Recenzja Hamilton Khaki Field Murph 38 mm [zdjęcia live, dostępność, cena]
Premiera modelu Khaki Field Murph w 38-milimetrowej kopercie była nie tyle nieunikniona, co gorąco wyczekiwana przez wielu. Pytanie, czy tej najnowszej wersji, oprócz odjętych milimetrów, jeszcze czegoś nie brakuje?
Jest rok 2067. Joseph Cooper, były pilot NASA, wręcza swojej córce (Murph Cooper) zegarek marki Hamilton. W poruszającej scenie ojciec tłumaczy, że niestety musi wyruszyć w kosmiczną podróż, której cel może okazać się ostatnim ratunkiem dla ludzkości. Córka nie jest w stanie pogodzić się z odejściem ojca. W przypływie emocji ciska podarowanym zegarkiem o szafkę, tylko po to, by (uwaga – spoiler) po upływie kilkudziesięciu lat go ponownie odnaleźć i przekonać się, że ojciec cały czas był przy niej i starał się przekazać jej wiadomość, której treść zapewni ludzkości lepszą przyszłość. W tym samym czasie (czyli w 2014 roku), podczas projekcji filmu Interstellar, fani marki Hamilton natychmiast wypatrują zegarek, który w naszej rzeczywistości nie tyle nie istnieje, co nie został dopuszczony do seryjnej produkcji. Na premierę pojawiającego w filmie modelu przyjdzie im czekać jeszcze pięć lat. Zanim to nastąpi, w 2017 roku pewien znany kierowca formuły F1 zdąży jeszcze pozwać markę, starając się doprowadzić do zaprzestania używania nazwy „Hamilton” w Europie. Urodzonemu w 1985 roku Lewisowi Hamiltonowi przeszkadza fakt, że amerykańsko-szwajcarska firma miała czelność działać pod jego nazwiskiem już od roku 1892. Lewis najwyraźniej też jest fanem teorii względności Einsteina i zasady, że im szybciej się poruszasz, tym wolniej płynie dla Ciebie czas. Teoretycznie możliwe jest nawet cofnięcie się w czasie, gdyby przemieszczać się szybciej niż światło, mimo wszystko jazda w bolidzie F1 takich efektów nie przynosi, dlatego po trzech latach sądowych batalii pozew Hamiltona (Lewisa) zostaje oddalony.
Na rok przed tym triumfem Hamilton (Watch Company) wypuszcza na rynek model Khaki Field Murph (H70605731), który do złudzenia przypomina ten pojawiający się na srebrnym ekranie. Zegarek ma 42 mm średnicy, a na wskazówce sekundowej zapisano znakami kodu Morse’a słowo „eureka” – w filmie wykrzyczane przez Murph Cooper, która reaguje w ten sposób na rozwiązanie matematycznych wzorów przekazanych jej przez ojca. Choć dla wielu premiera tego zegarka będzie podobnym objawieniem, dla pozostałych jego znaczne rozmiary odbiorą przyjemność z noszenia. To dlatego w 2022 roku Hamilton wypuści mniejszą, 38mm wersję, której ukrytym przeznaczeniem będzie… zostać zrecenzowaną przez jednego z redaktorów portalu CH24.
Oszukać przeznaczenie
Oryginalnie w filmie Interstellar pojawiają się dwa modele Hamiltona. Pierwszy z nich noszony jest przez postać ojca (graną przez Matthew McConaughey). Jest to seryjnie produkowany Khaki Pilot Day Date ref. H64615135, który przez fanów marki został natychmiastowo przemianowany na „Hamiltona Interstellar”. Co ciekawe, podczas premiery filmu własnym egzemplarzem pochwalił się też słynny kompozytor i twórca ścieżki dźwiękowej, Hans Zimmer, który otrzymał go w prezencie od reżysera, Christophera Nolana.
Drugi zegarek, który z punktu widzenia niniejszej recenzji interesuje nas najbardziej, powstał specjalnie na potrzeby filmu. Za jego design w dużej mierze odpowiada znany rekwizytor, Ritchie Kremer. To on przekazał Hamiltonowi szczegółowe wytyczne co do oczekiwanego wyglądu zegarka, a sam producent miał ponoć tylko trzy tygodnie na zrealizowanie projektu. Zgodnie z sugestiami Kremera, Hamilton połączył kopertę zwykłego Khaki Fielda z tarczą od modelu Pioneer. Tak oto powstał kinowy pierwowzór, który szybko uzyskał przydomek „Murph”, a który prawdopodobnie nigdy nie zostałby dopuszczony do seryjnej produkcji, gdyby nie liczne prośby ze strony fanów.
Hamilton spełnił te życzenia dopiero w pięć lat po premierze filmu i choć zaoferowany model wyglądał niemalże identycznie do filmowego rekwizytu, nie była to propozycja dla wszystkich. Khaki Field o średnicy 42mm jest dosyć dużym zegarkiem i przy wysokości lug to lug 52mm na wielu średnich i mniejszych nadgarstkach nie wypada zbyt korzystnie. To właśnie z tego powodu osobiście w ogóle nie byłem zainteresowany recenzowaniem ówczesnego modelu – wiedziałem, że na mojej ręce te proporcje po prostu by się nie sprawdziły. Na szczęście problem ten należy już do przeszłości.
Mała Murph
Tak jak przez większą część filmu postać córki Coopera grają głównie dwie aktorki (młodszą wersję Mackenzie Foy, a dorosłą Jessica Chastain), tak w ofercie Hamiltona znalazły się dwie opcje rozmiarowe modelu „Murph”. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, być może nie należy się dziwić, że w młodszej i mniejszej wersji zabrakło czegoś, co znajdziemy dopiero w starszym i większym modelu.
Chodzi o wykrzyczane przez dorosłą Murph klasyczne „eureka!”, które we wcześniejszej odsłonie Hamilton postanowił zapisać na wskazówce sekundowej przy pomocy alfabetu Morse’a (to za jego pośrednictwem Joseph Cooper przekazał córce klucz do uratowania ludzkości). Patrząc chronologicznie, młoda Murph do tego etapu jeszcze nie dotarła i może dlatego w wersji zegarkowej pozbawiono ją wspomnianego detalu. W ramach zadośćuczynienia, podarowano jej za to o wiele delikatniejsze proporcje.
Zegarek ma średnicę 38 mm, 44,7 mm „wysokości” (lug to lug) i zgodnie z oczekiwaniami, okazał się idealnym partnerem do noszenia na co dzień. Koperta Khaki Fielda w tym wydaniu jest bardzo kompaktowa i wygodna. Uszy nie są ani za cienkie, ani za długie, czy też za mocno zakrzywione ku dołowi. Kopertę z góry wykończono kolistym szlifem, który ładnie kontrastuje z polerowanym na błysk bezelem. Uwagę przykuwa też oversize’owa, sygnowana koronka, która znacznie ułatwia operowanie wskazówkami.
Mimo użycia tego samego mechanizmu z automatycznym naciągiem, co w większej wersji – widocznego przez przeszklony dekiel kalibru ETA C07.611 z 80-godzinną rezerwą chodu – grubość zegarka to nadal przyzwoite 11,1 mm. To po części zasługa szafirowego szkła, które jest dostatecznie wypukłe, by patrząc pod kątem dało się to zauważyć, ale niewystarczająco, by wpłynąć negatywnie na ogólne wymiary zegarka. Co ciekawe, Hamilton zastosował tu wewnętrzny antyrefleks, czego zabrakło w większej wersji. Nie wpływa to na fakt, że szkła o takim profilu bardzo łatwo przyciągają wszelkie zabrudzenia, które tym mocniej widać na tle matowo-czarnej tarczy.
Co do samego cyferblatu, wykonano go z należytą dbałością o detale. Nadruki są ostre i bezbłędne, tak samo pieczołowicie nałożono lumę. Jednocześnie przy tak niewielkiej ilości masy świecącej, po zmroku nie należy oczekiwać “efektu wow”. Jak można się spodziewać, delikatne arabskie indeksy godzinowe świecą nieco słabiej w porównaniu do katedralnych wskazówek – te z kolei za dnia dodatkowo przykuwają oko swoim matowo-srebrnym wykończeniem.
Do potencjalnych negatywów zaliczyć można nijakość dołączonego do zestawu 20 mm paska. Trudno mi stwierdzić, czy w większej wersji występuje ten sam problem – tam przynajmniej pasek wygląda na bardziej mięsisty dzięki mocnemu pogrubieniu przy kopercie – ale w mniejszej wersji zastosowana skóra jest stosunkowo cienka i sztywna, przez co w moim odczuciu trąci nieco sztucznością. Na pochwałę zasługuje natomiast sygnowana sprzączka, którą wykonano z solidnego kawałka stali, pokrytego ładną satyną.
Teoria względności Hamiltona
Czas i wszystko, co związane z jego upływem, jest względne. Dla przykładu, jeszcze za Archimedesa w oryginale mówiło się „heureka”, przez „h”, ale z czasem zaczęliśmy pomijać tę głoskę w wymowie. To niemalże tak, jakby pewna zegarkowa marka od 1892 roku nazywała się „Hamilton”, a już w 2022 roku z jakiegoś powodu była znana jako „Amilton” (może w tej alternatywnej rzeczywistości pewien kierowca F1 jednak wygrał pozew?). To także tak, jakby w najnowszym wydaniu zegarka całkowicie pominąć ciekawy detal, który w starszej wersji miał konkretne znaczenie i był jednym z tych szczegółów, za które warto dopłacić – tak jak np. za dobry jakościowo pasek.
Skoro o jakości i pieniądzach mowa, szczególnie względną bywa także postrzegana wartość zegarków. Recenzowany model o oznaczeniu H70405730 katalogowo kosztuje ok. 4200 PLN, a za standardowego Hamiltona Khaki Fielda z tym samym mechanizmem i takim samym typem koperty zapłacimy ok. 3100 PLN. Różnica w cenie jest zauważalna, ale czy uzasadniona? To zależy. Jak bardzo podoba nam się ten hybrydowy design i czy cenimy jego powiązanie z filmem Interstellar, a może jest to dla nas tylko kolejny niewielki, klasycznie wyglądający field watch (przy czym dosyć drogi jak na Hamiltona)?
Jakby na to nie spojrzeć, Hamilton Khaki Field Murph 38mm kusi posiadaczy średnich i mniejszych nadgarstków odpowiednim rozmiarem i świetnie zachowanymi proporcjami, idącymi w parze z solidnym wykonaniem. Ponieważ wielu z nas wcześniej odpuściło sobie zakup większej wersji, teraz przynajmniej mamy zagwozdkę – i wyłącznie od nas zależy, czy na koniec krzykniemy słynne „eureka”, czy dalej będziemy podziwiać ten zegarek tylko na ekranie.
Hamilton Khaki Field Murph 38 mm
Producent | Hamilton |
Nazwa modelu | Khaki Field Murph 38 mm |
Ref. | H70405730 |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | ETA C07.611 |
Rezerwa chodu (h) | 80 |
Tarcza | czarna |
Koperta | stal |
Średnica (mm) | 38 |
Wysokość (mm) | 11,1 |
Pasek | skórzany |