Chanel Monsieur – Basel 2016 [cena]
Firma Chanel – kojarzona głównie ze światem mody – przygotowała w tym roku pierwszy od dłuższego czasu, typowo męski zegarek. Nietuzinkowy wygląd połączono w nim z mechanizmem z komplikacją skaczącej godziny i wskazaniem minut w formie retrograde.
Choć z wielu z Was słysząc Chanel prawdopodobnie wyobraża sobie pokaz mody lub słynne perfumy „No.5”, to w ofercie firmy znajdują się też czasomierze. Marka zyskała popularność zwłaszcza dzięki pokazanemu w 2000 roku modelowi J12 – z założenia zegarkowi unisex, o raczej damskim charakterze. Życie pokazało zresztą, że J12-stki spodobały się i znajdują nabywców głównie wśród Pań. W choć częściowym odwróceniu trendu nie pomogły nawet specjalnie przygotowywane wersje jak np. diver J12 Marine z 2010 roku. W związku z tym firma Chanel postanowiła zmienić podejście i na tegorocznych targach w Bazylei pokazała zupełnie nowy zegarek z zupełnie nowym, ciekawym mechanizmem.
Zanim przejdziemy do szczegółów związanych z werkiem, warto poruszyć temat marek „niezegarmistrzowskich” i produkowanych przez nie zegarków. Często spotykam się z opinią, że firmy typu Louis Vuitton, Montblanc czy Cartier nie powinny brać się za czasomierze. Zwłaszcza patrząc na dokonania i historię ostatniej z nich odnoszę przeciwne wrażenie. Stojąca za działem zegarków Cartier Carole Forestier-Kasapi w zaledwie kilka lat zdołała zaprojektować i wdrożyć do produkcji liczne, niezwykle skomplikowane werki i całkiem udaną serię kalibrów bazowych. I zapewne niejednym nas jeszcze zaskoczy. Firma Louis Vuitton wraz z nabyciem w 2011 roku manufaktury wytwarzającej kalibry – La Fabrique du Temps – jest w stanie zaoferować swoim klientom złożone, unikatowe czasomierze o dość mocno wyróżniającej się stylistyce. Montblanc z kolei korzysta z przynależności do Grupy Richemont i produkuje rozsądnie wycenione, głównie klasyczne zegarki (w tym jeden z tańszych na rynku modeli z wiecznym kalendarzem) oferując jednocześnie zegarmistrzowską awangardę spod znaku Minervy. Nie widzę w takich praktykach nic złego – zwłaszcza, jeśli chcemy kupować zegarki, które mają cieszyć nasze oko i mieć przyzwoity mechanizm. A jak na tle wymienionej trójki wypada Chanel?
Model Monsieur (z francuskiego „Pan”) zasila Calibre 1 – 4-Hercowy, manualny werk z 3-dniową rezerwą chodu, zbudowany ze 170 komponentów i pracujący na 30 kamieniach. Stoi za nim nikt inny jak Romain Gauthier – zegarmistrz samouk, nagrodzony w 2013 roku tytułem Grand Prix d’Horlogerie de Geneve dla „Najlepszego Męskiego Zegarka z Komplikacjami” (jeśli wcześniej nie słyszeliście o Gauthierze, przeczytajcie nasze opracowanie o modelu Logical One). Mechanizm wykonano na naprawdę wysokim poziomie, a widoczna w jego dolnej części głowa lwa (wykorzystana też na koronce i klamerce) ma w przyszłości znaleźć się na wszystkich modelach z kolekcji Monsieur. Sam zegarek ma 40mm średnicy, 10,4mm wysokości, a jego koperta powstała ze złota – białego albo różowego, do wyboru.
Od strony wizualnej nowy Chanel stanowi interesującą propozycję. Zlokalizowane w dolnej części tarczy okienko z ładną ramką to cyfrowe wskazanie godzin (w formie tzw. „jumping hour”). Nieco nad nim wkomponowano mały sekundnik, którego tarczka wpisana jest tarczę minut. Ich wskazanie zrealizowano w formie powracającej wskazówki (retrograde), która w ciągu 60 minut pokonuje 240° i w ułamku sekundy wraca na pozycję „zero”. Do naniesienia godzin i skali minutowej wykorzystano ciekawą czcionkę. Patrząc na całokształt, osobiście jestem na tak. Jedynym hamulcem wydaje się być cena. Za tegoroczną propozycję Chanel trzeba zapłacić 33.000EUR (~142.000PLN).