Recenzja Panerai Luminor Due 3 Days Acciaio [zdjęcia live, cena]
Zrobić „klasyczny” zegarek, kiedy całe twoje DNA opiera się na stylu militarnym, to nie lada wyzwanie. Panerai podjął ryzyko – i oto, co z tego wyszło.
Jest w branży zegarkowej kilka marek, które są więźniami swojego DNA i jakiekolwiek wykroczenie poza trzeba by uznać co najmniej za szaleństwo. Zwykło się mówić, że Rolex to Rolex i niczego przełomowo nowego nigdy nie pokaże, a jego designerzy mają najnudniejszą pracę na świecie. Chyba jeszcze gorzej ma Officine Panerai – firma dwóch nienaruszalnych wzorców. Radomir, Luminor i… w sumie tyle, na tym kończy się repertuar możliwości włosko-szwajcarskiej manufaktury. Pomijając tworzone okazjonalnie modele Mare Nostrum (np. opisany TUTAJ) Panerai nie wychodzi poza dwie linie o formie praktycznie niezmienionej od początków marki, które ta datuje na rok 1860. Jeśli w Rolexie mogą mieć kłopoty z nowym designem, to w Panerai problem ten musiał już urosnąć do wymiarów konkretnej, greckiej tragedii. Umówmy się, odbiorcy zegarków z logo OP to grupa niezwykle konserwatywna i żadnych odstępstw od wypracowanej i sprawdzonej reguły tolerować nie będzie. I tak oto marka, zamiast nowych projektów, rokrocznie pokazuje nam kilkanaście referencji z nowymi kolorami, materiałami, czasem nową komplikacją i coraz mniej (bądźmy szczerzy) imponującymi limitacjami. Szczęście w tym, że od każdej reguły bywają chwalebne wyjątki – i takim właśnie jest bohater tego tekstu.
Ciężko mi zgadnąć, czy Panerai istotnie chciał zaprojektować zegarek klasyczny, czy po prostu coś nowego, dla nieco innej grupy odbiorców. Faktem jest, że Luminor Due to jeden z dwóch PAMów, które widziałbym w mojej prywatnej kolekcji. Dlaczego? Czytajcie dalej.
Mały może więcej
Klasyczny, typowy Panerai to rasowy tool-watch z dużą, masywną, grubą kopertą. Rozmiarówka zaczyna się od 44mm (a to już sporo) i kończy na przeszło 50mm – gabarytach stołowego budzika. Idealnie na rękę Sylvestra Stallone albo Arnolda Schwarzeneggera – jednych z wielu klientów marki. Po części wina to (albo zasługa, jak kto woli) militarnego charakteru i historii firmy, po części stylistyki, która po prostu wymaga dużych gabarytów, ciężkości, masywności oraz nieco ostentacji. Luminor Due jest totalnie inny, a mimo to dalej rozpoznacie w nim Officine Panerai z krwi i kości, choć nieco delikatniejszej budowy.
Stalowa koperta ma 42mm średnicy. 42mm, które – w połączeniu ze niewielką grubością raptem 10.5mm – robią ogromną różnicę. Koperta w formie zbliżonej do kwadratu zawsze robi wrażenie większej niż okrągła o tym samym rozmiarze, a już 44mm PAM to kawał wielkiego zegara. Ujęcie zaledwie 2mm dodało czasomierzowi lekkości, elegancji i komfortu, który odczujecie na swoim nadgarstku moment po zapięciu klamerki skórzanego paska.
Cała obudowa została starannie wypolerowana, łącznie z charakterystyczną osłoną koronki po prawej stronie. W wypolerowanym deklu i bezelu osadzono szafirowe szkła. Tarcza zamknięta pod frontowym to typowa, PAMowa kanapka (dysk z luminowy pod dyskiem z wyciętymi indeksami) ale jeden drobny detal nadał jej klasycznego, stylowego wymiaru. Cyferblat zdobi bardzo subtelny szlif słoneczny – subtelny tak bardzo, że ciężko go uchwycić na zdjęciu. Kiedy jednak uda się to na żywo, efekt jest naprawdę przyjemny dla oka, a tarcza zmienia kolor z czarnej na metalicznie szarą. Niby prosty zabieg, a udało się zatrzymać charakter dodając klasy i stylu. Poza szlifem tarcza jest surowa, minimalistyczna i sprowadzona do absolutnie niezbędnych elementów. Nie ma nawet podziałki minutowej, co niestety może skutecznie utrudnić odczytanie dokładnego czasu – gdyby to dla kogoś miało większe znaczenie.
W zgodzie z „klasycznymi” klimatami projektu Luminora Due Panerai postawił również na klasyczną formę mechaniki – werk nakręcany manualnie. Kaliber P.1000 jest własną, manufakturową konstrukcją, złożoną ze 152 komponentów. Cześć z nich wchodzi w skład systemu naciągu i kumulowania energii (czyli bębna sprężyny głównej), której mechanizm może zgromadzić na pełne 3 dni pracy. Nakręca się go oczywiście koronką, oczywiście po uprzednim odciągnięciu dźwigienki blokady.
Zamocowany pod pełnym mostkiem balans tyka z częstotliwością 4Hz (czyli 28.800 A/h). To przekłada się na pracę sekundnika, który wyposażono w system stopu i automatycznego resetu do 0 zawsze, kiedy odciągniemy koronkę do pozycji ustawiania czasu.
Bardzo w klimacie Panerai jest wykończenie mechanizmu – surowe i techniczne – z satynowanymi mostkami, polerowanymi śrubkami i grawerami wypełnionymi niebieską farbą.
Werdykt
Napisałem we wstępie, że Luminor Due 3 Days Acciaio to jeden z moich dwóch ulubionych modeli Panerai. Numerem jeden od zawszy był i będzie Radiomir Black Seal w ceramicznej kopercie i ze zwykłym, przeciętnym Unitasem w środku. Due wskakuje na pozycję numer dwa, bo to po prostu świetny zegarek, nie tylko świetny PAM.
Z drugim stwierdzeniem pewnie wielu fanów marki się kategorycznie nie zgodzi – no bo jak to, elegancki i klasyczny Panerai? Nie godzi się. Otóż moim zdaniem godzi – i to w całej rozciągłości. Gdyby w Neuchatel (swoją drogą, zajrzyjcie do naszej relacji z wizyty w siedzibie OP – TUTAJ) zaprojektowali zegarek stricte klasyczny, elegancki i standardowo garniturowy – pewnie powiedziałbym nie. Sęk w tym, że PAM pozostał wierny swojemu DNA i stworzył zegarek, który znakomicie łączy dwa światy, „dalej będąc sobą” – cytując Czesława Mozila z reklamy pewnych wafelków. To dalej Panerai Luminor ze wszystkimi detalami, minus styl macho zastąpiony umowną, ale przyjemną dla oka i nadgarstka elegancją. Jasne, że to nie typowy garniturowiec i nie powinniście go do garnituru zakładać. W każdej innej sytuacji codziennej, która nie wymaga zegarka w funkcji młotka, nada się idealnie. Leży świetnie, wygląda znakomicie. Zegarek widziało kilku znajomych kolekcjonerów i każdy z nich stwierdził to samo, mimo że na co dzień noszą (albo nosili) regularne, duże PAMy. Jeden co prawda narzekał na pasek – że mało Paneraiowy – ale to detal, który dla fanów marki jest raczej polem do popisu i indywidualnych modyfikacji, czyli customowych pasków (np. tych od J.F. Szymaniaka).
Egzemplarz Luminora Due PAM00676 wyceniony jest na 7.900EUR (~33.520PLN). To o ponad 3.000EUR więcej niż podstawowy Luminor Base Logo i o kilkaset euro więcej, niż za Luminory z serii 1950, z manufakturowymi kalibrami. Niby Panerai poszedł drogą marek moto, które za odchudzane, sportowe wersje liczą sobie więcej, ale nie mi oceniać biznesową logikę. Wszak z ceną zegarków jest trochę tak, że kosztują tyle, ile klienci są gotowi zapłacić. Ja na pewno z Luminorem Due bawiłem się świetnie – aż szkoda było odsyłać.
PS. Kolekcja Due składa się w sumie z czterech referencji. Obok stalowego Luminora 42mm jest jeszcze złoty (za 21.500EUR ~ 91.220PLN), plus dwa modele w kopertach 45mm, stal i złoto, z automatycznym kalibrem P.4000 z mikro-wahnikiem. Więcej o nich TUTAJ.
Luminor Due 3 Days Accciaio
Nazwa modelu | Luminor Due 3 Days Accciaio |
Ref. | PAM00676 |
Mechanizm | manualny |
Rezerwa chodu (h) | 72 |
Tarcza | czarna |
Koperta | stalowa |
Średnica (mm) | 42 |
Wodoszczelność | 30m |
Pasek | skórzany |
Cena (PLN) | 33520 |