Singer Reimagined Flytrack [zdjęcia live, dostępność]
Pierwszy projekt marki Singer Reimagined śmiało można uznać za jeden z najbardziej interesujących oraz wartościowych na przestrzeni ostatniej dekady. Ciekawe, czy Flytrack – nowy koncept firmy – powtórzy jego sukces?
Jest kilka powodów, które razem sprawiły, że Singer Reimagined odniósł tak spektakularny sukces (i nie mówimy tu o nagrodzie Grand Prix „Zegarek Roku 2017” CH24.PL). Po pierwsze, i najważniejsze, za projektem stanęli właściwi ludzie. Marco Borraccino, ze swoim wieloletnim doświadczeniem w branży zegarkowej, miał jasną wizję modelu, który chce stworzyć. Związał się – z racji swojej motoryzacyjnej pasji – z człowiekiem o podobnym podejściu do życia – Robem Dickinsonem i jego firmą Singer Vehicle Design, tunerem legendarnych Porsche 911. Do projektu dołączył wreszcie, szczęśliwym zrządzeniem losu, Jean-Marc Wiederrecht – wielce uznany w branży założyciel studia Agenhor, wyspecjalizowanego w bespoke’owym (szytym na miarę) zegarmistrzostwie z górnej półki. Taki mix dał w rezultacie mieszankę wybuchową w formie Track 1 – rewolucyjnego chronografu, który wygląda i działa, jak żaden inny na rynku (jeśli nie brać pod uwagę Faberge Visionnaire Chronograph, opartego na tym samym kalibrze).
Klasę i oryginalność Track 1 doceniła branżą i kolekcjonerzy, doceniliśmy my (honorując wspomnianą nagrodą), doceniło wreszcie jury genewskiego GPHG 2018. Wersja Track 1 Hong Kong Edition w czarnej ceramice dostała statuetkę dla „najlepszego chronografu”. Track 1 powstanie zapewne jeszcze w kilku wariantach, ale jak to zwykle bywa, Borraccino musiał stanąć przed faktem stworzenia kolejnego, nowego projektu. Równolegle z SIHH Singer zaprezentował na razie jeszcze koncepcyjny model Flytrack.
Flytrack w założeniu bazuje na tej samej filozofii, co Track 1 – maksymalnie użytkowym zegarku, zainspirowanym motoryzacją. Tym razem jednak projekt jest znacznie prostszy, niemal minimalistyczny, sprowadzony do podstawowych detali. Clou tarczy stanowi centralnie ulokowana wskazówka sekundowa, wpisana w ring i wskazanie minut. Nie jest to jednak zwykły sekundnik, choć i taką rolę może pełnić (np. przy dokładnym ustawaniu czasu). W zamyśle Singera pomarańczowa wskazówka sekundowa ma pełnić rolę wygodnego stopera. Przyciskiem na godz.2 koperty można ją w dowolnym momencie zresetować i zacząć nowy pomiar krótkiego, maksymalnie minutowego odcinka czasu. Flytrack to jednak ciągle w pełni funkcjonalny czasomierz. Poza wskazaniem sekund i minut pokazuje także aktualną godzinę. Odpowiada za nią obrotowy dysk ze strzałką, otaczający tarczę. Czas ustawia się koronką na godz.4.
Stylistycznie Flytrack przypomina Track 1. Tytanowa koperta w kształcie wyoblonej beczułki ma 43 mm średnicy i 15 mm grubości. Tarcza z kolei jest utrzymana w czerni i srebrze, z pomarańczowymi akcentami.
W kopercie zegarka Singer zamknie ręcznie nakręcany kaliber, którego stworzenie ponownie powierzono Agenhor. Mechanizm – choć na razie nie wiele o nim wiadomo – będzie miał 3Hz balans, 52h rezerwy chodu i w sumie przeszło 300 komponentów. Widać go będzie przez szafirowy dekiel.
Na chwilę obecną Flytrack jest zegarkiem koncepcyjnym. Egzemplarz, który widziałem w Genewie, miał pełny dekiel, zastępczy pasek i niedopieszczone detale – ale ogólny zarys projektu jest taki, jak widać. Z projektami koncepcyjnymi bywa różnie, ale ten konkretny trafi do seryjnej produkcji w drugiej połowie tego roku – i wtedy też postaramy się przyjrzeć mu dokładniej. Nie znamy dokładnej ceny, ale Marco Borraccino zapowiada, że powinna oscylować w okolicach połowy ceny podstawowego Track 1, który kosztuje niespełna 155 000 PLN.
Singer Reimagined Flytrack
Producent | Singer Reimagined |
Nazwa modelu | Flytrack |
Mechanizm | manualny |
Rezerwa chodu (h) | 52 |
Tarcza | czarna |
Koperta | tytan |
Średnica (mm) | 43 |
Wysokość (mm) | 15 |
Wodoszczelność | 100m |
Pasek | skórzany |