
Z wizytą w muzeum Mercedes-Benz w Stuttgarcie, AMG w Affalterbach i IWC w Schaffhausen
Motoryzacja i zegarki to tematy, które doskonale się uzupełniają. Znaleźliśmy na to kolejne dowody podczas wyprawy do AMG Affalterbach i manufaktury IWC Schaffhausen. Udało nam się zobaczyć, jak powstają jedne z najnowocześniejszych silników na świecie i co tak naprawdę na nadgarstku nosi legendarny zegarmistrz Kurt Klaus.
Pomysł na wyjazd łączący zamiłowanie do samochodów i mechanicznych czasomierzy narodził się ponad rok temu w sosnowieckim salonie Mercedes-Benz. Podczas rozmowy z jednym z doradców, prywatnie miłośnikiem zegarków, oboje stwierdziliśmy, że taka wycieczka z pewnością byłaby dobrym pomysłem. Na realizację nie trzeba było długo czekać i już kilka miesięcy później rozpoczęliśmy kompletowanie załogi. Szczęśliwie szybko udało się zebrać fantastycznych ludzi i wyprawa stała się faktem. Muszę przyznać, że ani na etapie planowania, ani nawet w momencie „trzaśnięcia drzwiami” wypożyczonego Mercedesa AMG, którym miałem okazję podróżować, przez myśl mi nie przeszło, że będzie to chyba najciekawszy i najbardziej ekscytujący wyjazd, jaki odbyłem w ostatnim czasie. Z pewnością jeszcze długo pozostanie w mojej pamięci.
Muzeum Mercedes-Benz w Stuttgarcie

Pierwszym punktem na naszym szlaku było muzeum Mercedes-Benz w Stuttgarcie. Otwarty w 2006 roku budynek to przykład nowoczesnej, ciekawej architektury, która świetnie wpisała się w otaczający krajobraz. Pomieszanie nowoczesnego wzornictwa, futurystycznych elementów z niektórymi zabytkowymi modelami samochodów tworzy niesamowite wrażenie. Po wejściu do obiektu zwiedzający transportowani są na (ostatnie) ósme piętro windami, których nie powstydziłby się żaden film science fiction, skąd później, schodząc na coraz niższe kondygnacje, poznają bogatą historię marki.

W muzeum zgromadzono łącznie ponad 160 pojazdów. Każdemu z nich towarzyszą opisy ówczesnych wydarzeń na świecie. Dzięki temu dużo łatwiej osadzić w czasie poszczególne modele i przełomowe dla motoryzacji wynalazki. Wśród eksponatów znajdują się m.in. mercedesy Ringo Starra, Lady Diany i Papieża. Nie brakuje też „wynalazków” w postaci prototypów napędzanych energią słoneczną.
AMG w Affalterbach

Jeszcze bardziej interesująca okazała się wizyta w AMG w Affalterbach. Nazwa to skrót, w którym dwie pierwsze litery pochodzą od nazwisk założycieli firmy (Hans Werner Aufrecht oraz Erhard Melcher), natomiast G od miejscowości Großaspach, miejsca narodzin jednego z nich. Zakład powstał w 1967 roku i na początku zajmował się tuningiem Mercedesów na potrzeby wyścigów. Teraz, będąc własnością Daimlera, unowocześnia silniki i wyznacza drogi ich rozwoju. Patrząc na olbrzymi kampus jaki w Affalterbach AMG wybudowało i wciąż rozbudowuje, jasne jest, że składane tu silniki znajdują coraz więcej nabywców. Przed głównym gmachem powitał nas miły akcent – trzepocząca na wietrze polska flaga.

W AMG hołduje się zasadzie „One Man – One Engine”. Oznacza to, że za każdy składany tu silnik odpowiada od A do Z jedna osoba. Proces odbywa się w hali, w której specjalnie przeszkoleni pracownicy, korzystając z wózka z narzędziami, przemieszczają się od stanowiska do stanowiska i -dokładając kolejne części – budują silnik. Co ważne, każda z nich przed montażem jest skanowana (kod QR), dzięki czemu wiadomo dokładnie jakie elementy wykorzystano do budowy gotowej jednostki napędowej. Używane narzędzia sprawdzają również, czy np. śrubki zostały dokręcone z należytą siłą (jeśli nie, montaż kolejnych części nie będzie możliwy). Na koniec na płytę silnika trafia blaszka z podpisem składającego go pracownika AMG.

Dla bardziej wymagających klientów przewidziano atelier, gdzie za dodatkową opłatą można się sprawdzić w roli projektanta i określić wykończenie swojego samochodu. Wybrać kolory skór, przeszyć, materiał tapicerki, a nawet spełniać bardziej wyrafinowane, nietypowe zachcianki. Na przykład, jeden z klientów zażyczył sobie, aby w jego samochodzie wykorzystać elementy z marmuru. W tym celu Mercedes zbudował prototyp pojazdu, a następnie przeprowadził crash test. Dopiero po uzyskaniu pewności, że wspomniany materiał nie jest niebezpieczny, wyprodukowano finalną wersję dla zamawiającego. Cena? Nie pytajcie…
Choć może się wydawać, że tak potężne silniki jak AMG z ekologią mają mało wspólnego, w Affalterbach do ochrony środowiska przykłada się ogromną wagę. Każda jednostka napędowa – zanim trafi do produkcji – jest testowana na ciągłym „chodzie” (przy różnych obciążeniach) przez przynajmniej 8 miesięcy. Równolegle badanych jest osiem silników, z czego praca już jednego wystarcza by zasilić w energię elektryczną całe miasteczko. Reszta sprzedawana jest państwu. Wydechy silników skierowane są w stronę specjalnych rur-pochłaniaczy, które – dzięki zainstalowanym filtrom – w ostatecznym rozrachunku nie zanieczyszczają środowiska. Nasze rodzime zakłady produkcyjne powinny brać z tych rozwiązań i podejścia przykład.
IWC Schaffhausen
Trzeci dzień należał do manufaktury IWC. Warto wspomnieć, że w drodze do Schaffhausen zatrzymaliśmy się na chwilę w miejscowości Neuhausen, gdzie znajduje się największy pod względem przepływu wodospad Rheinfall. Lunch zjedzony w towarzystwie piętrzącej się nieopodal wody to – jeśli tylko będziecie w okolicy – rzecz warta rozważenia.

W Schaffhausen przywitała nas piękna pogoda oraz elektryczny Smart-przewodnik.
Gwiazdą dnia bez wątpienia został jeden z uczestników naszej wyprawy, który specjalnie na czas zwiedzania manufaktury założył prawdziwy strój pilota idealnie współgrający z limitowanym modelem IWC Big Pilot’s Antoine de Saint-Exupéry. Taki outfit skutecznie zdołał rozluźnić atmosferę i przyprawić o uśmiech większość pracowników firmy.
Od czasu ostatniej wizyty w siedzibie IWC (opisanej z detalami TUTAJ) niewiele się zmieniło. Niestety podczas zwiedzania zdjęcia mogliśmy wykonywać tylko w muzeum i showroomie, w którym każdy z uczestników otrzymał szansę przymierzenia każdego zegarka z dowolnej kolekcji, od prostego „inżyniera” po limitowanego „portugalczyka” z repetycją minutową i wiecznym kalendarzem.


Wisienką na torcie było spotkanie z Kurtem Klausem. Choć ten człowiek-legenda ma już ponad 80 lat, wciąż jest pełen energii i uwielbienia dla zegarków. Oczywiście chciałem wiedzieć, co nosi na nadgarstku. Tego dnia był to limitowany model Da Vinci z wiecznym kalendarzem w platynowej kopercie.

Ekologiczna manufaktura sera…
Ostatni przystanek to chyba największa niespodzianka. Po motoryzacji, koniach mechanicznych, technologicznych cudach i luksusowych czasomierzach trafiliśmy do miejsca, w którym wytwarza się sery.

Każdy z uczestników miał okazję wydoić krowę i napić się świeżego mleka, a także przygotować swój własny ser. Wrażenia – bezcenne! Ciekawostką, którą widziałem po raz pierwszy była możliwość przejażdżki na grzbiecie krowy. Specjalnie czyszczona i osiodłana krowa czekała na chętnych nowych doświadczeń (za „jedyne” 180CHF). Kto wie, może przyjęłoby się to również w naszym kraju?

Warto podkreślić, że również tutaj dzięki fotoogniwom stawia się na energię odnawialną (jej nadmiar odkupuje Szwajcaria). Na każdym kroku widać jak odpowiedzialne jest podejście właścicieli tego typu farm do kwestii ekologii oraz jak wyśrubowane normy trzeba spełniać, żeby taką placówkę prowadzić. Jedno jest pewne – naturalny ser przypomniał mi smaki dzieciństwa!
Podsumowanie
Pomimo iż nie jestem zapalonym fanem motoryzacji, a moja wiedza sprowadza się na ogół do stwierdzenia, który samochód mi się podoba, albo silnik którego auta brzmi „rasowo”, uważam, że pokonana przez nas trasa i odwiedzone miejsca otwierają nieco bardziej oczy i pozwalają szerzej spojrzeć na temat. Zawsze powtarzałem i powtarzam, że zegarki i samochody mają ze sobą mnóstwo wspólnego. Wizyta w Affalterbach, Stuttgarcie i Schaffhausen tylko w tym przekonaniu utwierdza. W obu przypadkach mówimy o precyzji, materiałach hi-tech, wynalazkach, historii i – w efekcie końcowym – radości jaką dają te przedmioty swojemu właścicielowi.

Za organizację wyjazdu dziękuję całemu zespołowi AMG Performance Center z Sosnowca, a w szególności Rafałowi Wawrzyniakowi, Łukaszowi Cichemu i Mariuszowi Marcinkowskiemu.
Droga ta krowa. Wycieczka ciekawa. Gratulacje.
Dzięki! Było fantastycznie :)