
Recenzja Jaeger-LeCoultre Grande Reverso Ultra Thin Duoface
Są zegarki, które zbudowały potęgi swoich marek i stały się ich znakami rozpoznawczymi. Dla Jaeger-LeCoultre symbolem takim jest prostokątne Reverso – jedna z ponadczasowych ikon zegarmistrzostwa.

Zegarkowa ikona to pojęcie tylko na pozór łatwe do zdefiniowania. Sam ostatnio przymierzałem się do napisania artykułu na ten temat, ale zrobienie listy kilku takich czasomierzy okazało się niemal niemożliwe. Wpisanie pierwszych 5 pozycji było niewystarczające. Dodanie kolejnych 5 tylko pogłębiło problem – no bo jak tak naprawdę zdefiniować ikonę? Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że lista każdego pasjonata zegarków wyglądałaby nieco inaczej – choć pewnie znalazłyby się na niej pozycje wspólne, wskazujące na tzw. ponadczasowe klasyki jak np. księżycowa Omega, 8-kątny stalowy Audemars designu pana Genty, klasyczna złota Calatrava z Genewy i zapewne także coś prostokątnego. Tu opcje są dwie, albo jedne z pierwszych zegarków naręcznych autorstwa Louisa Cartiera, albo wymyślone przez Rene-Alfreda Chauvota Reverso – zegarek, który jest znakiem firmowym manufaktury Jaeger-LeCoultre.
Dla przypomnienia – był rok 1931, kiedy Szwajcar Cesar de Trey zlecił inżynierowi Rene-Alfredowi Chauvot stworzenie zegarka z kopertą, która obracałaby się o 180 stopni. Rozwiązanie to miało chronić czasomierz podczas gry w polo, kiedy to zegarek jest wyjątkowo narażony na mechaniczne uszkodzenia. De Trey odkupił patent na Reverso 31 lipca 1931, a następnie wraz z JLC przystąpił do tworzenia tego, jak się później okazało, przełomowego modelu.
Reverso testowaliśmy już wcześniej na naszych łamach – konkretnie sportową wersję Squadra Hometime. Wersja, której przyjrzymy się teraz, to całkowite przeciwieństwo dużej Squadry – choć ich funkcjonalność jest de facto taka sama. Przez nieco ponad tydzień nosiłem Grande Reverso Ultra Thin Duoface – oto garść wrażeń.
Proporcje

Ze wszystkich trzydziestu paru czasomierzy, jakie dane mi było do tej pory zrecenzować, GR UTD (czyli Grande Reverso Ultra Thin Duoface) jest zdecydowanie zegarkiem najbardziej klasycznym, w dokładnie każdym wymiarze. Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy, to jego nienachlane gabaryty. Prostokątna koperta ma 46.8mm wysokości, 27.4mm w poprzek i 9.11mm grubości, masywne uszy i charakterystyczne, żłobione rowki po obu stronach (po 3 na dole i na górze). Kiedy pierwszy raz wziąłem zegarek do ręki, wydał mi się naprawdę malutki. Na co dzień noszę raczej większe zegarki (42mm+) i w porównaniu do nich ten model robi iście damskie wrażenie… ale to tylko pozory.


GR UTD jest czasomierzem o proporcjach raczej z początku ubiegłego stulecia (szczególnie wobec współczesnej „gigantomanii”) ale właśnie w tej cesze tkwi jego siła. To zegarek, który śmiało można by postawić za obraz zegarkowej klasyki. Koperta jest mała, więc idealnie będzie pasować na każdy nadgarstek. Jest płaska, więc spokojnie schowa się pod mankiet koszuli. Zestawiono ją z dobrze dopasowanym, miękkim paskiem ze skóry aligatora (czarnym z czarnym przeszyciem oraz dużymi łuskami) i tradycyjną klamerką z trzpieniem, tak wiec również komfort użytkowania (noszenia) stoi na bardzo wysokim poziomie. Jedyny minus (tożsamy niestety dla chyba wszystkich wersji stalowego Reverso) to wypolerowana na błysk koperta, która po prostu przyciąga rysy niczym magnes metalowe opiłki. Nie mam pojęcia z czego fakt ten wynika, ale nigdy nie miałem do czynienia z tak łatwo rysującą się kopertą – na szczęście ryski te są na tyle delikatne i płytkie, że łatwo można je samemu usuwać. A skoro już mowa o funkcjonalności, przyjrzyjmy się kluczowemu detalowi tego zegarka.
Dwie twarze
Jak doskonale sugeruje nazwa modelu, ta wersja Reverso wyposażona jest w dwie tarcze, czyli niejako dwa zegarki zawarte w jednym, zespolonym wspólnym mechanizmem czasomierzu. W przeciwieństwie do oryginalnej koncepcji Reverso, która zakładała obrócenie koperty w celu ochrony delikatnej tarczy i szkła przed zniszczeniem, tutaj obrót odsłania drugi, w pełni funkcjonalny cyferblat. Pełni on rolę wskazania drugiej strefy czasowej, z dodatkowym wskazaniem dzień/noc (Day/Night po obu stronach małej tarczy 24-godzinnej). By maksymalnie ułatwić użytkownikowi życie, czas przestawia się dużym, prostokątnym przyciskiem, w godzinowych odstępach (do przodu).

Koncepcję „dwa w jednym” podkreśla także zasadnicza różnica między obiema tarczami – kolor i wykończenie. Ta przednia (główna) to srebrna, delikatnie chropowata baza z wciętym, kwadratowym licznikiem małej sekundy, namalowanymi indeksami i parą fazowanych wskazówek. Dla kontrastu owe indeksy i wskazówki są czarne, idealnie komponując się całym monochromatycznym wizerunkiem zegarka (swoją drogą to ciekawa propozycja w kontraście do tradycyjnego zestawienia bieli tarczy i błękitnych wskazówek). I jeszcze małe detale – słowo REVERSO w miejscu logo Jaeger-LeCoultre i malutki napis SWISS – świetnie podkreślające vintage’owy charakter modelu.

Tarcza drugiej strefy to z kolei ozdobiona giloszowaniem „Clous de Paris” czarna baza z wpuszczonymi weń, okrągłymi tarczami czasu i 24-godzinnego wskazania dnia i nocy. Obie tarczki mają białe i srebrne detale (podziałka minutowa, indeksy jak również logo manufaktury) oraz srebrne, wypolerowane wskazówki z minimalną ilością zielonej luminowy.

Obracanie koperty odkrywa jeszcze jeden stylistyczno-estetyczny detal. Wewnętrzną stronę płytki będącej deklem zegarka zdobi eleganckie, ręcznie aplikowane perłowanie. Sam dekiel jest satynowany, z laserowo wygrawerowanym logo JLC, nazwą modelu i zestawem numerów. Summa summarum to bardzo czysta, przejrzysta i tradycyjna kompozycja, idealnie dopasowana do charakteru czasomierza. Dodawanie czegokolwiek mogłoby zadziałać tylko na niekorzyść – klasyka nie znosi ekstrawagancji.

Manual
Wielu zegarkowych purystów z lubością podkreśla, że prawdziwy, tradycyjny zegarek mechaniczny winien być powściągliwy w formie, stonowany w rozmiarze i koniecznie nakręcany ręcznie, bo nic nie łączy właściciela z jego czasomierzem tak, jak rytuał cyklicznego nakręcania werku. Na mój gust to teoria nieco naciągana, nie mniej jednak manualny mechanizm ma swoje niezaprzeczalne zalety. Ten napędzający Grande Reverso Ultra Thin Duoface to manufakturowy kaliber 854/1.

Gruby na ledwie 3.8mm mechanizm ma 45h rezerwy chodu (więc nakręcać go trzeba co drugi dzień), 3-Hercowy balans (21.600 A/h), 21 kamieni i łącznie 180 komponentów. Przez cały czas tego testu kaliber zamknięty w testowanym zegarku nie sprawiał żadnych kłopotów. Nakręcanie jest wygodne dzięki sporej, wystającej nieco poza obrys koperty koronce z ząbkowanym brzegiem, a ustawianie czasu intuicyjne, choć niestety werk nie ma opcji stop-sekundy. Opisany wcześniej przycisk zmiany czasu na drugiej tarczy działa równie bezproblemowo.
Jeśli zaś chodzi o „trzymanie czasu” (czyli precyzję jego odmierzania) to przez mniej więcej 10 dni nie zauważyłem żadnej znacznej straty, co pozwala założyć (na oko), że zegarek chodzi z maksymalnie kilkusekundową odchyłką, absolutnie w granicach przyzwoitości.
Reverso = ikona
Z zegarkami pokroju Jaeger-LeCoultre Reverso jest tak, że właściwie nie trzeba o nich nic pisać. Tym bardziej, gdy jest to wersja tak minimalistyczna, jak Grande Ultra Thin Duoface. Za cały opis wystarczyłoby kilka dobrych zdjęć plus – dla tych nieco bardziej dociekliwych zegarkomaniaków – garść danych technicznych. To w tym właśnie ciężkim do szerokiego opisania minimalizmie tkwi siła Ultra Thin Duoface (podobnie zresztą jak jeszcze bardziej purystycznego Grande Reverso Tribute to 1931). Wykonany w jednej z najlepszych manufaktur zegarmistrzowskich czasomierz świetnie łączy funkcjonalność z klasycznym stylem, designem retro i rozmiarem (nawet ja się do niego z czasem przekonałem). Jeszcze parę lat temu, na początku mojej zegarkowej przygody, pewnie nawet nie zwróciłbym na GR UTD uwagi. Z czasem człowiek uczy się, a jego gust (poparty wiedzą i setkami obejrzanych czasomierzy) ewoluuje i dojrzewa.

Mam takie nieodparte wrażenie, że zapinając na nadgarstku zegarek taki jak ten, obcuję z prawdziwą zegarmistrzowską sztuką, tworzoną w myśl zasady „form follows function” („forma podąża za funkcjonalnością”). Jaeger-LeCoultre to manufaktura o potężnych możliwościach, która tworząc mechaniczne perełki pokroju Gyrotourbillona 3 jednocześnie nie zapomina o nieco mniej zamożnej klienteli, oferując jej świetnie zrobione zegarki w rozsądnych cenach. Za testowany model w kopercie ze stali trzeba zapłacić 35.000PLN (wersja w różowym złocie ze złotymi aplikacjami to koszt 69.400PLN).

Na (+)
– bardzo funkcjonalny…
– …i bardzo uniwersalny zarazem (dwa zegarki w jednym)
– manualny, wygodny kaliber
– design retro
– status ikony
Na (-)
– brak stop-sekundy
– koperta niczym magnes przyciąga zarysowania
– bardzo stonowane wymiary (szczególnie jak na dzisiejsze czasy)
Jaeger-LeCoultre Grande Reverso Ultra Thin Duoface
Ref: 3788570
Mechanizm: 854/1, manualny, 45h rezerwy chodu, 21.600 A/h, mała sekunda, druga strefa czasowa ze wskazaniem Day/Night
Tarcza: przednia biało-srebrna z czarnymi aplikacjami; tylna czarna, giloszowana z białymi i srebrnymi aplikacjami
Koperta: 46.8×27.4mm, stal, szafirowe szkło
Wodoszczelność: 30m
Pasek: skóra aligatora, czarna, przeszyta czarną nicią; zapięcie na trzpień
Limitacja: —
Cena: 35.000PLN
Jaeger-LeCoultre Grande Reverso Ultra Thin Duoface
Opracowanie: Łukasz Doskocz
Zdjęcia: Michał Grygalewicz – MADRUGADA foto art
This is it.
Oczywiście, rączka rączkę myje a wszystkiemu jest winien Kaczyński, przed Trybunał Stanu z nim I dożywocie!
Dzieła sztuki do codziennego użytku.
Stare markowe manufaktury powracają do dawnych lat, dawnych projektów I własnych kalibrów – chociaż w tym przypadku oparto się na mechanizmach ETA – szkoda! Czołowe manufaktury opierały się na własnych mechanizmach, w tym Longines, I było to coś wspaniałego. Rywalizacja między nimi dawała wspaniałe rezultaty. Posiadam m/innymi zegarek Longines z ok 1906 roku, a jest on przerobiony na „pasówkę”, z doskonałym mechanizmem, który chodzi do tej pory idealnie! Jego konstrukcja jest dopracowana, solidna I z doskonałym szlifem perełkowym. Mam przeczucie, że będzie on chodził jeszcze około 50 lat, albo dłużej. W przeciwieństwie do doskonałego starego mechanizmu, zegarek tej manufaktury zakupiony w 1998 z mechanizmem ETA odmówił dalszej pracy – naprawa I przeglądy żadnych rezultatów nie dawały I tak się zastanawiam, co jest lepsze „stare” solidne mechanizmy, czy masowe mechanizmy ETA, których żywotność jest wątpliwa?
Dla mnie świetny.
To jest moje MARZENIE
IDEALNY na Wieczór