Urwerk UR111-C [dostępność, cena]
Najnowsze dziecko duetu Felix Baumgartner – Martin Frey łączy w sobie znane już motywy linowego wskazywania czasu i zupełnie świeżą koncepcję całej mechanicznej struktury, która jak zwykle wygląda na żywcem wyjętą z kina s-f.
Jedno jest pewne – kreatywne umysły Martina Freya (designera) i Felixa Bumgartnera (zegarmistrza) daleko wykraczają poza ogólnie przyjęte kanony zegarkowego świata. Każda z ich kolejnych kreacji jako żywo nie przypomina zegarka, w żadnym jego rozumieniu. Urwerk jest jedną niewielu zegarkowych marek, które konsekwentnie redefiniują koncepcję wskazywania upływającego czasu – i to w formie prawdziwych, wymiernych (technicznie oraz estetycznie) innowacji. Wśród moich ulubionych Urwerków jest UR-CC1 Kobra z 2009 roku, z liniowym wskazaniem czasu, inspirowanym starym modelem… Patek Philippe. Tej właśnie inspiracji sięga nowy UR111-C, dodając jak zwykle coś ekstra.
W zrobionej ze stali kopercie o znośnych wymiarach 42x46x15mm pracuje złożony i nietypowy, automatyczny kaliber ze wskazaniami godzin, minut i sekund. Za pierwsze odpowiada obrotowy cylinder po prawej stronie koperty. Minuty z kolei wskazywane są w centralnym, frontowym punkcie konstrukcji. Element ten składa się z nachylonej pod kątem skali minutowej oraz obracającego się pod spodem wałka z linią, która w rezultacie wskazuje aktualną minutę.
Sekundy odczytać można na dwa sposoby. Pierwsze ze wskazań przeniesiono na górę koperty. Zamknięty pod jednym z kilku szafirowych szkieł (pełniących jednocześnie rolę lupki powiększającej) wskaźnik złożono z dwóch szkieletowanych dysków, które obracając się nieprzerwanie pozwalają odczytać aktualną sekundę. Można to też zrobić z obrotowego cylindra na froncie koperty, po przeciwnej stronie od cylindra godzinowego.
UR111-C pozbawione jest tradycyjnej koronki. W jej miejsce zaprojektowano duży, obrotowy wałek w górnej części koperty. Czas z kolei ustawia się równie nietypowo – ulokowaną po prawej stronie dźwigienką.
Zegarek oferowany będzie w dwóch wersjach – stalowej i w wykończeniu „Gun Metal”. Obie są limitowane w liczbie 25 sztuk każda, odpowiednio z paskiem ze skóry aligatora albo paskiem tekstylnym. Za jeden egzemplarz tej awangardowej zegarmistrzowskiej sztuki trzeba zapłacić 130.000CHF (~496.000PLN) plus podatek.
Sądzę (choć mogę się mylić), że ktoś, kto samodzielnie nie zrobił zwykłej śrubki, nigdy nie zrozumie wielkości takich konstrukcji. A zwłaszcza ich ceny.