Recenzja TAG Heuer Carrera Calibre 18 [zdjęcia live, cena]
Stworzenie zegarka budzącego jednoznaczne skojarzenia z modelem vintage nie należy do zadań łatwych. TAG Heuer i jego Carrera Calibre 18 mogą służyć za wzór.
Moda na zegarki vintage
Niemal każdy miłośnik zegarków chętnie widziałby w swojej kolekcji unikatowy model vintage. To zasługa nie tylko trendów, ale również tego, że coraz częściej zależy nam by wyróżnić się na tle innych – również nadgarstkiem. Poza tym, kiedy ktoś skomplementuje posiadany przez nas czasomierz z historią, możemy o nim snuć długie legendy, a nie tylko podać markę, model i ewentualnie krótką opowieść o zakupie w salonie. Niestety, nabycie porządnego egzemplarza vintage nie jest takie proste. Po pierwsze te naprawdę niezwykłe osiągają na aukcjach takie ceny, że mogą sobie na nie pozwolić nieliczni. Po drugie, trzeba mieć sporą zegarkową wiedzę, by nie dać się oszukać kupując model, w którym nie wszystkie elementy są oryginalne. Wystarczy, że tarcza pochodzi z innego źródła i cena automatycznie mocno spada. Dlatego lepiej uważać na okazje i podejrzane oferty, bo mogą się skończyć wielkim rozczarowaniem. Zainteresowanie zegarkami vintage nie uszło uwadze większości producentów. Niemal każdy z nich ma już w swojej ofercie mniej lub bardziej udane reedycje egzemplarzy z przeszłości, które – najczęściej wyposażone w nowoczesne rozwiązania technologiczne – znajdują sporą grupę nabywców. Nie inaczej jest z testowanym przez nas modelem.
Nowe życie Calibre 18
Ostatnie lata przyniosły kilka reedycji sygnowanych logiem Heuer, jednak żadna z nich tak mocno wizualnie nie przywodziła na myśl zegarków retro, jak właśnie Calibre 18. Nie skłamię, jeśli napiszę, że była to jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier podczas targów Baselworld 2015.
Recepta na nadanie historycznemu modelowi zegarka drugiego życia sprowadza się na ogół do takiego przeprojektowania oryginału, aby rozmiarami odpowiadał współczesnym trendom. Pierwsze Carrery z lat 60. XX wieku miały zaledwie 36mm średnicy i w zestawieniu z oferowanymi dziś modelami w rozmiarze przynajmniej 41mm mogą wydawać się śmiesznie małe. Ten przykład doskonale obrazuje, jak w ciągu kilku dekad „urosły” towarzyszące nam czasomierze. Recenzowana Carrera Calibre 18 stanowi zwrot w przeciwnym kierunku – powrotu do korzeni. Co prawda 39mm koperta to wciąż o 3mm więcej od pierwowzorów, ale w świecie otaczających nas masywnych zegarków, model poniżej 40mm od razu kojarzy się z czymś retro. A skąd taka a nie inna średnica? Odpowiedź jest prosta – wymusiły ją gabaryty samego mechanizmu. Moim zdaniem producent wyszedł również ze słusznego założenia, że 36mm to jednak trochę za mało dla współczesnego mężczyzny.
Design
Każdy kto zapoznał się z historią marki TAG Heuer wie, że Jack Heuer tworząc zegarki obsesyjnie wręcz dbał o czytelności wskazań. Liczne modele historyczne mogą śmiało posłużyć dzisiaj za wzorzec. Carrera Calibre 18 wpisuje się w tę strategię. Tarczę zegarka zaprojektowano w układzie bi-compax, który tworzą antracytowe tarczki ozdobione wzorem ślimakowym. Pierwsza z nich to mała sekunda (na godz. 3), a druga – 30-minutowy licznik chronografu (na godz. 9). Jak dla mnie wielkość tarczek oraz ich rozmieszczenie (odległość od centralnej osi) są idealne! Antracytowe wskazówki pracujące w ich obrębie otrzymały białe zakończenie, natomiast centralne wskazówki (godzinowa i minutowa) są fazowane i wypełnione paskiem luminowy.
Sam cyferblat ma niespotykany kolor – wydaje się być srebrny, ale przy odpowiednim kącie mieni się szampańskim złotem. Na jego udekorowaną szlifem słonecznym powierzchnię trafiły nakładane, polerowane indeksy o ciekawym kształcie. W górnej części znajdziemy vintage logo Heuer – kolejne świetne posunięcie – a w dolną część wkomponowano małe okienko daty. Brzegi tarczy są wypukłe, przez co wielu osobom może umknąć fakt, że na jej krawędzi naniesiono precyzyjną podziałkę. Idąc dalej w stronę środka napotkamy skalę telemetru. Skala ta – w połączeniu z chronografem – pozwala na ustalenie odległości (z greckiego têle oznacza odległość, a metron mierzyć). Przykładowo widząc błyskawicę uruchamiamy pomiar, a w momencie gdy usłyszymy huk – zatrzymujemy go. Dzięki odpowiedniej skali możemy ustalić dystans od miejsca gdzie nastąpiło wyładowanie atmosferyczne. Dawniej funkcja ta przydawała się zwłaszcza do określania odległości wroga (na podstawie błysku powstającego przy wystrzale z armat). Sam stoper obsługuje się (przyjemnie) przyciskami umieszczonymi standardowo na godz. 2 i 4 koperty. Ich gładka, ładnie zaokrąglona powierzchnia stanowi kolejne nawiązanie do modeli sprzed lat.
W zegarku wykorzystano popularny kształt koperty znany z modeli Carrera. Zmodyfikowany, węższy bezel w połączeniu z mocno wypukłym szkiełkiem (tzw. „Glassbox”) dodają zegarkowi uroku i zdecydowanie przywodzą na myśl historyczne egzemplarze i stosowany w nich plexiglass.
Mechanizm
Pierwsze Carrery z roku 1964 bazowały na mechanizmie z ręcznym naciągiem. Recenzowany model wyposażono w wygodniejszy dla przeciętnego użytkownika mechanizm automatyczny. Calibre 18 to tak naprawdę Sellita SW300 (klon ETA 2892) z modułem chronografu DD 2223 wykonanym przez Dubois-Depraz. W zegarmistrzostwie największą estymą cieszą się co prawda zintegrowane mechanizmy chronografu, czyli jedna całość, a nie jak tutaj baza + moduł, ale rozwiązanie wybrane przez TAG Heuera ma jeden plus – jest tańsze w konstrukcji i serwisowaniu. Werk jest certyfikowany przez COSC, a w kwestii dekoracji zdecydowano się na groszkowanie (płyta główna) oraz pasy genewskie (rotor). Calibre 18 pracuje z częstotliwością 4Hz, zapewnia 40h rezerwy chodu i oferuje szybką zmianę daty oraz funkcję stop-sekundy. Jednym słowem – spełnia swoją rolę, bez zbędnych bajerów.
Wrażenia
Gdyby przyszło mi krótko opisać recenzowaną Carrerę, powiedziałbym, że jest zegarkiem dającym sporo frajdy, dobrze zaprojektowanym i pomimo, że „nowym”, to z niesamowitą dawką retro-looku. Szwajcarzy zadbali o idealny wymiar, układ cyferblatu i wielkość znajdujących się na nim tarczek. Zabiegi takie jak zwężenie bezela i dodanie mocno wypukłego szkiełka to tylko nieliczne smaczki, na które z czasem właściciel zwróci uwagę. Do tego optycznie pomniejszająca całość trójwymiarowa tarcza z umieszczonymi bliżej centralnej osi nakładanymi indeksami. Naprawdę – biorąc pod uwagę projekt koperty oraz zdobienia, kolorystykę i użyte materiały nie ma się do czego przyczepić. Ale ponieważ nie ma zegarków idealnych, na koniec łyżka dziegciu. Na minus zaliczam zapięcie na zatrzask. Klamra jest bardzo wysoka, a jej boczne krawędzie po otwarciu niezwykle ostre. Najwięcej zastrzeżeń budzi jednak mechanizm.
Po pierwsze ma słabą na dzisiejsze standardy rezerwę chodu. Uświadomiłem to sobie zwłaszcza w momentach kiedy nie byłem specjalnie aktywny i zegarek nie miał szansy się „doładować”. Po nocy Carrera wymagała nakręcenia i ustawienia. Po drugie i najważniejsze – cena. TAG Heuer wycenił model Calibre 18 na 24.000zł. To – w mojej ocenie – stanowczo za dużo, biorąc pod uwagę nową strategię marki, która zakłada skoncentrowanie się na modelach z kolekcji Formula 1 oraz Aquaracer. Za zegarek z tej klasy mechanizmem – patrząc zdroworozsądkowo – cena nie powinna przekroczyć 16.000zł. No cóż, pozostaje mieć w pamięci, że przy zakupie czasomierza rzadko kiedy kierujemy się rozsądkiem. Zwłaszcza przy tak świetnej i udanej reedycji.
Na (+)
– świetna reedycja – zegarek wygląda niczym wyjęty z muzeum w dobrym słowa znaczeniu
– dbałość o detale
– rewelacyjny projekt tarczy
Na (-)
– cena – przy zastosowanym mechanizmie zdecydowanie zbyt wysoka
– ostra krawędź zapięcia
TAG Heuer Carrera Calibre 18
Ref: CAR221A.FC6353
Mechanizm: Calibre 18, automatyczny, ~40h rezerwy chodu, 28.800 wahnięć/h (4Hz), z certyfikatem COSC.
Tarcza: srebrna, z tarczką małej sekundy i licznikiem 30-minutowym oraz okienkiem datownika
Koperta: 39mm, stal; szafirowe, mocno wypukłe szkło; przeszklony dekiel
Wodoszczelność: 100m
Pasek: czarny, perforowany ze stalową klamrą
Limitacja: —
Cena: 24.000PLN
Tag Heuer jak zawsze pokazał, że stać go na bardzo dużo.