
SevenFriday V-Series
Stworzenie nowej marki zegarkowej, która odniesie sukces to temat bardzo trudny. SevenFriday jest genialnym przykładem tego, że można go osiągnąć, a seria V to już trzeci model firmy.
Zbudowanie od zera nowego zegarkowego brandu to w dzisiejszych czasach misja tylko pozornie łatwa. Wydawać by się mogło, że mając odpowiedni kapitał można przenosić przysłowiowe góry, ale to tylko z pozoru prawdziwa teoria. Co roku pojawia się na rynku gros nowych marek, ale jedynie mały promil odnosi prawdziwy sukces, i trwa dłużej niż jeden góra dwa sezony. Za powodzeniem założonej przez Daniela Niederera marki SevenFriday stoi kilka czynników: mądry PR, klarowna strategia, rozeznanie rynku, ciekawy produkt i szczerość oraz transparentność, tak rzadko spotykana w biznesie. Daniel, Szwajcar z dużym doświadczeniem w zegarkowym biznesie, wyszedł z założenia, że chce zbudować firmę opartą na jasnych zasadach (m.in. zegarki Made in Asia) z bardzo konkretnym charakterem. Firma na rynku zadebiutowała raptem 2 lata temu, a już można śmiało mówić o jej sukcesie i dużej grupie wiernych fanów. Ba, znam wielu kolekcjonerów, którzy SevenFriday’a dołączyli do swoich Patków, AP, Vacheronów i innych high-end’owych cudeniek.
Debiutancka seria zegarków SF (SevenFriday) została zainspirowana stylem industrialnym i oznaczono ją literą P. Kwadratowa, duża koperta (47x47mm) z zaokrąglonymi rogami ma oryginalnie zaprojektowaną tarczę (ze wskazaniem godzin, minut, małą sekundą i tarczką 24h) i japoński, automatyczny mechanizm Miyota 82S7. Powstało kilka różnych wariantów kolorystycznych, w tym całe czarne P3, które nagrodziliśmy „Zegarkiem Roku 2013” w kategorii budżetowej.


Ewolucją serii P była linia M z tym samym mechanizmem i kopertą oraz kompletnie przeprojektowanym cyferblatem. Tym razem projektanci SF postawili na obrotowe dyski w roli wskazówek: godzinowej, minutowej i sekundowej. Wariantów serii M do tej pory jest trzy: czarny, srebrny i grafitowo-złoty.
Najnowsze dziecko studia projektowego SevenFriday z Zurychu to seria V. Tym razem re-design przeszedł daleko bardziej złożoną drogę. Koperta zegarka jest nadal sporych rozmiarów (44.3×49.7×12.85mm), ale jej obrys bardziej wpisuje się w koło, choć to nie klasyczny, okrągły zegarek. Całość wykonano ze stali, wypolerowanej na bokach i ze szczotkowanym bezelem, w którym osadzono utwardzone, wypukłe szkiełko mineralne.

Koperta ma po swojej lewej stronie system szybkiej zmiany paska – FSC (Fast Strap Change) – który po wciśnięciu przycisku pozwoli praktycznie do woli je zmieniać. Rozwiązanie zgłoszone zostało do patentu podobnie jak drugi detal koperty – umieszczony w deklu chip NFC.

Po sukcesie, jaki SF odniósł na świecie, na internetowych portalach handlowych pojawiło się wiele tańszych podróbek, który skłoniły firmę do wprowadzenia systemu weryfikacji autentyczności. Wraz ze specjalną aplikacją na smartphony, zainstalowany w zegarku chip pozwoli zweryfikować jego oryginalność. Od teraz znajdzie się on w każdym czasomierzu SF.

Cyferblat V-Series stanowi połączenie obrotowych dysków i wskazówek, które w sumie pozwalają odczytać aktualną godzinę, minuty, sekundę oraz porę dnia. Tu również pojawia się zgłoszony do patentu system – „dodawania” czasu do widocznych dysków, którego suma wskazuje aktualną godzinę i sekundy. Dwie dostępne na początek referencje: V1/01 i V2/01, mają odpowiednio srebrny i szaro-złoty cyferblat. W zestawie (w pudełku przypominającym skrzynię cargo) pasek ze skóry cielęcej z dużą klamerką zapinaną na trzpień.

Całość w więcej niż atrakcyjnej cenie 1.055CHF (~4.100PLN) plus podatek. I nie wiem jak wy, ale ja wróżę serii V kolejny sukces, a od Daniela Niederera inni powinni się uczyć i brać przykład.
Dogłębny test nowego SevenFriday’a już niebawem na CH24.PL.
Mnie zainteresował.
Właśnie kupiłem :)