
Basel 2014: Omega De Ville Trésor
Podczas gdy niekwestionowaną gwiazdą tegorocznych nowości Omegi była reedycja Seamastera 300, niezasłużenie mało uwagi poświęcono innej klasycznej premierze – modelowi Tresor.
Omega jest bezdyskusyjnie jedną z gwiazd Baselworld. Choć należąca do Swatch Group marka nie jest najbardziej prestiżową w portfolio branżowego giganta, z pewnością jest najbardziej popularną i lubianą ze wszystkich zegarkowych manufaktur na świecie. Czy to z racji księżycowej przygody z Moonwatchem, czy za sprawą nadgarstka Jamesa Bonda – Omega jest synonimem zegarkowego luksusu dla milionów zainteresowanych odbiorców. Jeśli do tych faktów dołożymy bardzo dynamiczny ostatnio rozwój manufaktury i całą plejadę nowych mechanizmów, na czele z wykorzystaniem krzemu i technologii antymagnetycznej, w sumie nie może dziwić pozycja firmy i to, że wielu odwiedzających Basel pierwsze kroki kieruje właśnie ku prostokątnemu pawilonowi Omegi.
Oczywiście znakomita większość zainteresowanych czekała na oficjalnie pokazanie zapowiadanego na długo przez Bazyleą, „odrodzonego” Seamastera 300 (więcej o tym modelu TUTAJ). I chociaż zegarek ten ma swoje niewątpliwe zalety i smaczki, moją uwagę podczas pierwszego „obchodu” stoiska Omegi przykuła inna premiera – De Ville Tresor.

Jak mawia jedno ze starych, ludowych porzekadeł – gust człowiekowi z wiekiem i doświadczeniem ewoluuje. Choć nie znaczy to bynajmniej, że zmienia się on na lepsze, klasyczna i tradycyjna w swojej stylistyce i mechanice Omega z kolekcji De Ville to mój tegoroczny faworyt.

Oryginalny Tresor pojawił się na świecie dobre 65 la temu – w roku 1949. Jego współczesna reedycja, nawiązująca elementami do wersji roku 1955, to 40mm, idealnie wyważona koperta ze złota – białego, żółtego albo różowego. To ostatnie to Omegowe, 18ct Sedna gold – specjalny stop złota z palladem i miedzią. Pod jej frontowym, wypukłym, szafirowym szkłem zamknięto klasycznie minimalistyczny, srebrny cyferblat – wypukły jak w najdoskonalszych zegarkach vintage. Jego powierzchnię zdobi giloszowany, drobny motyw „Clous de Paris”, a kompozycji dopełniają proste, nałożone złote indeksy, cienkie złote wskazówki i okienko datownika. Subtelne logo Omegi umieszczono na wysokości godz. 12. Na 6 zaś, zaraz pod centralną osią wskazówek, widnieje napis „Master Co-Axial Chronometer”.

Master Co-Axial
Kiedy w ubiegłym roku Omega dumnie zaprezentowała światu swój pierwszy antymagnetyczny mechanizm z wychwytem Co-Axial, jasno określona została jednocześnie strategia marki. W ciągu kilku najbliższych lat wszystkie manufakturowe werki Omegi będą antymagnetyczne, tak więc napis „Master Co-Axial” pojawi się zapewne na każdej traczy zegarka opuszczającego linię produkcyjną w Bien.

Antymagnetyczny do pełnych 15.000 gausów jest także kaliber 8511 napędzający model De Ville Tresor, ale parametrem, który zapewne bardziej ucieszy zegarkowych pasjonatów-purystów jest jego naciąg – tradycyjnie manualny, tak jak w wersji a.d. 1949. Ręcznie nakręcany kaliber Omegi ma także wychwyt Co-Axial z krzemowym włosem, pełny mostek balansu (złoty) i 60h rezerwy chodu.

Jedyny nie-klasyczny detal całej De Ville Tresore to dekoracja werku – typowe dla Omegi pasy „Cotes de Arabesque” zdobiące mostki plus czerwone wypełnienie grawerów.
Wszystkie trzy wersje przepięknej Omegi Tresor trafią do sprzedaży w okolicach października tego roku, z paskami ze skóry aligatora i złotymi klamerkami oczywiście. Dostępne będą tylko w firmowych butikach marki, w cenie 11.500CHF (~39.600PLN) każda.
