
Recenzja Jaeger-LeCoultre Master Compressor Chronograph 2
Master Compressor Chronograph 2 czyli idealny, codzienny chronograf po liftingu, autorstwa topowej szwajcarskiej manufaktury.
Ponad 1000 własnych kalibrów, kilkanaście przełomowych modeli, kilkadziesiąt unikalnych rozwiązań, kultowe Reverso (na stałe wpisane do kanonu zegarmistrzostwa) i przeszło 175 lat historii zainicjowanej przez Antoina LeCoultre – wszystkie te elementy pospołu składają się na wizerunek marki, która absolutnie zasadnie jest dziś uznawana za jedną z najdoskonalszych zegarmistrzowskich manufaktur. Nazywana „Grande Maison” (Wielki Dom), funkcjonująca nieprzerwanie w malowniczej Valle de Joux firma zatrudnia dzisiaj przeszło 1000 osób specjalizujących się w ponad 40 zegarmistrzowskich profesjach. Kultywowanie tradycyjnej sztuki umiejętnie łączonej z technologicznym postępem pozwala kierowanej przez Jeroma Lamberta firmie tworzyć zegarki z najwyższej półki, dostępne także dla mniej zamożnych pasjonatów. Szerokie portfolio firmy, zawierające zarówno klasykę jak i nowoczesność, elegancję jak i sport buduje wizerunek marki, która śmiało sama mogłaby wypełnić zegarkową szkatułkę wybrednego kolekcjonera. Poczynając od kultowego, uwielbianego przez mężczyzn i kobiety Reverso (obchodzącego w tym roku swoje 80 urodziny), poprzez wielkie komplikacje, na czele z fenomenalnym Gyrotourbillonem, repetierami i wiecznymi kalendarzami po prostsze modele Master Control i Compressor – w kolekcji Jaeger’a każdy znajdzie coś dla siebie.
Ze wspomnianych 1000 mechanicznych dzieł zegarmistrzów JLC, ponad 200 stanowią kalibry wyposażone w komplikację mechanicznego stopera, w języku zegarmistrzowskim nazywanego chronografem – zresztą nie do końca zgodnie z prawdą. Stworzona w 1821 roku przez Nicholasa Riusseca (dedykowane mu modele tworzy manufaktura Montblanc) komplikacja pozwalała na zapisywanie odmierzanych odcinków czasu dzięki kropli atramentu wypuszczanej na tarczę przez odmierzającą czas wskazówkę – stąd nazwa pochodząca od zestawienia słów „chrono-grafe” (zapisywać czas). Stopery, jakie znamy dzisiaj, od dawna już nie posiadają tej archaicznej funkcji, zgodnie z definicją winny więc nazywane być chronoskopami.
Pierwsza taka konstrukcja narodziła się w warsztatach Grande Maison już w roku 1884 (kaliber 420TMS). Na premierowy automatyczny chronograf przyszło jednak czekać kolejne kilkanaście dekad. Manufakturowy kaliber 751 z centralnie umieszczonym wahnikiem, napędzający model Master Compressor Chronograph zapoczątkował kolejny rozdział w zegarmistrzowskiej historii Jaeger-LeCoultre. Sam czasomierz zaś był poprzednikiem MC Chronoraph 2, bohatera poniższej recenzji. Podczas gdy oba zegarki wyposażono w ten sam wspomniany kaliber 751, nowy model wprowadza kilka kosmetyczno-stylistycznych zmian do ulubionego przez fanów marki, casualowego chronografu.

Design
Jest jeden element designu linii Master Compressor, który bezbłędnie, zawsze kojarzy się z tą właśnie kolekcją. Będący jednocześnie rozwiązaniem technologicznym i stylistycznym system Master Compressor wizualnie objawia w postaci charakterystycznych osłon koronki oraz przycisków chronografu. W przeciwieństwie do tradycyjnych rozwiązań zakręcanej koronki czy przycisków, Jaeger-LeCoultre stworzył rozwiązanie polegające na zastosowaniu obracanych pierścieni, które zabezpieczają zegarek i pozwalają na uzyskanie wodoszczelności na poziomie 100 metrów. Charakterystycznie zaprojektowane, sporych rozmiarów zabezpieczenia, wraz z koronką i przyciskami stopera ulokowane po prawej stronie koperty ciężko pomylić z jakimkolwiek innym rozwiązaniem stosowanym obecnie w zegarkach. System używany jest przez Jaegera zarówno w linii sportowej – Master Compressor Diving jak i casualowej, do której należy recenzowany czasomierz. Choć z pozoru przy dość skromnej gabarytowo kopercie (41mm średnicy) patent JLC może wydawać się wielkościowo przesadzony (stylistycznie rzecz jasna), jest to w gruncie rzeczy fajne rozwiązanie, nadające całości charakteru i wyróżniające spośród całej masy standardowo wyglądających chronografów.

Cała koperta wraz z deklem i zapięciem wykonana jest z obecnie najpopularniejszego luksusowego kruszcu wykorzystywanego w zegarkach – różowego złota, próby 750. Choć złoto w zegarkach to zdecydowanie nie moja bajka (bynajmniej nie ze względu na aspekt finansowy) zastosowanie go w modelu Master Compressor uczyniło ze sportowo-codziennego czasomierza całkiem elegancki zegarek. Na szczęście nie przesadnie skierowany w kierunku garniturowej klasyki. Doskonale widać to, kiedy porówna się ze sobą model złoty z dostępnym również modelem stalowym, zdecydowanie bardziej sportowym, także za sprawą innych, drobnych detali. Złota koperta wykończona jest polerowanymi powierzchniami górnymi (bezel i wierzch uszu) oraz subtelnie satynowanymi bokami. Lity dekiel ozdobiono charakterystycznym, wytłoczonym logo linii Master Compressor plus szeregiem grawerowanych napisów, opisujących zegarek i próbę użytego złota. Podwójnie przeszyty białą nicią, gruby w środkowej części pasek z aligatora, z zapięciem motylkowym dodaje sportowego smaczku.

Z „różową” kopertą skomponowana została czarna, lekko połyskująca tarcza z wewnętrznym, nachylonym pierścieniem ze skalą tachometru – na wypadek, gdyby ktoś zapragnął zmierzyć szybkość poruszania się swojego auta na odcinku precyzyjnie 1 kilometra. Nakładane indeksy godzinowe, duże indeksy arabskie 12 oraz 6 jak i prostokątne wskazówki wykonane są z tego samego materiału, złota, i dość obficie wypełnione niestety przeciętnie świecącą masą luminescencyjną. Wyposażony w zestaw dwóch liczników chronograf posiada tarczę 30 minutową w klasycznej, analogowej formie oraz licznik 12 godzinny w postaci dysku obracającego się pod złotym mostkiem ze strzałką wskazującą daną godzinę. Na nim, na srebrnym tle, naniesione są godziny. Okienko datownika wkomponowane jest w tarczę między godzinami 4 a 5. Projekt dopełnia mała… naprawdę malutka mini-tarczka sekundnika oraz tradycyjne logo manufaktury.
Jest pewien smaczek, pewna nuta perfekcji we wszystkich projektach ekipy Jaeger-LeColutre dowodzonej przez Janka Deleskiewicza. Idealne zbalansowanie każdego elementu sprawia, że wszystkie, nawet najdrobniejsze detale do siebie pasują. Choć nieco bardziej podobał mi się design tarczy poprzedniej wersji Master Compressor Chronograph (bardziej „sportowy”), to i nowej odsłonie ciężko cokolwiek zarzucić. Zwyczajowo dość „zajęta” tarcza typowego chronografu typu three-compax (tzn. z trzema totalizatorami) tutaj jest maksymalnie czytelna i „charakterna” zarazem – a to efekt do uzyskania niełatwy.
Mechanizm

Jak wszystkie zegarki sygnowane logo manufaktury Jaeger-LeCoultre, model Master Compressor Chronograph 2 napędza własny kaliber – w tym przypadku 751/1 ze zintegrowanym chronografem. Mechanizm (jeden z ponad 200 własnych chronografów w bogatej historii firmy) używany jest obecnie, w różnych wariantach, w innych modelach ze stoperem, produkowanych prze manufakturę, np. jako kaliber 752 w MC Extreme World Chronograph czy 751B i E w chronografach Amvox.
Zbudowany z 277 w większości powstających in-house komponentów kaliber posiada 65 godzinną rezerwę chodu uzyskiwaną dzięki dwóm bębnom sprężyny. Chronograf wyposażony jest w centralny sekundnik oraz liczniki: 30-minutowy i 12-godzinny. Ten drugi w postaci wspomnianego wcześniej, obrotowego dysku, zastąpił stosowane powszechnie analogowe rozwiązanie z małą wskazówką. Kluczowe elementy 751 to dwa techniczne rozwiązania gwarantujące możliwie perfekcyjną funkcjonalność: koło kolumnowe oraz pionowe sprzęgło (vertical coupling clutch). Zestawienie obu tych elementów zapewnia bardziej płynną pracę chronografu. Kluczowym momentem operowania stoperem jest start, kiedy maksymalne zminimalizowanie efektu skoku wskazówki pozwala na dokonanie precyzyjniejszego pomiaru – rzecz jasna z uwzględnieniem najbardziej niedoskonałego elementu, czyli operującego nim człowieka.

Kaliber 751/1, choć niewidoczny gołym okiem, zgodnie z przyjętymi przez najlepsze manufaktury zwyczajami, został udekorowany. Zdobienia sprowadzają się do aplikowanych ręcznie: perłowania (zwanego także groszkowaniem) płyty bazowej oraz koncentrycznych pasów genewksich na mostkach i wahniku, połączonych ze złotymi grawerami. Ten umieszczony na rotorze przypomina o słynnym teście jakościowym „1000 Hours Control”, który przechodzi zarówno mechanizm, jaki gotowy zegarek.
Użytkowanie
Każdy dobry zegarek o casualowym charakterze powinien, oprócz odpowiedniego designu, charakteryzować się dwiema cechami: funkcjonalnością i wysokim komfortem. Niezwykle istotne jest, aby noszenie takiego czasomierza sprawiało przyjemność do tego stopnia, by momentami jego obecność na nadgarstku była niezauważalna. Master Compressor Chronograph niemal spełnia te kryteria, poza dwoma drobnymi elementami.
18-karatowe różowe złoto jest przeszło 2 razy cięższe niż stal nierdzewna (porównując identycznej wielkości próbki). Wykonany w całości ze złota, opisywany zegarek na skórzanym pasku waży wedle mojej przeciętnie precyzyjnej wagi 167g. Jak na ledwie 41.5mm kopertę to całkiem konkretna masa, odczuwalna na nadgarstku, szczególnie po zdjęciu czasomierza noszonego cały dzień. Ciężar nie jest może bardzo niekomfortowy (wszak jest cała gama zegarków ważących w okolicach ćwierci kilograma), jednak trzeba trochę czasu, aby się do niego przyzwyczaić. Drugi, nieco poważniejszy problem dotyczy motylkowego zapięcia Jaegera. Złota klamra zamykana jest na zatrzask i przy tej czynności nie ma żadnego problemu. Ten pojawia się w momencie odpinania, które wykonujemy przecież tak samo często. Niestety zapięcie pozbawione jest przycisków odbezpieczających, co oznacza, że aby zdjąć zegarek z ręki, trzeba dość mocno pociągnąć za pasek. Za każdym razem miałem nieodparte wrażenie, że nieumyślnie urwę albo klamrę, albo sam pasek. Wrażenie to potęgowało się jeszcze, kiedy zegarek trafiał w ręce osoby postronnej.


Poza tymi dwoma, dla wielu zapewne mało istotnymi niedogodnościami, użytkowanie MCC 2 to czysta przyjemność. Wszystkie funkcje są łatwo dostępne, korekta ustawień intuicyjna (z nieco tylko opornie regulowanym datownikiem). Dzięki mechanicznym rozwiązaniom chronograf działa precyzyjnie, a używanie go to czysta przyjemność. Niezależnie, czy do gotowania jajek, czy jakiejś nieco bardziej istotnej czynności. Czytelność wskazań jest więcej niż zadowalająca, z malutkim minusem za przeciętnej mocy luminowę. Dzięki wspomnianym już gabarytom, czasomierz idealnie nadaje się na mniejszy i na większy nadgarstek, na każdym sprawiając pożądane, dyskretne wrażenie.
Warto też wspomnieć o zaimplementowanym w nowym Master Compressorze Chrono systemie szybkiej zmiany pasków. Dwa ulokowane na spodniej stronie koperty przyciski umożliwiają (jednym szybkim ruchem) błyskawiczną wymianę paska na inny lub na bransoletę, dostępną również z opisywanym modelem. Rozwiązanie, niemal identyczne jak to z modeli Aquatimer manufaktury IWC, zapewne przypadnie do gustu maniakom tuningowania swoich zegarków customowymi paskami wszelkiej maści.
Prezentcja video
Konkluzja
Ze wszystkich zegarmistrzowskich komplikacji, wliczając te małe i te wielkie, mechaniczny chronograf zawsze był i niezmiennie pozostaje moją ulubioną. Możliwość kontrolowania upływającego czasu, mierzenia go i ustalania, z mojego punktu widzenia jest najbardziej „czasową” funkcją zegarkową. Czasową w sensie mechanicznego obcowania z łacińską sentencją tempus fugit – czas płynie. Każdorazowo niezwykle przyjemne jest startowanie, stopowanie i resetowanie mechanizmu połączone z obserwowaniem płynnie poruszającej się po tarczy wskazówki i przeskakującego co 60 sekund licznika minutowego. Jaeger-LeCoultre jest znakomicie wykonanym, zaprojektowanym i skonstruowanym chronografem. Stosunek jakości do ceny jest więcej niż znakomity (co zresztą tyczy się wszystkich zegarków manufaktury z Valle de Joux), a kiedy spojrzeć na ceny in-housowych chronografów konkurencji, może to być najciekawsza dostępna na rynku propozycja i kolejny powód stawiania manufaktury bardzo wysoko w hierarchii luksusowych wyrobów zegarmistrzowskiego Haute Horlogerie… przez duże Z.
Master Compressor Chronograph 2
Referencja: 1752421
Kaliber: 751/1
Kamienie: 39
Rezerwa chodu: 65 godzin
Naciąg: automatyczny
Średnica koperty: 41.5mm
Grubość koperty: 13 mm
Wodoszczelność: 100m (10 ATM)
Końcowa ocena zegarka
Punktacja
Zegarek do recenzji udostępniła manufaktura Jaeger-LeCoultre
opracowanie: Łukasz Doskocz
materiały pomocnicze: Jaeger-LeCoultre