Road Trip: Z wizytą w Patek Philippe (część 2)
Kiedy kupujemy zegarki Patek Philippe płacąc za nie często sumę, jaka starczyłaby na zakup luksusowego samochodu lub skromniejszego domu, spodziewamy się określonego standardu obsługi – i słusznie. Dobra wiadomość jest taka, że kto jak kto, ale ta szwajcarska manufaktura wie jak zadbać o swoich klientów i szybko przyzwyczaić ich do najwyższej jakości.
W pierwszej części relacji z wizyty w Patek Philippe skupiliśmy się na procesie tworzenia zegarków. Teraz więcej czasu poświęcimy ich serwisowaniu. International Customer Service -ICS (czyli Międzynarodowy Dział Obsługi Klienta), bo tak brzmi jego oficjalna nazwa, to dział dzięki któremu deklaracja „You never actually own a Patek Philippe. You merely look after it for the next generation.” to nie tylko puste slogan reklamowy.
O tym jak niezwykle istotnym elementem jest serwis prawdopodobnie przekonał się każdy z nas. Sam mam za sobą kilka przykrych doświadczeń, które skutecznie zraziły mnie do wybranych marek. W Patek Philippe zdają sobie sprawę, że sprzedaż zegarka i wiążący się z nią dochód to nie wszystko. Najważniejsze jest utrzymanie naszego zadowolenia i pewności, że przedmiot sygnowany nazwą tej genewskiej manufaktury jest naprawdę wyjątkowy. Oficjalną misję serwisu wyraża hasło „To look after Patek Philippe timepieces for next generation”, a więc dbanie o to, aby zegarki bez problemów służyły następnym pokoleniom.
Podział „Modern / vintage”
Sporą powierzchnię jaką zajmuje ICS podzielono na dwie części. Jedna odpowiada z serwisowanie zegarków wyprodukowanych po 1971 roku – nazywanych przez pracowników „nowoczesnymi” – a druga skupia się na odnawianiu i podtrzymaniu życia w czasomierzach sygnowanych logo PP od początku istnienia firmy tj. od roku 1839 do roku 1970 (zegarki vintage). Wprowadzony podział nie jest przypadkowy. Po pierwsze osoby serwisujące zegarki mają zupełnie inne wyszkolenie niż osoby zajmujące się ich restaurowaniem. Po drugie – do czego jeszcze wrócę – w dziale vintage pracuje się na zupełnie innych przyrządach i z zupełnie innymi częściami niż w przypadku modeli z kolekcji współczesnej.
Przed / po
Na pierwszym stanowisku czekał na nas jeden z zegarmistrzów zajmujących się odnawianiem czasomierzy – Alain Battmann. Na ekranie jego monitora mogliśmy zobaczyć cuda jakich dokonują zatrudnione tu osoby, a mówiąc dokładniej – różnice pomiędzy zegarkami, które trafiły do ICS, a tymi, które opuściły mury budynku. I tu dygresja – niesamowite co „majsterkowicze” lub zegarmistrzowie-partacze są w stanie upchnąć w mechanizm. W pracowni nikogo nie dziwi już zszywacz biurowy pełniący rolę krzywki, czy powyginane druty jako części składowe mechanizmu. Z ciężkim sercem patrzy się na tak okaleczone werki, ale towarzyszący im widok kalibru po akcji naprawczej pokazuje, że w PP nie ma rzeczy niemożliwych i wszystko da się przywrócić do stanu idealnego.
Umiłowanie dla tradycji
Aby „wiekowe” zegarki nie traciły swojego charakteru vintage (a tym samym wartości) Patek Philippe do ich naprawy stara się stosować oryginalne części, których ma całe mnóstwo. W przypadku gdy nie uda się znaleźć i dopasować właściwego komponentu, jest on specjalnie – oczywiście za odpowiednio kosmiczną cenę – wytwarzany. Co ciekawe firma stara się produkować tego typu części tak jak było to robione w okresie z którego pochodzi odnawiany czasomierz.
Niezwykła precyzja
W dziale zajmującym się restaurowaniem zegarków czuliśmy się trochę jak w magicznej krainie. Dookoła otaczały nas stare przyrządy, z których wciąż się korzysta oraz części liczące sobie nawet ponad sto lat. No i ludzie – największa siła Patek Philippe. Większość osób to prawdziwi seniorzy z kilkudziesięcioletnim stażem w firmie – jak np. Frank Pernet, człowiek o niesamowicie pozytywnym usposobieniu, który pomimo ponad blisko połowy dekady spędzonej w PP opowiadał o swojej pracy z wypiekami na twarzy – zupełnie jak dziecko, które otrzymało w końcu wymarzoną od wielu lat zabawkę.
Frank Pernet to także człowiek o niespotykanej umiejętności – potrafi ręcznie usunąć z osi obrabianego wałka fragment o grubości 2 mikronów (!!!). Widzieliśmy to na własne oczy. Zdjęcie poniżej przedstawia taki właśnie element zestawiony z ludzkim włosem.
Podnoszenie kwalifikacji
Aby utrzymywać najwyższy poziom świadczonych usług, wszystkie pracujące przy naprawie zegarków Patek Philippe osoby są szkolone minimum raz na cztery lata. Nauczanie takie obejmuje specyfikacje techniczne wszystkich produktów oferowanych przez genewską manufakturę, przegląd nowinek technologicznych oraz właściwą część – serwis.
Za szkolenia w całej manufakturze odpowiadają 4 osoby (3 zegarmistrzów i 1 osoba zajmująca się polerowaniem), przez których warsztaty w ciągu roku przechodzi 200 osób (z czego 80 to zegarmistrzowie). Kończąc kurs otrzymuje się certyfikat ważny na jeden z czterech poziomów. Poziom pierwszy to kurs dla zegarmistrzów pracujących w punktach sprzedaży – obejmuje podstawy i trwa tydzień. Ukończenie kolejnego stopnia zabiera 4 tygodnie pozwala na naprawę prostych zegarków kwarcowych i mechanicznych (zarówno z ręcznym naciągiem jak i tych automatycznych). Tyle samo czasu zabiera „Level 3”. Tyle, że jego zwieńczeniem jest dokument pozwalający na naprawę mechanizmów z komplikacjami. Ostatnim z poziomów jest Grand Complication. Tu nauka każdego z 4 modułów trwa od 3 do 4 tygodni. Żeby nie było łatwo, do przeskoczenia na wyższy poziom wymagane jest minimum 3-letnie doświadczenie na poziomie obecnym. Oznacza to, że dojście do Grand Complication to – w najlepszym wypadku – minimum 9 lat pracy.
Samochód a zegarek…
Aby pokazać jak istotne jest serwisowanie zegarków, których używamy na co dzień, nasza przewodniczka użyła porównania do samochodu. Na jednej z plansz zobaczyliśmy zestawienie – po jednej stronie widniał samochód i parametry takie jak: spodziewany czas „życia” wynoszący 4300 godzin (300.000km przejechanych ze średnią prędkością 70km/h), sugerowane serwisowanie co 15.000km, koszty serwisu około 1200CHF oraz koszty serwisu w perspektywie 10 lat wynoszące 12.000CHF. W drugiej kolumnie widniał zegarek i odpowiadające samochodowi wartości: czas życia 613.200h tzn. jedno pokolenie (70 lat x 365 dni x 24 godziny), sugerowane serwisowanie co 3 do 5 lat (co daje 14 wizyt w serwisie), koszty serwisu około 660CHF, co w przeliczeniu na 10 lat daje 1.320CHF.
Procedura serwisowa
W Patek Philippe droga naszego zegarka jest ściśle określona. Na początku, podczas przyjęcia do serwisu, tworzona jest dokumentacja. Następnie, kiedy czasomierz trafi już do działu administracji, wykonuje się jego dokumentację techniczną w tym zdjęcia pokazujące jak wygląda z obu stron. Tak sporządzony wpis trafia do bazy danych. Oględziny i badanie zegarka przez zegarmistrza to kolejny krok. Jego zwieńczenie stanowi raport, który – po zaakceptowaniu przez klienta/właściciela – stanowi podstawę do sporządzenia zamówienia na części zamienne. W dalszej części procesu czasomierz jest rozbierany na części, które są szczegółowo sprawdzane. Następnie całość jest czyszczona, niezbędne elementy wymieniane na nowe, a sam zegarek ponownie składany. Końcowy etap stanowi oliwienie mechanizmu i sprawdzanie dokładności jego chodu.
Wizyta w dziale serwisowym Patek Philippe to chyba jak dotąd moja najciekawsza podróż zegarkowa. Po pierwsze najbardziej zbliżona do tego, co zawsze kojarzyło mi się ze sztuką zegarmistrzowską – kunsztem ludzkiego umysłu i dłoni. Widok wiekowych narzędzi i starszych panów pracujących z precyzją i skupieniem nad każdym elementem, to coś co w oczywisty sposób przywodzi na myśl pojęcie manufaktury. Jeśli jesteście szczęśliwymi posiadaczami czasomierzy sygnowanych nazwą Patek, nie wahajcie się ich powierzyć szwajcarskiemu serwisowi. Możecie mieć całkowitą pewność, że na każdym etapie będą traktowane z najwyższym szacunkiem i pieczołowitością, trochę tak, jakby były ostatnimi zegarkami na ziemi.
Szczerze mówiąc, średnio podoba się mi rozwiązanie z „pływającym” czerwonym elementem, który jak widać, raz jest po środku, a innym razem bliżej krawędzi (pewnie „pływa” całą dobę”). Czy zamiast tego, pierścień z nazwami dni tygodnia, nie mógłby wykonywać 1/7 obrotu o północy, tak aby bieżący dzień tygodnia był pokazywany w oznaczonym okienku np. tym na dole? Na jednym ze zdjęć widać również, że miesiąc nie jest do końca sprecyzowany. Ani to kwiecień, ani to maj, a przecież data 18, to prawie dokładnie połowa miesiąca i trójkąt powinien wskazywać dokładnie jeden z tych miesięcy, czyż nie? W takich przypadkach nie dziwię się zwolennikom zegarków kwarcowych/elektronicznych, w których to zegarkach wiadomo dokładnie która godzina, jaka data, jaki dzień tygodnia. Cenię firmę Cartier, ale w tym przypadku to jakaś fuszerka i to za ponad 100.000zł.