Ciekawostki Formuła 1 i zegarki – co się nosi w padoku w sezonie 2024
Już za kilka chwil zaryczą silniki, zgasną światła i wystartuje nowy sezon królowej motorsportu. O mistrzostwo powalczy 10 ekip, a czas odmierzać im będą oficjalni (i mniej oficjalni) zegarkowi partnerzy.
Jeszcze na dobre nie ruszyły nawet przygotowania i testy przed nowym sezonem F1, a już wstrząsnął nim news roku. Oto bowiem sezon 2024 będzie ostatnim, w którym Lewis Hamilton zasiądzie za sterami bolidu Mercedesa. Od przyszłego roku 7-krotny mistrz świata przywdzieje krwistoczerwony kombinezon Ferrari. Czy razem z Charlesem Leclerciem będzie stanowił o sile Formuły 1, o tym przekonamy się za 12 miesięcy. Na razie spekulacje odchodzą na bok wobec startujących właśnie w Bahrajnie zimowych testów nowego sezonu. Po raz pierwszy oficjalnie na wyścigowy asfalt wyjadą nowiutkie, pachnące świeżością bolidy, które przez długie miesiące nie opuszczały tuneli aerodynamicznych w swoich macierzystych fabrykach. Współczesne F1 to inżynieryjno-technologiczny wyścig zbrojeń, w którym dobrze skonstruowany bolid decyduje o sukcesie albo spektakularnej porażce. I nie pomoże nawet najlepszy kierowca, kiedy auto na prostej jest o 10 km/h wolniejsze od reszty stawki albo zakręty pokonuje z ociężałością słonia.
W F1 fundamentalne znaczenie ma każda sekunda, a nawet jej najmniejszy ułamek, bo to sport w którym różnica między pierwszym, a ostatnim na mecie potrafi zamknąć się w mrugnięciu oka. Czas jest więc z tym sportem związany nierozerwalnie. Od 11 lat oficjalnym chronometrażystą i partnerem F1 jest Rolex, co zresztą trudno przegapić wobec wszechobecnych na wszystkich torach żółto-zielonych banerów reklamowych. Cały świat F1 to zresztą gigantyczne środowisko marketingowe, idealne wręcz dla intratnych kontraktów i wszelkich reklamowych mariaży. Również dla marek zegarkowych, których w padoku F1 nie brakuje – wszak formuła to także precyzja, a z nią branża zegarmistrzowska utożsamia się doskonale. W samym tylko USA – rynku, który z marketingowo-finansowego punktu widzenia staje się dla biznesu pod szyldem Formula One Group absolutnie kluczowym i ciągle niezdobytym – wyniki są obiecujące, bo wedle danych ESPN zeszły sezon średnio (w USA) oglądało ponad 1,1 mln widzów na wyścig.
Zanim więc na dobre zaryczą turbodoładowane silniki V6 tegorocznych „wyścigówek”, rzućmy okiem na zegarki w nadchodzącym sezonie F1 2024, na czele z dwoma bardziej interesującymi debiutami.
Oracle Red Bull Racing i TAG Heuer
Przed startem nowego sezonu zapewne wielu fanów F1 zadaje sobie to samo pytanie – czy to znowu będzie sezon absolutnej dominacji Red Bulla i Maxa Verstappena. Holender zdominował ostatnie sezony, sięgając po trzy tytuły Mistrza Świata i momentami jeżdżąc tak, jakby startował w zupełnie innej kategorii. Czy RB20, najnowsze dzieło geniuszu Adriana Neweya, przyćmi konkurencję, czas pokaże. W Red Bullu od kilku lat za jego odmierzanie odpowiedzialny jest TAG Heuer. Zegarki manufaktury z Le Locle noszą członkowie ekipy oraz kierowcy. Sam Verstappen często zmienia zegarki, a przed testami w Bahrajnie widziany był z modelem Carrera Chronograph Glassbox Gold.
Z kolei pod koniec poprzedniego sezonu (i podczas oficjalnej prezentacji nadochodzącego) regularnie stawał na podium prezentując szkieletowane Monaco w kopercie z tytanu.
Scuderia Ferrari i Richard Mille
Czerwone bolidy z Maranello i ich kierowcy liczą, że w tym sezonie zbliżą się do dominującego Red Bulla na dystans DRS’u. Czy tak będzie – włoska stajnia jest na tyle chimeryczna (po włosku), że nie wiedzą tego nawet najlepsze wróżki. Jedno jest pewne – Ferrari nie pozwoli kibicom się nudzić. Sezon 2024 ponownie będzie dla Scuderii rokiem współpracy z marką Richard Mille. RM jest zresztą manufakturą związaną ze wszystkimi departamentami Ferrari, czego najlepszym wyrazem był najcieńszy mechaniczny zegarek świata, model RM UP-01 Ferrari. Jego grubość – 1,75 mm – jest może nieco zbyt ekstremalna do bolidu F1, więc Carlos Sainz i Charles Leclerc wybierają inne modele. Szczególnie ten drugi często pokazuje się z futurystycznymi kreacjami Mille, np. RM 72-01 z manufakturowym kalibrem chronografu.
Ferrari to zresztą niejedyny team wspierany przez Richarda Mille.
McLaren Formula 1 i Richard Mille
Obok Włochów z Ferrari zegarki RM noszą także Brytyjczycy z McLarena. Ta jedna z najbardziej zasłużonych ekip w historii F1 ostatnimi czasy plasuje się regularnie w środku stawki, ale ambicje w Woking są znacznie wyższe. Podobnie jak ambicje dwóch młodych kierowców McLarena: Brytyjczyka Lando Norrisa i Australijczyka Oscara Piastri. To oni mają zagwarantować pomarańczowym bolidom przyszłość. Obaj panowie, podobnie jak niektórzy członkowie ekipy, noszą na swoich nadgarstkach zegarki Richard Mille.
Mercedes-AMG PETRONAS F1 i IWC Schaffhausen
Już od 2013 roku partnerem zegarkowym Mercedesa jest pochodząca z niemieckojęzycznej części Szwajcarii manufaktura IWC Schaffhausen. IWC wspiera różne działy Mercedesa, ale to w F1 szczególnie zaznacza swoją obecność. Przede wszystkim za sprawą Lewisa Hamiltona, którego z IWC łączy bliska, partnerska relacja. Hamilton ma nawet dedykowane mu modele, a dla całej ekipy przygotowano zegarek Pilot’s Watch 41 Editon „Mercedes-AMG Petronas Formula One Team”.
Hamilton w przyszłym roku zakończy swoja przygodę z IWC i zamieni je na coś od Richarda Mille. Na razie jednak często można go zobaczyć noszącego opakowany w białą ceramikę (z białym, gumowym paskiem) Big Pilot’s Perpetual Calendar „TOP GUN” Lake Tahoe. Z IWC prezentują się dumnie również George Russell (drugi kierowca zespołu) oraz jego szef, Toto Wolff.
Aston Martin Aramco F1 i Girard-Perregaux
Zielone bolidy stajni Aston Martin przez wielu uważane są za najładniejsze w stawce – i ja się ku tej opinii przychylam. Zwłaszcza, że za kierownicą jednego z nich zasiada już prawdziwa legenda F1 – Fernando Alonso. Partneruje mu chimeryczny Lance Stroll. Końcówka ubiegłego sezonu pokazała, że Aston dogania konkurencję i zaczyna poważnie liczyć się w stawce. Czy dobrą postawę powtórzy w tym roku? To pewnie w dużym stopniu zależeć będzie od Alonso, który mimo prawie 43 lat na karku dalej jest w znakomitej formie. Od kilku lat Astonowi na torach F1 czas pomaga odmierzać Girard-Perregaux. Rok temu manufaktura zaprezentowała model Laureato Green Ceramic Aston Martin Limited Edition – rzecz jasna w kolorze brytyjskiego teamu.
Najnowszy owoc współpracy obu firm to z kolei pokazany przy okazji ostatniego Dubai Watch Week model Girard-Perregaux Neo Briges Aston Martin Edition, oczywiście z mostkami w kolorze British Racing Green.
BWT Alpine F1 Team i H. Moser
Do zegarkowego padoku F1 dołączą w tym sezonie dwie (na ten moment) marki, a pierwszą z nich jest dość niespodziewanie H. Moser & Cie. Z jednej strony to pewnie jedna z ostatnich firm, którą spodziewałbym się zobaczyć w F1. Z drugiej jednak dynamiczny sposób zarządzania braci Meylan i zupełnie odświeżony wizerunek firmy mogą być dobrym partnerem dla świata F1. Zwłaszcza futurystyczny Sreamliner, który może okazać się genialnym polem do efektownej współpracy. Co na swoich nadgarstkach będą nosić francuscy kierowcy Pierre Gasley i Esteban Ocon, tego jeszcze nie wiemy. I mówiąc szczerze, jestem bardzo ciekawy, co wyniknie z tej współpracy w Neuhausen nad Renem.
Visa Cash App RB Formula One i Tudor
Drugi zegarkowy debiutant w Formule 1 a.d. 2024 to Tudor. I o ile w przypadku Mosera można by mieć pewne wątpliwości, siostrzana marka Rolexa zdaje się do głośnego, lifestylowego F1 pasować idealnie. Tym bardziej, że łączy siły z była ekipą Alphatauri, a jednym z jej kierowców jest Daniel Ricciardo. W przeciwieństwie do skromnego choć zadziornego (mimo 159 cm wzrostu) Japończyka Yukiego Tsunody, Ricciardo to prawdziwy showman, gwiazda padoku i zdecydowanie jeden z najbardziej lubianych kierowców w stawce. Kwestią czasu jest premiera dedykowanego ekipie Visa Cash App RB F1 zegarka marki Tudor, ale przedsmak tego, czego możemy oczekiwać, już otrzymaliśmy. Podczas przedsezonowej sesji zdjęciowej Daniel Ricciardo miał na nadgarstku model jako żywo przypominający referencję Black Bay Ceramic, ale z jasnoniebieską tarczą, w barwach ekipy VCARB.
MoneyGram Haas F1
Stake F1 Team Kick Sauber
Williams Racing
Na koniec trzy ekipy, które pozostają bez oficjalnego partnera zegarkowego. Najbardziej utytułowana i zasłużona z nich – Williams – jeszcze w ubiegłym roku związana była z brytyjską marką Bremont, ale kontrakt wygasł z początkiem tego roku i nie został odnowiony. Oficjalnie więc ani Logan Sargeant ani Alexander Albon nie są związani żadnym kontraktem. Albon natomiast zdaje się interesować zegarkami, bowiem w jego ostatnim poście na Instagramie widać stalowego Cartiera Santosa na bransolecie.
Wyświetl ten post na Instagramie
Bez oficjalnych zegarków będą także jeździły w tym roku ekipy Haas oraz Sauber (którego pełna nazwa stała się w przedsezonowych dyskusjach obiektem żartów, podobnie jak kolorystyka bolidu). Ta druga związana była nie tak dawno z marką Rebellion Timepieces, ale firma ta (w wymiarze zegarkowym) niedawno przestałą istnieć. Valtteri Bottas i Zhou Guanyu będą więc pozbawieni sponsorsko-marketingowych zobowiązań, podobnie jak Kevin Magnussen i Nico Hulkenberg. Dla nich zresztą pewnie większym problemem będzie brak w boksie ekipy kipiącego energią Günthera Steinera.
Sezon 2024 rusza oficjalnie na przełomie lutego i marca. Pierwszy wyścig już 2 marca na torze Sakhir w Bahrajnie. Karuzela F1 potrwa aż do 8 grudnia, kiedy to odbędzie się 24. wyścig na torze w Abu Dhabi.