MB&F HM3 Megawind Final Edition
Najpopularniejsza wśród wszystkich kreacji Maxa Bussera – Horological Machine No.3 – kończy właśnie swoją egzystencję w portfolio marki monochromatycznym modelem ze wściekle zieloną luminową.
HM3 to – tak się przypadkowo składa – moja absolutnie ulubiona propozycja MB&F. Pośród wszystkich zakręconych wizji zegarmistrzowskich czaso-maszyn, jakie wychodzą spod ręki Bussera i jego przyjaciół, właśnie projekt nr.3 okazał się największym komercyjnym sukcesem. Każda kolejna wersja „zegarka” (bo MB&Fy to koniec końców funkcjonalne zegarki) cieszyła się taką samą popularnością i bardzo prawdopodobne, że tak samo będzie z 25 egzemplarzami Megawind Final Edition.
Tytułem przypomnienia – Megawind to wersja HM3 z dużym, umieszczonym na górze mechanizmu wahnikiem o charakterystycznym kształcie, z dwoma ceramicznymi łożyskami (więcej na ten temat TUTAJ). Oparta o podzespoły z mechanizmu Girard-Perregaux konstrukcja Jeana-Marca Wiederrechta pokazuje czas na dwóch wyciętych z aluminium stożkach, umieszczonych pod szafirowymi kopułami. Wielopłaszczyznowa koperta to satynowane i polerowane powierzchnie, skomplikowane szafirowe szkła i ruchome uszy mocowania skórzanego paska. W Final Edition – wersji, która definitywnie kończy serię Horological Machine No. 3 – całość zrobiono z 18ct złota i tytanu, pokrytego czarnym PVD. Swoją naturę zegarek pokazuje jednak dopiero, gdy zgasimy światło.
Białe aplikacje na dwóch wspomnianych stożkach (wskazanie godziny i minut) oraz na ostrzach wahnika pokryto najbardziej zaawansowaną z dostępnych na rynku mas świecących – Super-LumiNovą GL C3 Grade A. Nakładana ręcznie substancja świeci w ciemności bardzo intensywnym, jaskrawozielonym kolorem i – przynajmniej na zdjęciach – wygląda to bardzo efektownie.
Za każdy z 25 egzemplarzy HM3 Megawind Final Edition trzeba będzie zapłacić 90.000CHF (~348.000PLN).