Tissot T-Touch Solar premierowo w Warszawie
Najnowszy członek rodziny dotykowych zegarków z Le Locle – T-Touch Solar – zadebiutował właśnie oficjalnie na polskim rynku.
Dotykowa technologia to bez wątpienia znak rozpoznawczy marki Tissot. Każdy szanujący się producent zegarków szuka niszy, w którą może się wpasować by przyciągnąć do siebie potencjalnego klienta. Choć nie jesteśmy na co dzień fanami zegarków kwarcowych (bateria niestety nie ma duszy) T-Touch jest z całą powagą produktem godnym uwagi, a do licznego portfolio modeli dołączyła w tym roku wersja Solar.
Technologia, którą możecie kojarzyć już z japońskich zegarków Seiko, to w dużym uproszczeniu umiejscowienie na tarczy zegarka baterii słonecznej. Bateria ta, ładowana promieniami światła dziennego (lub opcjonalnie światła fluorescencyjnego), zapewnia kumulowaną w małym akumulatorze energię, która napędza funkcje zegarka. T-Touch Solar ma kompas, stoper, licznik regatowy, wieczny kalendarz, licznik tygodni w roku, dwa alarmy (programowalne niezależnie), pogodynkę, wysokościomierz i dwie strefy czasowe. 45mm koperta modelu to szczotkowany tytan ze specjalną powłoką PVD, szafirowe szkło z antyrefleksem i całą gamą pasków oraz tytanowa bransoleta do wyboru.
Oficjalna, polska premiera T-Touch Solar odbyła się w niedawno otwartym, warszawskim butiku Hour Passion przy Marszałkowskiej 104/122.
Przestronny salon to markowy butik Swatch Group z ofertą zegarków od Longinesa i Tissota przez Rado, Certinę, Swatcha po Calvina Kleina i Flik-Flaka. Imprezie Tissota towarzyszył Gael Vallade (Country Manager SG Polska) i Francois Thiebaud (prezydent Tissot). I to właśnie z Panem Thiebaud porozmawialiśmy o Tissocie i nowych technologiach.
Tomasz Kiełtyka: Na początku chciałem pogratulować wyników za zeszły rok. Ponad 4 miliony sprzedanych zegarków to imponujący wynik.
François Thiébaud: Jestem wdzięczny 4,1 milionom naszych nowych ambasadorów. To wielka odpowiedzialność. Biorąc pod uwagę, że eksport szwajcarskich zegarków zmniejszył się w 2013 roku i wyniósł 28,2 milionów sztuk (rok wcześniej było to 29,2 milionów sztuk – przypis red.), a sprzedaż Tissota wzrosła w analogicznym okresie o 400 tysięcy – można mówić o sukcesie. Nasz udział w ogólnej sprzedaży jest jeszcze większy jeśli ze wspomnianych 28 odejmiemy 10 milionów Swatchy. Zostanie nam 18 milionów, nazwijmy to tradycyjnych zegarków. Zatem co czwarty – piąty z nich to Tissot.
TK: Teraz cofnijmy się trochę w przeszłość. W 1997 roku pracownicy Asulab (Dział Badań i Rozwoju w Swatch Group – przypis red.) po raz pierwszy zaprezentowali technologię dotykową prezesom wszystkich marek należących do Swatch Group. Ale to Pan „przejął” wspomniane rozwiązanie i wdrożył do zegarków Tissot. Jak to się stało?
FT: CEO firmy Asulab wiedział, że technologia dotykowa wkracza do świata komputerów, ale nie zegarków. Miał jednak świadomość, że takie rozwiązanie mogłoby również trafić na nadgarstki. W trakcie wspomnianego spotkania pokazano nam pudełko, a nie zegarek. Po prezentacji podniosłem rękę – jako zainteresowany tą nowinką – i dlatego dziś mamy zegarki T-Touch. A dlaczego to zrobiłem? Lubię gadżety, a ta technologia była jedyną szaną na wprowadzenie do zegarka funkcji, o których wcześniej nie było mowy. Kiedyś np. mieliśmy stworzyć zegarek z kompasem. Problem był taki, że zamontowana na tarczy igła bardzo mocno wpływała na grubość i w efekcie komfort użytkowania zegarka. W T-Touch nie musimy tego robić. Wystarczy wybrać odpowiednią funkcję i wskazówki ustawią się na właściwych pozycjach. Nie wiem czy już wspominałem, ale jestem pilotem. I w kokpicie mam wskaźniki typu barometr, wysokościomierz oraz GPS, który jeszcze kilkanaście lat temu był luksusem – za swój zapłaciłem wtedy ponad 5.000CHF. Teraz wszystkie te rzeczy zamykamy w obudowie zegarka. Dziś wszyscy korzystają ze smartfonów i tabletów, a my rozwiązania dotykowe wdrożyliśmy już kilkanaście lat temu.
TK: Od momentu prezentacji w 1997, przez 2 lata trwały przygotowania do stworzenia pierwszego zegarka z dotykowym szkiełkiem Tissot. Co od tamtego czasu zmieniło się w technologii T-Touch?
FT: Pierwszy zegarek T-Touch był wodoodporny tylko do 30m. Jako, że podczas mycia rąk pojawia się nawet 5 barów, mieliśmy wiele problemów z przedostawaniem się do środka wody. Dlatego skupiliśmy się na udoskonaleniu tego aspektu i dziś wszystkie modele T-Touch mają WR na poziomie nie mniejszym niż 10 atmosfer. Zmodyfikowaliśmy również wnętrze, aby było bardziej odporne na wstrząsy, uderzenia itp. Jednak najważniejszą zmianą była ta zaprezentowana podczas tegorocznych targów w Bazylei – chodzi o energię słoneczną, która trafiła do modeli T-Touch Solar. Teraz wskazówki ruszają się szybciej, a 15 minut dziennie na pełnym słońcu powoduje, że zegarek może pracować przez kolejne 12 miesięcy.
TK: Ponieważ opisywana przez Pana technologia jest w pewnym stopniu „smart”, a jak wiadomo smartwache to ostatnio gorący temat – mam kolejne pytanie. Kilka dni temu agencja Reutera cytowała odpowiedzialnego za dział zegarków w grupie LVMH Jean-Claude’a Bivera, który stwierdził, że Tissot to jedyna marka, która idealnie nadaje się do produkowania tego typu zegarków. Co Pan o tym sądzi?
FT: W przeszłości produkowaliśmy już takie zegarki dla MSN. Pamiętam jak przyleciałem do Miami – na zegarku pojawił się właściwy czas oraz aktualności. Problem w tym, że wystarczyło wyjechać 20 km za miasto – poza sygnał specjalnych anten – i model stawał się bezużyteczny. Dlatego porzuciliśmy ten projekt.
TK: Prawdziwy miłośnik zegarków nie kupi smartwacha – to wiemy. A dla pozostałych osób moim zdaniem największym hamulcem jest bateria, którą trzeba by było ładować prawdopodobnie raz na dobę. I tu z pomocą mogłaby przyjść Wasza technologia.
FT: To prawda. Od ponad dwóch lat pracujemy nad rozwiązaniami, które można uznać za „smart”. Mamy już pewne pomysły i projekty, ale na wszystko przyjdzie czas. W związku ze smartwatchami są dwa problemy. Po pierwsze – energia, której brakuje by zasilać tego typu urządzenia. A po drugie – części, które nie pochodziłyby ze Szwajcarii, a zatem na tarczy nie mógłby pojawić się napis SWISS MADE, którym tak się szczycimy. No i kwestia sprzedaży – tego typu zegarki będą dostępne w sklepie z elektroniką…
TK: A czy uważa Pan smartwatche za zagrożenie?
FT: Nie – uważam, że istnieje dla nich rynek. Ale nie traktuję ich jak zagrożenie np. takie jak pojawienie się modeli kwarcowych w latach 70. minionego stulecia. Dla mnie smartwach to bardziej urządzenie niż zegarek, a przez to, że jest naszpikowane elektroniką będzie szybko się nudzić i nie będzie budziło takich emocji jak tradycyjny czasomierz. Młodzi ludzie będą nosili je na nadgarstkach, a to dobrze, bo zaczną się przyzwyczajać do zegarków jako takich. Kiedyś z pewnością wrócą jednak do „prawdziwych”, szwajcarskich modeli. Pamiętajmy, że mamy dwie ręce i w ostateczności na jednej może znaleźć się zegarek, a na drugiej smartwach (śmiech).
TK: Zostawmy smartwache i wróćmy do Tissota T-Touch Solar. Czy wdrożenie tej technologii wpłynęło na cenę zegarków?
FT: Na chwilę obecną staramy się, aby zegarki T-Touch Solar były w tej samej cenie co T-Touch. W efekcie jednak – dzięki brakowi konieczności wymiany baterii – zegarek staje się tańszy.
TK: No dobrze, a jak wygląda sprawa wytrzymałości takiego akumulatora? Co ile lat przewidujecie konieczność jego wymiany?
FT: Wymiana akumulatora będzie konieczna co 10 – 15 lat.
TK: A jakie funkcje planuje Pan dodać do zegarków T-Touch?
FT: To co robimy nie pozwala nam nawet na chwilę przysnąć. Musimy mieć wciąż otwarte oczy na to co dzieje się dookoła i równocześnie słuchać, czego oczekują nasi klienci. Teraz np. pracujemy nad klasycznym zegarkiem, w którym po naciśnięciu przycisku, na szkiełku pojawi się duża, elektroniczna data. Takie rozwiązanie pozwoli cieszyć sie ładną kompozycją tarczy i nie zmusi ludzi do zakładania okularów, zeby odczytać datę z małego okienka (śmiech). Pracujemy również nad rozwiązaniami mechanicznymi takimi jak Powermatic 80.
TK: No właśnie – kiedy mechanizm debiutował, wszyscy obawiali się, że „plastikowe” części szybko się zużyją i będą podstawą do licznych reklamacji. Tymczasem tak się nie stało.
FT: Sam byłem w grupie sceptyków, ale mechanizm spisuje się znakomicie. Do tego stopnia, że moglibyśmy starać się dla niego o certyfikat chronometru. To pokazuje, że nowoczesne materiały z powodzeniem mogą zastępować te znane od lat.
TK: Bardzo dziękuję za rozmowę.
FT: Ja również.