Recenzja Vacheron Constantin Quai de l’Ile Ref. 4500S [zdjęcia live, cena]
Quai de l’Ile w kopercie ze stali to propozycja dla osób, które szukają możliwie taniego zegarka na co dzień od topowej manufaktury. Czy w przypadku Vacheron Constantin warto zapłacić za niego około 75.000PLN?
Mocny spadek sprzedaży zegarków między innymi w Chinach i Rosji sprawił, że ostatnie lata – delikatnie mówiąc – nie należą do najlepszych w historii branży. Firmy próbują reagować możliwie szybko i szukają sposobu na przetrwanie trudnych czasów. Niektórzy obniżają ceny (Patek Philippe), inni wypuszczają zupełnie nowe, tańsze od dotychczasowych kolekcje (Cartier Drive de Cartier, Piaget Polo S), a jeszcze inni zegarki z komplikacjami typu torubillon sprzedają za cenę, o jakiej jeszcze niedawno można było pomarzyć (TAG Heuer). Odpowiedzią Vacheron Constantin jest pokazany w 2016 roku „budżetowy” Quai de l’Ile Ref. 4500S. Co prawda za prosty zegarek w stali VC życzy sobie 75.320PLN, ale nim każdy osądzi czy to kwota adekwatna, czy nie – proponuję zapoznać się z nim bliżej.
Kolekcja Quai de l’Ile (QDL) po raz pierwszy pojawiła się w ofercie genewskiej manufaktury w 2008 roku. W założeniu była to rodzina zegarków, w której to kupujący klienci decydowali o ostatecznym wyglądzie. Wchodząc na stronę (jeśli jeszcze jej nie odwiedziliście – zachęcam do zrobienia tego TUTAJ) lub odwiedzając firmowy butik przyszły właściciel określa materiał koperty, bezela, koronki, kolor tarczy, ale także grawer dekla. Mogą to być przykładowo inicjały, imię i nazwisko lub dowolny, krótki tekst. Na tak stworzony zegarek trzeba było niestety odłożyć niemałą sumkę. Sytuacja zmieniła się w rok temu, kiedy to Vacheron Constantin do kolekcji QDL dołożył dwa proste, seryjne modele w stali, różniące się jedynie kolorem tarczy. Jeden z nich – z białym cyferblatem – trafił do naszej redakcji.
Szczerze mówiąc, kiedy pierwszy raz zobaczyłem i zakładałem Quai de l’Ile na nadgarstek, miałem nietęgą minę. Zegarek wydawał się być przeciętny, a że nie kosztuje mało i pochodzi od topowego producenta – oczekiwania były zdecydowanie większe niż zazwyczaj. A jak sytuacja wyglądała po dwóch tygodniach? O tym na koniec.
Design
Koperta ma kształt stanowiący niejako połączenie „cushion” (poduszeczka) oraz „tonneau” (beczka). Wykonano ją ze stali – częściowo szczotkowanej, a częściowo polerowanej. Przy czym zwrócono uwagę na drobne detale, które z czasem zaczynają cieszyć oko, jak kontrast pomiędzy zrobionymi na wysoki połysk bocznymi krawędziami, a zmatowioną powierzchnią między nimi.
Posrebrzana, biała tarcza otrzymała dość spore, nakładane cyfry arabskie oraz indeksy, pomiędzy którymi naniesiono podziałkę minutową. Nieco bliżej środka umieszczono nieruchomy dysk ze szkła mineralnego z widocznymi cyframi od 1 do 31 i towarzyszący mu obrotowy ring z trójkątem, odpowiedzialnym za wskazanie daty. Niestety przez cały czas użytkowania zegarka nie potrafiłem się przyzwyczaić do mocnego „ściśnięcia” cyfr – zwłaszcza tych od 20 do 31. W pewnym momencie przestałem dostrzegać ten element, ale gdy tylko trzeba było sprawdzić datę – problem wracał. Sam datownik rozwiązano ciekawie, a trójkąt na zmianę pozycji potrzebuje mniej więcej pół godziny. W zegarku tej klasy można by zadbać, aby skok następował natychmiast, tuż po północy.
Przełamanie tarczy różnymi kolorami dało świetny efekt. Osobiście chyba postawiłbym – przy zachowaniu szarych dysków – na mały datownik w dolnej części cyferblatu. Z drugiej strony – wędrujący wokół tarczy trójkącik dodaje jej pewnego uroku, a samo rozwiązanie nie jest często spotykane.
Co napędza Quai de l’Ile
Sercem zegarka jest kaliber 5100. Manufakturową, zbudowaną ze 172 komponentów konstrukcję opatrzono Pieczęcią Genewską (PG) – prestiżowym znakiem potwierdzającym wysoką jakość i spełnienie wyśrubowanych kryteriów. Kilka lat temu zmieniono zasady przyznawania PG i teraz symbol nie dotyczy tylko mechanizmu, lecz całego, gotowego zegarka – włącznie z oceną dokładności, wodoszczelności i rezerwy chodu. Produkcja mechanizmów opatrzonych PG zabiera ponoć nawet 40% więcej czasu, co przekłada się w dużej mierze na ich cenę. Więcej o Poinçon de Genève przeczytać możecie TUTAJ.
Dekoracja mechanizmu prezentuje połączenie fazowanych i polerowanych powierzchni. Część z nich ozdobiono groszkowaniem, a część – jak np. mostki – wzorem Côtes de Genève. Kaliber 5100 pracuje z częstotliwością 4Hz (28.800 vph), a dwa połączone ze sobą bębny sprężyny mogą skumulować maksymalnie energię niezbędną do zasilania zegarka przez kolejne 60 godzin. Za nakręcanie sprężyny odpowiada wahnik wykonany z wolframu. Materiał ten wybrano ze względu na dość dużą wagę, która przekłada się na efektywność. Gdyby z jakichś względów czasomierz musiał przeleżeć kilka dni na półce, zawsze można go bez problemu „dokręcić” z koronki. Nie zaszkodziłoby, gdyby VC w swoim mechanizmie zastosował stop-sekundę. A tak – przy zmianie ustawień sekundnik wciąż pędzi do przodu, nie pozwalając idealnie zsynchronizować czasu – to spore przeoczenie i odczuwalna niedogodność.
Podsumowanie
O Quai de l’Ile nie można powiedzieć, że to zegarek sportowy. Tak samo, jak nie jest to zegarek do strojów wieczorowych. Za to doskonale sprawdzi się we wszystkim co pomiędzy. Ja nosiłem go do t-shirtu lub koszuli i swetra, ale towarzyszył mi też do garnituru. W żadnym przypadku nie czułem dyskomfortu. To z kolei oznacza, że spełni oczekiwania przeciętnego człowieka w przypadku większości życiowych sytuacji.
Skąd zatem początkowe rozgoryczenie? Zegarek nie jest pozbawiony wad. I tak jako pierwsza uderzyła mnie bardzo głośna praca rotora. Także klamerka – skądinąd bardzo ładna – sprawiała na starcie trochę problemów, nie chcąc się dopinać. Obawiam się jednak, że wymienione rzeczy mogą być wynikiem tego, że trafił do mnie zegarek testowy, który – patrząc na liczne zarysowania – niejedno już przeszedł. Natomiast to, czego nie rozumiem, to klasa wodoszczelności wynosząca zaledwie 30m. Wyraźnie bezpieczniejsze przy przypadkowym kontakcie z wodą byłoby 50m. Boli także brak zatrzymywania sekundnika, bez którego dokładne ustawienie czasu jest wręcz niemożliwe.
Zegarek z segmentu „entry level” jest doskonałym sprawdzianem na swego rodzaju test spójności oferty. Z jednej strony to prosty model bez fajerwerków w postaci repetycji, z drugiej jednak należy do oferty firmy, która ma w sprzedaży niezliczone cuda i reprezentuje Wielką Trójkę szwajcarskiego zegarmistrzostwa. Quai de l’Ile zdał egzamin – pomimo wykorzystania kojarzącej się raczej mało luksusowo stali i braku wymyślnych komplikacji, firma przyłożyła sporo uwagi do wykończenia zegarka, czego dowodem jest m.in. widniejący na nim symbol Pieczęci Genewskiej.
Quai de l’Ile to model, który z pominięciem czasu potrzebnego na konieczne okresowo serwisowanie, wielu obecnych i przyszłych właścicieli będzie mogło nosić bez przerwy – przez całe swoje życie. Liczne załamania koperty rozpraszają światło w sposób pozwalający za każdym razem dostrzec w niej coś nowego. Coś, co nie pozwoli wedrzeć się nudzie. Nie bez znaczenia jest też piękna i długa historia manufaktury Vacheron Constantin, której – kupując ten zegarek – mały kawałek możemy mieć tylko dla siebie, na wyłączność.
Na (+)
– liczne, ładnie wykończone detale
– ciekawy, niepospolity design
– prosty, funkcjonalny, klasowy mechanizm
Na (-)
– brak stop-sekundy
– niewielka klasa wodoszczelności
– głośny wahnik
Vacheron Constantin Quai de l'Ile
Nazwa modelu | Vacheron Constantin Quai de l'Ile |
Ref. | 4500S |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Rezerwa chodu (h) | 60 |
Koperta | stal |
Średnica (mm) | 41 |
Wodoszczelność | 30m |
Pasek | skórzany |
Świetny wygląd. Jedna z manufaktur o których warto pomyśleć. Prostota a jednocześnie światowa klasa. Coś co warte jest kupienia. Także ten prezentowany model.
Bardzo ładna tarcza. Wyraźna, czytelna i przykjemna kolorystycznie. Kształt koperty i uszu telakże mi się podobają. Jednak dziwi brak stop srkundy i mała wodoszczelność. Za cenę ponad 16 tys € mogli jednak zaaplikować większe WR i Stop Sekundę. Mechanizm zapewne wysokiej klasy.
Są różne szkoły piękności zegarków. Jedne mówią o tym, iż zegarek musi być jak najbardziej wypasiony, druga szkoła mówi, iż w prostocie należy szukać piękności zegarka. Każdy może być adwokatem jednej z tych szkół.
Zastanawiam się nad tym jak można oceniać zegarki w tym stylu ten jest piękny a ten już nie. Przecież jest tyle ludzi na Świecie, iż nawet ten źle oceniony może być dla milionów pięknym. Więc ocenienie czegoś negatywnie nie zawsze jest adekwatne. Więc oceniając trzeba nie tylko pisać negatywnie ale wyłapywać rzeczy, które są pozytywne. Gdyż moim zdaniem każdy zegarek jest piękny dla kogoś.
Dobrze jest posłuchać i poczytać fachowe opinie na tematy zegarków. Widzę, że ma pan wiedzę w tym segmencie. Podobają mi się pana komentarze. Stoją na bardzo wysokim poziomie.
Zauważyłem, iż nie ma rzeczy, które by się panu nie podobały.
Wszystkie zegarki są piękne. Dla kogoś nawet ten najbrzydszy zegarek. Może mieć pozytywny wydźwięk. Nie jest powiedziane, że tylko to co przypada nam do gustu jest piękne. Można by na ten temat wiele napisać. Nawet jakąś pracę naukową bądź książkę.