości satynowanymi powierzchniami, które skontrastowano z polerką. Beczułkowata nieco obudowa ma 41,5 mm średnicy, 12,7 mm grubości i WR 120 m. Po prawej stronie umieszczona została typowa dla marki, cebulkowa koronka – po raz pierwszy zakręcana. Pieczołowicie wykończony, obły bezel od góry i wkręcony nietypowymi śrubkami dekiel od spodu zamknięte są szafirowymi szkłami.
Pewnie niespecjalnym zaskoczeniem, zważywszy na typ zegarka, będzie wybór niebieskiego jako koloru cyferblatu Sport Auto. Nie jest to jednak jednolity niebieski, a gradient dodatkowo podkreślono opalizującym wykończeniem. W dolnej części tarczy umiejscowiono małą sekundę, ozdobioną szlifem ślimakowym. Na tarczy nadrukowane są aplikacje w kolorze jasnoszarym oraz nałożone indeksy i wskazówki z białego złota. Wskazania uzupełnia ciekawie wcięte w tarczę okienko daty. Jak na sportowy zegarek przystało, czytelność poprawiać ma spora ilość zielonej luminowy. Lekki ukłon w stronę vintage to dwie szare linie, dzielące tarczę na sektory.
Szybki obrót koperty na drugą stronę daje wgląd w nowy silnik w stajni genewskiej manufaktury. Kaliber LF 270.01 jest drugim w portfolio marki automatem z komplikacją kalendarza (daty). Złożony z 215 elementów mechanizm zaopatrzono w platynowy mikrorotor, którego stabilna praca gwarantuje naciąg sprężyny dający 72 h rezerwy chodu. Do tego dochodzi 4 Hz balans i znakomicie dopasowane do estetyki zegarka wykończenie, z mostkami pokrytymi rutenem, fazowanymi i polerowanymi krawędziami, perłowaniem, złotymi grawerami oraz giloszowanym motywem, dekorującym rotor. Jeśli przyjrzycie się uważnie, zauważycie, że to bieżnik wyścigowej opony.
Laurent Ferrier Sport Auto kosztować będzie 46 000 CHF (~203 000 PLN) plus podatek. Choć (przynajmniej) stylistyczne inspiracje motoryzacją nie są może oczywiste, to interesująca wariacja na temat sportowego czasomierza segmentu luksusowego.