Basel 2011: Glycine Airman SST Chronograph
Najnowsze wcielenie legendarnego Airmana, to już 24 generacja najlepiej rozpoznawalnego czasomierza marki Glycine. Chronograf czerpie pełnymi garściami z historii marki, bazując na modelu z 1968 roku.
Kolekcja Airman, zapoczątkowana prawie 60 lat temu (dokładnie w roku 1953), jest najbardziej i najlepiej rozpoznawalną linią zegarków produkowanych przez szwajcarską markę Glycine. Na przestrzeni lat w siedzibie firmy, w miejscowości Bienne, powstały 23 kolejne generacje modelu, w tym zaprezentowany w 1968 roku – pierwszy w historii Glycine zegarek z mechanicznym chronografem – model SST. 24. z kolei odsłona Airmana, przedstawiona właśnie podczas targów w Bazylei, bazuje na tym poszukiwanym przez kolekcjonerów czasomierzu, wprowadzając jednocześnie kilka „współczesnych” (podyktowanych obecnymi trendami) modyfikacji.
Nazwa Airman SST Chronograh, a właściwie sam skrót SST, pochodzi od nazwy pierwszego w historii ponaddźwiękowego, koncepcyjnego odrzutowca Boeing Supersonic Transport z początku lat 70-tych. Koncepcyjnego, ponieważ ze względów finansowych projekt został zawieszony w fazie prototypu.
Nie prototypowy, a jak najbardziej realny zegarek (nazwany na cześć samolotu) wyróżnia stalowa, 43mm koperta w old-school’owym kształcie zamkniętej beczułki ze zintegrowanymi uszami i profilowanym szafirowym szkłem (bardzo podobna do tej z ORISA Chronoris). Od góry wieńczy ją 14-boczny bezel z 24-godzinnym pomarańczowym pierścieniem drugiej strefy czasowej, obsługiwany za pomocą koronki ulokowanej po lewej stronie. Dostępna w kolorze czarnym lub granatowo-niebieskim tarcza, wyskalowana jest 24-godzinnej podziałce – zegarek pokazuje czas w tym systemie, a więc jedna doba to jeden pełny obrót wskazówki godzinowej. Chronograf odmierza czas dzięki centralnemu sekundnikowi oraz małym licznikom: 30-minutowemu (na godzinie 12) i 12-godzinnemu (na godzinie 6). Okienko datownika ulokowane zostało w jedynym wolnym miejscu, a więc na godzinie 3, po przeciwnej stronie małego sekundnika. Dodatkowo, w modelu pieszczotliwie nazywanym „Pumpkin” (z racji pomarańczowego pierścienia), centralna wskazówka w kolorze czerwonym pozawala na odczytanie czasu w trzeciej strefie.
Automatyczny kaliber ETA 7754 ukryty jest pod stalowym deklem, na którym wygrawerowano sylwetkę wspomnianego prototypowego Boeinga SST. Bazujący na „koniu pociągowym” wszystkich mechanicznych chronografów, kultowym VJ 7750, kaliber ma 46-godzinną rezerwę chodu i 4Hz balans (28.800 A/h).
Każdy z zegarków, dostępny na skórzanym pasku przeszytym białą lub czarną nicią, oferowany będzie w zestawie ze specjalnym albumem „Glycine Airman – a 24 hour Timeline of Flight” opisującym historię kolekcji i jej wszystkie dotychczasowe modele, z których wiele zyskało już wśród kolekcjonerów miano kultowych.
Opracowanie: Łukasz Doskocz