80 lat legendarnej Omegi na stadionie w Chorzowie
Klub piłkarski Ruch Chorzów może pochwalić się wyjątkowym zabytkiem. Od 80 lat czas na stadionie przy ulicy Cichej odmierza zegar marki Omega. To nie tylko cenna pamiątka przedwojennego futbolu, ale również jedyny działający tego typu zegar w Polsce. Na dodatek ma bardzo ciekawą historię, związaną z kilkoma pokoleniami tej samej, chorzowskiej rodziny.
Artykuł powstał we współpracy z marką Omega
Mobilizacja do głosowania
Skąd Omega wzięła się na stadionie przy ulicy Cichej 6? Historia zaczęła się w pod koniec lat 20. minionego stulecia, kiedy firma z Biel postanowiła przyznać zegar najpopularniejszemu polskiemu klubowi, co było ciekawą i niestandardową formą reklamy. Pierwszym laureatem wyłonionym za pośrednictwem plebiscytu ogłoszonego w „Przeglądzie Sportowym” była Polonia Warszawa, w 1928 roku (póżniej: Warta Poznań w 1929 i ŁKS w 1931 roku). Z czasem szwajcarski producent zerwał współpracę z „Przeglądem” i później przeniósł akcję na łamy krakowskiego tygodnika „Raz Dwa Trzy”. W drugiej edycji konkursu, pod nowym patronatem, najpopularniejszym klubem okazał się Ruch, na którego wysłano ponad 5 tysięcy kuponów. Zwycięstwo hajduckiego klubu było sporą niespodzianką, bo wydawany w Krakowie tygodnik należał do trudno dostępnych na Górnym Śląsku. Sam zegar Omega, który w przededniu II Wojny Światowej trafił na stadion Ruchu był bardzo wartościowy. Jego cena wyniosła wówczas ok. 4000 zł. Dla orientacji dodajmy, że koszt budowy całego obiektu przy Cichej wyniósł ok. 170 000 zł.
Szczęśliwy debiut
Zegar uruchomiono 21 maja 1939 r. przed meczem Ruchu z Union Touring Łódź. W swoim debiucie Omega od razu była świadkiem spektakularnego wydarzenia. Otóż „Niebiescy” rozgromili łódzkiego rywala aż 12:1, a 10 goli dla Chorzowian strzelił Ernest Wilimowski „Ezi”, co do dzisiaj pozostaje absolutnym rekordem polskiej ekstraklasy! Trzeba przyznać, że zegar przyniósł Ruchowi sporo szczęścia, które wielkimi literami zapisało się na kartach polskiego futbolu. Niestety, wkrótce rozpoczęła się II Wojna Światowa i chronometr na 6 lat zniknął z pola widzenia zarówno kibiców, jak i okupantów.
Trzy pokolenia opiekunów zegara
Często najciekawsze historia pisane są przez dość niepozornych bohaterów. Nie inaczej było z opisywanym zegarem, którego wojenne losy mogłyby stanowić podstawę sensacyjnej powieści, na szczęście z dobrym zakończeniem. Od samego początku opiekunem Omegi był hajducki zegarmistrz Augustyn Ferda, mający swój zakład przy ulicy Pocztowej w Chorzowie Batorym. Jednocześnie był on także gospodarzem obiektu przy Cichej. Przez trzy miesiące zegarmistrz Ferda na każdy mecz Ruchu nosił mechanizm chronometru zapakowany w specjalną zieloną skrzynkę i montował go na specjalnie wybudowanej konstrukcji, usytuowanej naprzeciw trybuny krytej. W momencie wybuchu wojny Ferda, uczestnik trzech powstań śląskich i wielki patriota, postanowił ratować Omegę. Nie chciał, by wpadła w ręce Niemców, dlatego rozebrał mechanizm na części i zakopał w piwnicy pod stertą węgla. Nie trudno zgadnąć, że okupanci wiedzieli o zegarze i go szukali. Nikt nie posiadał informacji, gdzie się znajduje, a sam Ferda nie zdradził miejsca jego położenia nawet swojej żonie! Niektórzy spisali już Omegę na straty, dlatego dla wszystkich sporym zaskoczeniem było, gdy po zakończeniu wojny i po opuszczeniu przez radzieckich żołnierzy ul. Cichej, zegarmistrz przyniósł ze sobą do klubu zieloną skrzynkę. Później zegarem opiekował się zięć Ferdy – Jerzy Małyska oraz wnuk Grzegorz.
Powrót na stadion
Omega wróciła na swoje stare miejsce naprzeciw trybuny. Później, ze względu na fakt rozgrywania przez Ruch większości spotkań w godzinach popołudniowych, podjęto decyzję o przeniesieniu zegara za północną bramkę. Działał tam do 1979 roku, kiedy zamontowano elektroniczną tablicę świetlną Elektromontażu. Konstrukcję Omegi, już bez mechanizmu, przeniesiono wtedy za drugą bramkę.
Symboliczny zegar uruchamiano ponownie na jubileusze klubu. Na 75-lecie, w 1995 roku, Omedze dodano tablicę zegarową i odblaskowe napisy. Na 80- lecie, jesienią 2015 roku, zegar odmierzał czas podczas meczu z Legią Warszawa. Pracował w nim nadal historyczny mechanizm, konserwowany przez bohaterskiego zegarmistrza Augustyna Ferdę oraz jego zięcia i wnuka.
Od 2016 roku Omega powróciła na stadion Ruchu Chorzów na stałe. Znalazła swoje miejsce dokładnie tam, gdzie zaczynała, a więc na wprost trybuny głównej, na nowo powstałej, specjalnej konstrukcji. I znów – na każdym meczu – odmierza czas podczas boiskowej rywalizacji. Dziś zegarem opiekuje się kolejny z rodu Małysków, Michał. Michał raz w roku wykonuje przegląd zegara i przyucza do tego swoją córkę, która jako kolejne pokolenie rodziny będzie zajmowała się stadionową Omegą w przyszłości.
Zdjęcia: materiały prasowe, Ruch Chorzów