Recenzja Rado HyperChrome Automatic Chronograph [zdjęcia live, cena]
Marka Rado przeciętnemu odbiorcy kojarzy się zapewne z jednym – ceramiką. Inni mogą ewentualnie wskazać na design. Połączenie tych dwóch cech plus nieco bardziej klasyczny wygląd dały w rezultacie jeden z ciekawszych i najwyżej spozycjonowanych zegarków w portfolio firmy.
Rysy. Nie, nie najwyższy szczyt Polski. Rysy na zegarku są zmorą wszystkich estetów, ale też osób, które kupiły swój pierwszy „lepszy” zegarek. Nad pierwszym śladem użytkowania płacze prawie każdy. Na szczęście w miarę przyzwyczajania się do nowego zegarka zaczynamy traktować zarysowania jako coś normalnego, jak nabieranie charakteru przez czasomierz.
W 1962 roku jeszcze młoda wtedy marka Rado (pierwszy model z logo w kształcie kotwicy powstał w 1957 roku) stworzyła zegarek Rado DiaStar 1. Umówmy się – nie był to i nadal moim zdaniem nie jest piękny zegarek. Wyróżniała go jednak koperta, a raczej materiał, z którego była zrobiona. Nazwa Hardmetal każdemu, kto chociaż trochę interesuje się zegarkami, obiła się o uszy. Jest to nic innego jak węglik woframu. Koperta uformowana z tego materiału była dużo twardsza od stalowych, dzięki czemu trzeba było się bardzo postarać, żeby ją zarysować. Dla młodej firmy był to moment, w którym zdecydowała się „iść w materiały” i design, a nie w wysokie zegarmistrzostwo.
Słysząc jednak nazwę „Rado” nie myślimy o wegliku wolframu, ale o ceramice. Ponad trzydzieści lat temu powstała kolekcja Integral, która do tej pory – moim zdaniem – opiera się zmieniającym trendom i wygląda cały czas tak samo dobrze. Integral oraz dwie kolekcje stworzone później – Ceramica i Sintra – były (i chyba nadal są) kwintesencją filozofii marki Rado. Nowoczesne materiały, odporność na zarysowania oraz nietuzinkowy design sprawiły, że zegarki z Lengnau rozpoznawalne są na pierwszy rzut oka.
Bazowanie na bardzo charakterystycznym wzornictwie w przypadku marki, która nie jest marką kultową i nie należy do kręgu „wielkiego zegarmistrzostwa”, musiało się kiedyś skończyć. Rado zdążyło jednak przyzwyczaić nas do nowego kierunku – mniej awangardowego, ale dalej łączącego w dobrym stylu nowoczesne materiały i funkcję użytkową z oryginalnym, aczkolwiek nieco spokojniejszym designem.
Rado niecałe 10 lat temu złagodniało i odeszło od topowych projektów w formie ceramicznych bransoletek, bardziej skupiając się na projektowaniu „normalnych” zegarków, które znajdą fanów wśród klientów z bardziej tradycyjnym podejściem do samej formy. Całe szczęście przy okazji tej zmiany kierunku firma nie zrezygnowała z tego, co ją wyróżnia – nowoczesnych materiałów.
HyperChrome
Świetnym przykładem tej zmiany jest kolekcja HyperChrome, która powstała w 2012 roku i w moim odczuciu jest najbardziej udaną linią w całym portfolio marki. W ciekawy sposób łączy klasykę ze sportowym zacięciem – a to lubię. W jej skład wchodzą masywne 45 mm chronografy, modele trzywskazówkowe oraz modele dla kobiet, które doskonale sprawdzają się jako zegarki uniwersalne. Ciekawostką jest również to, że w rodzinie HyperChrome znajdziemy też modele „dotykowe”, które pozbawione są koronki i przycisków (więcej o nich TUTAJ). Ustawienie wskazań odbywa się poprzez odpowiednie „głaskanie” boku koperty zegarka.
Model, który do mnie trafił, to limitowana do 999 egzemplarzy wersja HyperChrome Automatic Chronograpch.
Charakterystyczna 45 mm koperta składa się z dwóch elementów: rdzenia ze stali pokrytej różowym złotem w technologii PVD oraz jednego bloku matowej ceramiki z polerowanym, ceramicznym bezelem. Taka budowa koperty pozwala osiągnąć wodoszczelność na poziomie 100 metrów, co przy zegarkach ceramicznych jest dość dużą wartością. Tradycyjnie na prawej stronie koperty znajdziemy koronkę oraz przyciski chronografu, które świetnie współgrają ze smukłą linią całości. Koronka jest wykończona antypoślizgowym żłobieniem, przypominającym trzpienie śrubokrętów zegarmistrzowskich i zwieńczona kotwicą. Przyciski chronografu działają bardzo precyzyjnie i dzięki swojemu kształtowi oraz nacięciom dobrze leżą pod palcem. Całość zamknięto z dwóch stron szkłem szafirowym (górne z podwójnym antyrefleksem). Dekiel zegarka trzymają w miejscu cztery tytanowe śruby, dzięki czemu zegarek jest hipoalergiczny w miejscach, gdzie ma kontakt ze skórą nadgarstka.
Limitowaną edycję wyróżnia bardzo ciekawie wykończona tarcza. Głównym motywem jest pionowe, nieregularne szczotkowanie, a dla poprawy czytelności totalizatory na godzinie 3 i 9 odcięte są szlifem ślimakowym. Cyferblat zamyka złota obwódka, która w połączeniu ze skalą tachometryczną na pierścieniu pozwala mierzyć średnią prędkość na danej odległości. Całość dopełniają złote, polerowane indeksy oraz wskazówki w tym samym kolorze wypełnione (godzinowa i minutowa) substancją świecącą. Osoby, które zwracają uwagę na detale, ucieszy zapewne bardzo subtelne rozdzielenie wskazówek. Te odpowiedzialne za wskazania chronografu są pełne, te, które wskazują czas, mają z kolej nacięcia na środku. Na tarczy nie mogło zabraknąć charakterystycznej dla modeli mechanicznych ruchomej mikrokotwicy, która znajduje się nad logo RADO. Przyznam, że jest to jeden z detali, który niezmiennie od wielu lat bardzo mnie kręci… nomen omen.
Rado HyperChrome Chronograpch napędzany jest sprawdzonym, 4Hz mechanizmem automatycznym ETA 2894-2, łożyskowanym na 37 kamieniach. Pozwala on na odczyt godziny oraz wskazań chronografu: 30 minut oraz 12 godzin. Mechanizm posiada również datownik, a rezerwa chodu wynosi 42h, co niestety nie kwalifikuje go do kategorii „weekend friendly”. Płyty mechanizmu wykończone są perłowaniem oraz bardzo wyraźnym szlifem słonecznym. Czarny wachnik w kształcie kotwicy ozdobiono pasami genewskimi.
Zegarek sprzedawany jest na czarnym, dopasowanym do koperty skórzanym pasku, który z wierzchu wykończono bardzo estetycznie tłoczoną gumą z białym przeszyciem. Ze względu na złote detale koperty, zatrzaskiwane zapięcie z zabezpieczeniem również zrobione jest ze stali pokrytej powłoką w tymże kolorze.
Wnioski
Po ponad dwóch miesiącach spędzonych z Rado HyperChrome na nadgarstku mam wiele pozytywnych odczuć. Zegarek pomimo 45 milimetrów bardzo dobrze leży na nadgarstku. Uszy koperty są anatomicznie zagięte ku dołowi, co podnosi komfort do tego stopnia, że prawie nie czuje się go na ręce.
Wizualnie efekt smukłości potęguje płynne przejście koperty w pasek, dzięki czemu całość układa się niczym bransoletka. Odpowiada mi również zestawienie czerni i różowego złota. Chciałoby się rzec „złoty, a skromny”… i tak właśnie z tym zegarkiem jest – sprawdza się zarówno do mniej formalnego garnituru (jako lekko ekstrawagancki dodatek), ale nie razi również przy zupełnie luźnym stroju. Mogłoby się wydawać, że na pierwszy rzut oka nie ma się do czego przyczepić, ale przy dłuższym użytkowaniu zauważyłem kilka drobnych mankamentów.
Matowa ceramika ma to do siebie, że widać na niej szare rysy. Faktem jest, że na polerownej powierzchni nic takiego nie miałoby miejsca, ale zmatowiona powierzchnia jest bardziej narażona na uszkodzenia z powodu większej porowatości. Kolejna rzecz to pasek – jest dość słabej jakości, ale na szczęście jest to element zegarka, który bez problemu możemy wymienić na inny. Ostatnia rzecz, która jednak nie daje mi spokoju, to cena tego zegarka. Pomimo świetnych materiałów, chronografu (który nie zapominajmy, jest jedną z większych komplikacji w zegarkach mechanicznych) oraz mojej sympatii do marki 17 760 PLN za Rado jest dla mnie dość dużą kwotą. Na dodatek mamy tutaj skórzany pasek a nie pełną, ceramiczną bransoletę.
Reasumując. Jestem pewien, że w tej samej cenie bylibyśmy w stanie kupić zegarek o wiele bardziej prestiżowej marki, ale z drugiej strony jest też tak, że Rado albo się kocha albo nienawidzi (nieważne jak trywialnie to zabrzmi). Są to zegarki dla ludzi, którzy lubią dobre wzornictwo, niezawodność oraz niecodzienne materiały – i w tej niszy Rado czuje się świetnie. Jak pisałem na samym początku modele z kolekcji HyperChrome ogólnie uważam za bardzo udane i myślę, że w tej opinii nie jestem odosobniony.
Rado HyperChrome Automatic Chronograph
Producent | Rado |
Nazwa modelu | HyperChrome Automatic Chronograph |
Ref. | R32503165 |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | ETA 2894-2 |
Rezerwa chodu (h) | 42 |
Tarcza | czarna |
Koperta | stal, ceramika |
Średnica (mm) | 45 |
Wysokość (mm) | 13 |
Wodoszczelność | 100m |
Pasek | skórzany |
Limitacja | 999 |
Cena (PLN) | 17760 |