URWERK UR-210
Felix Baumgartner i Martin Frei przygotowali kolejną futurystyczną maszynę spod znaku URWERK. Jak podkreślają obaj, to pierwszy na świecie zegarek tak blisko „związany” ze swoim właścicielem.
Rola innowacyjnego, nowoczesnego zegarmistrzostwa jest dzisiaj interpretowana na szereg sposobów, z zasadniczo dwoma wysuwającymi się na czoło. Pierwsza teoria mówi o innowacyjności jako rozwijaniu sprawdzonych i doskonale znanych rozwiązań zegarmistrzowskich, utrzymanych w konwencji tradycyjnego podejścia do tematu. Druga to zgoła odmienna interpretacja, definiująca (oczywiście umownie) prawdziwe innowacje jako coś wizjonerskiego, reinterpretującego, często w drastycznym wymiarze, rozwiązania dotychczas uważane za kanon i standard. Obie formy innowacyjności mają swoich zwolenników. Często wyznawcy pierwszej teorii nie tolerują wersji drugiej – i odwrotnie. Prawda jest taka, że jedno i drugie podejście jest dziś równie ważne i istotnie wpływa na rozwój branży zegarkowej. Ja sam chętnie czytam i piszę o nowych patentach mechanicznych i technologicznych wielkich graczy pokroju Patek Philippe, jednak to „zegarkowi” futuryści wywołują (u mnie) prawdziwe emocje. Nowy URWERK – UR-210 Maltese Falcon– jest tego doskonałym przykładem.
Najświeższa kreacja duetu Felix Baumgartenr – Martin Frei to kolejny etap zegarkowej futurystyki w wydaniu małej manufaktury z Genewy. Nowa „czaso-maszyna” URWERKA rozwija będący flagowym rozwiązaniem firmy system satelitów, jednocześnie prezentując nową (w skali światowej) komplikację.
Kluczowy element UR-210, podobnie jak szeregu poprzednich modeli firmy, to system obrotowych ramion-satelitów pełniących rolę wskazania czasu. Nowe, udoskonalone rozwiązanie to masywna, trójramienna satelita z aluminium z mosiężną przeciwwagą, obracająca się wokół centralnej osi łożyskowanej łożyskiem rubinowym. Wewnątrz każdego ramienia, pełniącego rolę wskazówki minutowej, zamknięty jest 4-boczny bloczek z 4 indeksami reprezentującymi godziny. Cały, ważący ledwie 0.302g system, porusza się retrogradowo po łuku z naniesioną podziałką minutową. Kiedy wskazówka-satelita osiągnie koniec skali, automatycznie powraca do pozycji wyjściowej (0) rozpoczynając odmierzanie kolejnej godziny. W tym samym momencie widoczny w otworze ramienia bloczek godzinowy przeskakuje na kolejną godzinę. Całość sprawia mocno skomplikowane wrażenie, lecz dzięki kilku dopracowanym przez lata rozwiązaniom działa z perfekcyjną płynnością. Za skok wskazówki odpowiedzialna jest mała sprężyna generująca energię podczas całego ruchu satelity oraz dwie współosiowo zamontowane krzywki.
To jednak, co w i tak innowacyjnym czasomierzu stanowi clou innowacyjności – to nowa komplikacja, dostosowująca swoje wskazania do właściciela. Panowie Baumgartner i Frei zastosowali w modelu UR-210 bardzo specjalne rozwiązanie, a raczej interpretację mierzenia rezerwy chodu i wydajności naciągu. Na tarczy czasomierza, ponad opisanym systemem „satelitarnego” wskazania czasu umiejscowione są dwa małe, okrągłe wskazania. To po prawej (na godz.1) określa stan rezerwy chodu – automatycznie nakręcany mechanizm ma jej pełne 39 godzin. To po lewej (na godz.11) to natomiast wskaźnik wydajności naciągu (z ang. winding efficiency) – komplikacja, która dzięki matematyczno-mechanicznym kalkulacjom pokazuje, jak wydajne było nakręcanie mechanizmu w ciągu ostatnich 2 godzin. Jeśli w tym czasie zegarkowi nie dostarczona została wystarczająca ilość energii, wskazówka wskaźnika przesunie się na pole czerwone, sugerujące konieczność poprawienia wydajności. Analogicznie zbyt mocny naciąg sprężyny skutkuje odwrotnym wskazaniem. Co jednak istotniejsze, indykacja „stanu wydajności” powiązana jest z możliwością odpowiedniego ustawienia naciągu – odpowiednio do tej wydajności. Ulokowany na deklu zegarka przełącznik pozwala na „zaprogramowanie” automatycznego naciągu w trzech pozycjach: FULL, REDUCED i STOP. Każdy określa stopień, w jakim sprzęgnięte z mechanizmem naciągu turbiny pozwolą naciągać sprężynę. I tak w pozycji FULL wahnik działa bez skrępowania, generując energię z nawet najmniejszego ruchu ręki, zaś w pozycji STOP nie pracuje w ogóle. URWERK nazywa tę nową komplikację najbardziej osobistą ze wszystkich.
„UR-210 ucieleśnia symbiotyczną więź między człowiekiem i jego zegarkiem. Ta quasi-biologiczna maszyna może powiedzieć o Tobie więcej, niż jakikolwiek inny przedmiot w Twoim posiadaniu.” – Martin Frei
Obudowę futurystycznego URWERKA stanowi tytanowo-stalowa, spora koperta o wymiarach 43.8×53.617.8mm z szafirowym szkłem, WR 30m i skórzanym paskiem z aligatora. Jej formę ciężko opisać słowami, jednak Ci znający wcześniejsze dzieła marki rozpoznają pewne charakterystyczne detale stylistyczne i nawiązania do całej kolekcji. Automatycznie nakręcany mechanizm zegarka wyposażono w tradycyjny (to chyba jedyne nawiązanie do zegarmistrzowskiej klasyki) balans z płaską sprężyną i wychwytem „Swiss lever”, pracujący z częstotliwością 4Hz (28.800 A/h) oraz 51 kamieni rubinowych. Dekoracje werku to perłowanie, satynowanie i polerowanie wybranych elementów.
„UR-210 to poważne osiągnięcie dla marki URWEK. Czasomierz otwiera nowy rozdział w dziedzinie ewolucji naszych komplikacji. Nie tylko mierzy uniwersalnie czas w oryginalny sposób, ale inicjuje dialog między zegarkiem a jego właścicielem. UR-210 określa Twoją aktywność – Twoją i nikogo więcej.” – Felix Baumgartner
Opracowanie: Łukasz Doskocz