
Glashütte Original Senator Sixties Annual Edition Fiery Orange [dostępność, cena]
Kolor pomarańczowy zwykle wykorzystywany jest w zegarkach sportowych i ze świecą szukać go w klasyce. Szkoda – w czasach, kiedy łączenie stylów i zupełnie przeciwstawnych barw nie dziwi już nikogo, garniturowce w tym względzie zatrzymały się w czasie.
Tak sobie czasem myślę – założyłby człowiek okazjonalnie coś niedużego, płaskiego do pomarańczowych, sportowych butów. W tym roku manufaktura Glashütte Original zaskakuje pomarańczową tarczą w oldschoolowym modelu Sixties Fiery Orange.

Lata 60. to ciekawy okres w dziejach designu, architektury, sztuk wizualnych, ale też zegarmistrzostwa (głównie ze względu na początek „kryzysu kwarcowego”, o którym pisaliśmy TUTAJ). Wróćmy jednak do wzornictwa. W latach 60. znajdujemy fascynację prędkością, a co za tym idzie opływowymi kształtami. Zaczynam od „krągłości”, ponieważ najciekawszym elementem serii GO Sixties i ich corocznych edycji (Annual Edition) zapoczątkowanych w 2018 roku jest tarcza, która opada delikatnie na krawędziach. Jednak nie to jest w niej najciekawsze.
Kiedy przy okazji kursu zegarmistrzowskiego przez sześć tygodni miałem okazję mieszkać w Pforzheim, nawet nie zdawałem sobie sprawy, że w tym sennym, średniej wielkości mieście niedaleko Stuttgartu produkowane są takie perełki. Miasto ma ścisły związek z produkcją biżuterii, zegarków oraz elementów, gdzie wymagana jest niezwykła wiedza, technologia oraz precyzja. Glashütte ulokowało tutaj swoją własną manufakturę ręcznie robionych cyferblatów.
Od gradientowych tarcz w stylu „degrade”, które znajdujemy w tej, oraz poprzedniej wersji GO Sixties, nie można oderwać wzroku. Tekstura przypominająca rozlaną wodę oraz kolory – pomarańcz przechodzący w czerwień – sprawiają wrażenie, że mamy do czynienia z czymś z pewnością nietuzinkowym.

Wyjątkowość potęguje wiedza, którą dzieli się producent odnośnie całkowicie ręcznego procesu wytwarzania cyferblatów. Tłoczenie blachy odbywa się na prasie, która od lat 60. jest używana w Prorzheim. Następnie po kąpieli galwanicznej, która barwi tarczę na pomarańczowo-złoty kolor, przychodzi czas na mozolne, ręczne nakładanie czerwonego oraz czarnego lakieru, dzięki czemu każda tarcza jest unikatowa. Na cyferblacie znajdziemy charakterystyczne, arabskie cyfry, wycinane indeksy oraz ręcznie nakładane indeksy godzinowe. Wszytko to jest spójne ze stylizowanymi wskazówkami, pokrytymi Super-LumiNovą. Cyferblat zabezpiecza mocno wypukłe szafirowe szkło z podwójnym antyrefleksem.

Koperta z przeszklonym deklem doskonale współgra z vintage’owym charakterem tarczy. Jak przystało na klasyczny zegarek, jest w całości polerowana. Brązowy pasek ze skóry aligatora trzyma się na nadgarstku przy pomocy klasycznego zapięcia, a nie „motylka”, co niestety coraz częściej można spotkać w garniturowcach, choć zazwyczaj z niższej półki.
Podobnie jak poprzednia edycja zegarek występuje w dwóch wersjach – z dużą datą umieszczoną nad godziną 6 (42 mm) oraz no-date (39 mm). Za napęd odpowiadają dwa manufakturowe mechanizmy – 39-47 (panorama date) oraz 39-52 (no-date). Oba kalibry wykończone są pasami Glashütte z charakterystycznym wachnikiem ze stali i złota z logo GO. Oba dysponują 40-godzinną rezerwą chodu. Mniejsza wersja bez datownika wyceniona została na 6 300 EUR (~27 000 PLN). Dodatek daty winduje cenę do 7 800 EUR (~33 500 PLN).
Podobnie jak zeszłoroczna, zielona edycja (pisaliśmy o niej TUTAJ), czasomierze z końcem roku 2019 zostaną wycofane z produkcji. Ciekawe w jakiej odsłonie zobaczymy Glashutte Original Sixties w przyszłym roku…

Glashutte Original Senator Sixties Fiery Orange
Producent | Glashutte Original |
Nazwa modelu | Senator Sixties Fiery Orange |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Rezerwa chodu (h) | 40 |
Tarcza | pomarańczowa |
Koperta | stal |
Pasek | skórzany |