Basel 2015: Patek Philippe Ref. 5370 Split-Second Chronograph
Na tegorocznym Baselworld wiele mówiło się o Patek Philippe – i choć gros tej uwagi skupiło się wokół zupełnie niespodziewanej Calatravy Pilot, westchnienia zachwytu winny powędrować do zupełnie innego czasomierza.
Calatrava Pilot Travel Time Ref. 5524G stał się najczęściej komentowaną premierą Baselworld 2015 jeszcze zanim targi na dobre się rozpoczęły. Jeden mały przeciek na Instagramie wystarczył, by wzniecić iskrę burzliwych dyskusji, zdominowanych przez niedowierzanie i wątpliwości – co kierowało marką tak konsekwentną jak PP? Już na samej konferencji prasowej Calatrava Pilot była zdecydowanie najbardziej rozchwytywana, a Patek umiejętnie wybrnął z pytań o przyczyny stworzenia takiego modelu mieszanką historii i „młodzieżowych” aspiracji (w sensie dotarcia do mniej konserwatywnego, młodszego odbiorcy). O tym wszystkim możecie poczytać TUTAJ. I o ile Ref. 5524G ukradł – mówiąc kolokwialnie – Patkowy show, obok niego leżał zegarek, o którym powinni mówić wszyscy. Jak słusznie zauważył jeden z moich branżowych kolegów, równie dobrze może to być jeden z najciekawszych PP od lat. Nie wiem, jakim sposobem nie zrobiliśmy Ref. 5370 Split-Second Chronograph żadnych zdjęć, bo zegarek to prawie doskonały.
Kluczowe wartości, jakie stanowią o pozycji Patek Philippe w hierarchii dzisiejszej branży zegarmistrzowskiej to konsekwencja, tradycja i ogromne poszanowanie zegarmistrzowskiej sztuki, ewidentne w każdym miejscu genewskiej manufaktury (którą odwiedziliśmy i opisaliśmy TUTAJ i TUTAJ). Chociaż z Genewy wyjeżdża rocznie (szacunkowo) kilkadziesiąt tysięcy czasomierzy, każdy jest wykonany z taką samą powagą i detalami, które zresztą uzasadniają wysokie ceny. Przekłada się to również na pozycję Patka na rynku aukcyjnym, którego jest od lat niekwestionowanym królem. Zestawcie to z tradycyjnym designem i sprzeciwem wobec zmiennych trendów, a otrzymacie kwintesencję zegarka PP. Kwintesencję, którą wręcz książkowo oddaje Ref. 5370.
W „twitterowym” skrócie Ref. 5370 Split-Second Chronograf to mechaniczny, manualnie nakręcany chronograf z podwójnym sekundnikiem, zamknięty w platynowej kopercie z czarną, emaliowaną tarczą. Już same te detale robią wrażenie, a gdy zagłębić się w szczegóły, robi się jeszcze bardziej imponująco. Nie ma tajemnicy w fakcie, że genewska manufaktura ma długą tradycję w tworzeniu komplikacji (wielkich i małych), a jedną z tych bardziej cenionych przez kolekcjonerów zawsze był mechaniczny stoper. Niewielu z Was zdaje sobie pewnie sprawę, jak trudna to komplikacja, a jej wersja Split-Second to już zegarmistrzowskie Himalaje i jedna z czterech tzw. Wielkich Komplikacji. Swoje Rattrapante (z francuskiego) Patek pokazał już w roku 1920, a jego współczesna wersja, w zestawieniu z wiecznym kalendarzem, pojawiła się 3 lata temu w modelu Ref. 5204. Dwie Wielkie Komplikacje w jednym zegarku to dla purystów zbyt wiele szczęścia – i to im starano się wyjść naprzeciw projektując Ref. 5370. Tutaj podwójny chronograf gra pierwsze, solowe skrzypce.
Tradycyjny i urzekająco piękny kaliber CHR 29-535 PS bazuje na mechanizmie chronografu zaprezentowanym w roku 2009. Manualnie nakręcana konstrukcja ma 4-Hercowy balans i koło kolumnowe plus poziome sprzęgło kołowe. Do projektu wprowadzono też kilka udoskonaleń, poprawiających i rozwijających parametry i pracę całości, m.in. przeprofilowane zęby kół przekładni stopera. Dokładność chodu szacowana jest na -3/+2 sekundy na dobę, a o poziomie dekoracji nie wypada nawet pisać – jest perfekcyjny i w całości aplikowany ręcznie.
Poza werkiem jeszcze dwa elementy przesądzają o „wyjątkowości” Ref. 5370. Patek lubi swoje topowe modele podkreślać prezentacją całego wachlarza możliwości, tym razem wyrażonych nową kopertą i emaliowaną tarczą.
Koperta ma bardzo rozsądne (i świetnie układające się na nadgarstku) 41mm średnicy, 13.56mm grubości i słuszną wagę, którą zawdzięcza najcenniejszemu zegarkowemu kruszcowi – platynie. O tym, że to właśnie ten bardzo drogi metal przypomina też umocowany między uszami (na godz.6) mały diament klasy Top Wesselton. Bardzo ciekawie wycięto flanki – tak, że wycięcie przechodzi płynnie w uszy i jest satynowane, w kontraście z wypolerowaną resztą. Zadbano nawet o tak mały detal, jak miejsce mocowania paska, które od zewnątrz przykrywają kaboszony z białego złota. Stoper obsługują dwa prostokątne przyciski na godz. 2 i 4, a drugi jego sekundnik przycisk zintegrowany w ząbkowanej koronce.
We wklęsłym, wypolerowanym bezelu zamocowane zostało szafirowe szkiełko a pod nim czarna, lśniąca tarcza z emalii. Wykonano ją ręcznie w należącej do rodziny Sternów manufakturze „Cadrans Stern Freres”, w procesie wymagającym temperatury 850°C i wielkiego doświadczenia. Możecie sobie wyobrazić, jak newralgicznym jest np. proces wiercenia w gotowej emalii małych otworków na indeksy i wskazówki. Finalnie na cyferblat trafia namalowana skala tachymetru, ring minutowy i skale dwóch liczników oraz zrobione z 18ct białego złota indeksy breguetowskie i smukłe wskazówki (godzinowa i minutowa z luminową).
W zestawie z zegarkiem (sygnowanym znaczkiem jakości Patek Philippe Seal) nowy właściciel otrzyma opcjonalny, pełny dekiel z platyny i pasek ze skóry aligatora z platynowym motylkiem. Choć Patek nie określa ściśle ilości egzemplarzy Ref. 5370 wiadomo, że powstanie ich nie więcej niż kilkanaście rocznie. Na pewno jednak już teraz można założyć, że każdy będzie kolekcjonerskim rarytasem, a gdy wypłynie za czas jakiś na rynku aukcyjnym, zwielokrotni swoją i tak niemałą cenę. Za nowego PP Split-Second Chronograph trzeba wyłożyć niebagatelne 210.000CHF (~820.000PLN). I jakkolwiek irracjonalnie to zabrzmi, zegarek wart jest każdej złotówki.