Wywiad Walter von Känel (LONGINES)
O zeszłoroczne bestsellery, kolekcję Heritage, najtrudniejsze do sprzedania kształty kopert i aktywność w świecie sportu pytamy Waltera von Känela.
Nie tylko w świecie zegarkowym wielu ludzi określamy jako wyjątkowych, często zbyt pochopnie i niesłusznie. Jednak w przypadku CEO marki Longines – Walerta von Känela – użycie tego przymiotnika jest jak najbardziej prawdziwe, uzasadnione i trafne. Niezwykle sympatyczny i energiczny człowiek, pełen pogody ducha, której mogliby mu śmiało pozazdrościć młodsi koledzy. Każde spotkanie z nim to prawdziwa przygoda i wycieczka do tematów niekoniecznie związanych z czasomierzami, a zdecydowanie bardziej z upływającym czasem. Imponująca wiedza historyczna Waltera, śmiało opowiadane anegdoty z życia Napoleona, jak również z naszego podwórka – o Lechu Wałęsie – powodują, że chciałoby się kontynuować „wyprawę” i rozmawiać znacznie dłużej. Niestety, takich dociekliwych dziennikarzy jest więcej w związku z czym zawsze brakuje czasu… Oto zapis naszej krótkie rozmowy z tegorocznego BaselWorld 2013.
Tomasz Kiełtyka: Zauważyłem, że w tym roku skupiliście się głównie na linii Conquest. Zegarki, które ją tworzą – zarówno te dla kobiet jak i mężczyzn – są bardzo klasyczne. Zastanawiam się, czy wybór podyktowany jest kryzysem ekonomicznym, podczas którego lepiej działać zapobiegawczo, czy też tym, że klasyka nigdy nie wychodzi z mody? Podczas naszej rozmowy w roku ubiegłym wspomniał Pan, że model Grand Classique to prawdziwy bestseller.
Walter von Känel: Zacznijmy od tego, że nas kryzys nie dotknął. Przez ostatnie 10 lat stale notujemy wzrosty sprzedaży. W 2012 również Polska wypadła świetnie. Wyniki, które mam przed sobą pokazują, że nie muszę przejmować się zastojem gospodarczym. Może dlatego, że produkujemy klasyczne zegarki, może dlatego, że sprzedajemy je za rozsądną cenę, a może dlatego, że mamy świetną ekipę pracowników. W tym roku nasze obroty przekroczyły 1 miliard, a tym samym staliśmy się czwartym co do wielkości graczem na rynku. Zawsze powtarzam, że klasyka to podstawa.
TK: W zeszłym roku zaprezentowaliście świetny – w moim odczuciu – model Avigation Watch Type A-7, który skierowany był głównie do kolekcjonerów. W 2013 szeregi kolekcji Heritage zasiliło kilku kolejnych debiutantów. Czy ten trend będzie kontynuowany? Skąd czerpiecie inspirację do tworzenia tych czasomierzy? Czy jest jakiś klucz?
WvK: Ponieważ na prezentacji skupiliśmy się wyłącznie na kilku modelach z kolekcji Heritage, chciałbym Ci pokazać jak liczna jest ta rodzina (tu demonstracja faktycznie obszernej kolekji…). W przeszłości piękne zegarki produkowaliśmy praktycznie w każdej dekadzie. Dlatego czerpać z historii możemy garściami. W chwili obecnej panuje moda na zegarki militarne. To, że mamy je w ofercie jest pewnego rodzaju przywilejem. Jesteśmy dumni, że możemy sobie pozwolić na to, żeby tworzyć czasomierze dla kolekcjonerów. Ale trzeba być bardzo ostrożnym i nie produkować ich zbyt wiele.
TK: Wśród nowości pojawił się zegarek w kwadratowej kopercie. Do tej pory unikaliście raczej tego kształtu?
WvK: To prawda. Nigdy nie miałem szczęścia do kwadratowych kopert. W tym roku nasz włoski przedstawiciel wymusił (śmiech) na nas stworzenie takiego modelu. Mamy tam wyjątkowo prężnie działającą panią – brand managera – która nie dawała za wygraną i w końcu dopięła swego. Oczywiście zegarek będzie można kupić nie tylko w słonecznej Italii. W naszej branży są dwa kształty, które ciężko sprzedać: kwadrat i poziomy prostokąt. Koperty okrągłe, tonneau, pionowy prostokąt jak w Dolce Vita to kształty, które ludzie lubią.
TK: Teraz pytanie o Waszą aktywność w świecie sportu. Wspieracie zawody narciarskie, gimnastyczne i konne. A także, co chyba najciekawsze, turniej Future Tennis Aces, czyli rozgrywki – z finałem podczas turnieju Roland Garros – wśród młodych, które dają im szansę na rozpoczęcie prawdziwej kariery. Czy planujecie inne podobne działania?
WvK: Tenis to tylko Roland Garros. A Roland Garros to nie tylko tenis – to duży event. Wśród swoich przyjaciół mamy Andre Agassi’ego i Steffi Graff, którzy stanowią świetną motywację dla biorących udział w rozgrywkach Future Tennis Aces osób. W przypadku narciarstwa nie ma zawodów przeznaczonych dla młodzieży, dlatego w tym roku zaangażowaliśmy się również w narciarstwo alpejskie.
TK: W 2012 marka Longines obchodziła okrągłą rocznicę. W tym roku – jeśli dobrze policzyłem – mijają 44 lata od momentu, kiedy rozpoczął Pan pracę w branży. Prosze w kilku zdaniach opisać ten okres? Co się zmieniło? Jakie zmiany wprowadził Pan?
WvK: Po pierwsze – stałem się członkiem klubu miliarderów (śmiech). A już poważniej… Longines należy teraz do bardzo dochodowych manufaktur. Mam świetną ekipę. Wsparcie ze strony Swatch Group. Udało się zbudować sieć sprzedaży, która często nie sprowadza się tylko i wyłącznie do handlu – z wieloma osobami znamy się od dawien dawna i traktujemy jak przyjaciele. Udało się stworzyć bardzo stabilną politykę firmy. W obrębie segmentu w którym działamy poprawiliśmy jakość i wydajność produkcji. Myślę, że najważniejszą rzeczą jest to, że znaleźliśmy pewną drogę i się jej trzymamy. Nie działamy nerwowo, na oślep. Nasze decyzje są przemyślane i wiążą się z poczynionymi wcześniej postanowieniami. Weźmy model Grand Classique. Od dłuższego czasu go nie reklamujemy, a to jeden z najlepiej sprzedających się zegarków, no i oczywiście co za tym idzie niezwykle często podrabiany. Generalnie – staramy się, aby wszystko działało stabilnie, prosto, a nie skokowo. Cykle produkcyjne w Longines wynoszą 9 – 15 miesięcy. Jeśli na samym początku dokonasz zmian, wydłuży się proces realizacji. Jeśli postanowisz coś zmienić przy końcu – wzrosną koszty. Dlatego trzeba wszystko umiejętnie planować i być konsekwentnym.
TK: No to teraz nieco inne pytanie: który z zegarków Longines zabrałby Pan na bezludną wyspę?
WvK: Nie pojechałbym na bezludną wyspę (śmiech)! A gdybym już musiał się tam udać i wziąć tylko jeden zegarek, to wybrałbym Grand Classique. Choć jestem managerem marki i tak naprawdę kocham wszystkie swoje czasomierze. W tym miejscu muszę Ci przypomnieć, że kiedyś nosiłem modele Master Collection. Wiesz dlaczego? Z prostej przyczyny – nie widziałem nic bez okularów (śmiech). A w tych zegarkach są duże indeksy, dzięki czemu całość jest wyjątkowo czytelna.
TK: Dziękuję za rozmowę.
WvK: Ja również.