
Time to meet Singer Reimagined
Zdefiniowanie na nowo jednej z najbardziej klasycznych komplikacji to nie lada sztuka, ale Singer (wraz z partnerami) wykonał zadanie wzorowo. Za projektem stoi mnóstwo pasji, o czym mieliśmy okazję przekonać się przy okazji kolejnego „Time To Meet”.
Kiedy w trakcie gali wręczenia nagród prezentowaliśmy zwycięzców „Zegarka Roku”, jedną z najbardziej entuzjastycznych reakcji była ta ekipy Singer Reimagined. Trudno się dziwić – firmę założono zaledwie kilka miesięcy temu (oficjalny debiut to czerwiec 2017) i w tempie błyskawicy zyskuje uznanie oraz szacunek branży. Tak się złożyło, że w historii marki, mamy nadzieje długiej i owocnej, nasza statuetka będzie pierwsza. A to okazało się znakomitym pretekstem do zorganizowania nieco szerszej prezentacji marki, czyli naszego cyklicznego „Time To Meet”. Singer wtedy jeszcze nie wiedział, że zostanie również laureatem Grand Prix Zegarka Roku, ale pasja z jaką pracuje założyciel marki Marco Borraccino udzieliła się także nam, a okazja odpowiedniego przyjrzenia się modelowi Track 1 szybko może się nie powtórzyć.

Dwie rzeczy wydają się być pewnikami przy okazji każdego następnego TTM: znakomici goście i znakomite miejsce. W Wine Taste Piotra Kameckiego czujemy się już trochę jak w domu, a gospodarz za każdy razem dba, by to wrażenie potęgować. Świetne wina (tym razem ze słonecznej Kalifornii, skąd pochodzą samochody Singera) i kuchnia restauracji Cevice zadbały o kubki smakowe zaproszonych gości, ale gwiazdą wieczoru bezapelacyjnie był Track 1 – pierwszy zegarek marki Singer Reimagined.
Singer – nowy rozdział historii zegarmistrzostwa
O Singerze pisaliśmy już w dniu jego oficjalnej premiery – możecie o tym poczytać TUTAJ. Koncepcja, która narodziła się w głowie zegarkowego designera Marco Borraccino, od początku zakładała stworzenie czegoś nietuzinkowego. Ponieważ Marco prywatnie pasjonuje się także samochodami, zamarzył by swój zegarek związać z jakimś sportowym autem. Wybór – całkowicie przez nas zrozumiały zresztą – padł na Singer Vehicle Design i raczej nie kojarzącą się z motoryzacją Kalifornię. Dwóch dorosłych facetów – Borraccino i Roba Dickinsona (założyciel Singer Vehicle Design) pozytywnie zakręconych na punkcie jednego pomysłu szybko doszło do porozumienia, a na drodze do realizacji stanęła już właściwie tylko jedna przeszkoda. Ta rozwiązała się w dość zabawny sposób. Borraccino miał już projekt, potrzebował tylko mechanizmu… niezwykłego mechanizmu, innego niż wszystko co do tej pory dostępne było na rynku. Los chciał, że na swojej drodze spotkał w końcu Jean-Marca Wiederrechta – legendę zegarmistrzostwa, twórcę studia Agenhor specjalizującego się w customowych, zegarmistrzowskich komplikacjach.

Kiedy obaj gentlemani usiedli do stołu i Wiederreht zobaczył szkice zegarka, szczerze się zdenerwował. Nikt do tego momentu nie miał prawa wiedzieć o mechanizmie, nad którym Agenhor pracował od prawie dekady, w pełnej tajemnicy. Szczęśliwy traf (a może zrządzenie losu) chciał, że wizja projektanta idealnie pasowała do wizji zegarmistrza, i tak w telegraficznym skrócie narodziła się koncepcja Track 1.
Track 1
Sportowe, inspirowane motoryzacją chronografy nie są niczym nowym – znajdziemy je pewnie w ofercie co drugiej marki. Podobnie „nie nowe” są inspiracje vintage i sięganie głęboko do stylistyki i detali minionych dekad. Chociaż projekt Track 1 ma w sobie wszystkie te elementy, jest jak powiew świeżego powietrza w nieco dusznym pokoju z napisem „tradycyjne zegarmistrzostwo”.


Pierwsze co zrobiłem, to – zgodnie z sugestiami twórców – zapiąłem zegarek na nadgarstku. Tytanowa koperta (43 x 15 mm) genialnie leży na ręku, a jeśli tak jak ja cenicie komfort, docenicie wybór tego, a nie innego materiału. Nasi goście byli w tej kwestii podzieleni, ale z racji swojej ergonomii (lekko wygięty profil) pewnie nawet i wersja stalowa pasowałaby idealnie.

Forma beczułki przypomina jako żywo kilka projektów z przełomu lat 60. i 70., epoki do której starał się nawiązać Borraccino. Clou projektu stanowi jednak cyferblat, który miał niemal całkowicie oddać pole stoperowi (zupełnie jak w starych, mechanicznych stoperach). I tak cała środkowa, srebrna sekcja (z nałożonymi indeksami i pomarańczowymi akcentami) to wskazania chronografu: sekund, minut i godzin, realizowane trzema centralnie zamocowanymi, pomarańczowymi wskazówkami. W takim układzie nie ma mowy o pomyłkę, czy o nieprecyzyjny odczyt – problemy, z którymi boryka się wiele współczesnych chronografów. W Singerze stoper gra pierwsze skrzypce. Dedykowane mu są dwa ulokowane po obu stronach koperty przyciski, tradycyjnie obsługujące start, stop i reset. Aktualny czas wskazuje pomarańczowy znacznik na wysokości godz.6 i dwa obracające się pod nim dyski, jeden z godzinami, drugi z minutami. Ustawia się je wpuszczoną w kopertę koronką na godz.4 i podobnie jak z regulacją, nie ma kłopotów z ich odczytem.
Kiedy oglądający zegarek goście obracali w rękach kopertę Track 1, każdorazowo dało się usłyszeć wyraźne „WOW!”. Wymyślony, zaprojektowany i zbudowany przez Agenhor kaliber nosi wdzięczną nazwę AgenGraphe. Składa się na niego 447 malutkich komponentów, w tym 67 kamieni, balans taktowany na 3Hz (21.600A/h), koło kolumnowe i automatyczny naciąg, którego nie widać od strony dekla. Wiederrecht i jego ekipa zadbali o to, by estetyka mechanizmu dorównywała jego technicznemu skomplikowaniu. W tym celu nie tylko zaaplikowali komponentom szereg dekoracji ale i przenieśli położenie wahnika na stronę werku ukrytą pod cyferblatem. Co ważne, stoperem Track 1 można zmierzyć aż do 60h, czyli jakieś 4 razy więcej, niż w typowych chronografach.

Zegarek zestawiono oryginalnie z czarnym, zintegrowanym z kopertą paskiem z parą stalowych oczek i tradycyjną klamerką. Powstanie dokładnie 50 egzemplarzy (numer wybity na rancie dekla), każdy za niespełna 40.000 CHF (~146.000 PLN), a swój można zarezerwować już teraz on-line. Obcowanie z tak wyjątkowym zegarmistrzostwem i ludźmi było niezwykłą przyjemnością, która chyba udzieliła się wszystkim zaproszonym gościom.


Mechanizm wygląda nieziemsko. Tu dopiero komplikacja. Ciekawa i trudna do rozgruzienia tarcza. Wyzwanie.