Recenzja Audemars Piguet CODE 11.59 Chronograph [zdjęcia live, dostępność, cena]
Podczas prac nad zupełnie nową kolekcją firma Audemars Piguet nieco buńczucznie twierdziła, że ma ona być w pewnym sensie przeciwwagą dla kultowego Royal Oaka. Kiedy zegarek wreszcie ujrzał światło dzienne, wywołał spore zamieszanie. A jaki naprawdę jest CODE 11.59?
Rok 2019 minął w zegarkowym świecie raczej spokojnie, z naciskiem na perturbacje w temacie zegarkowych targów i ich zmieniającego się krajobrazu. SIHH w Genewie wkroczył w kolejny etap zmian i dynamicznego rozwoju, a z kolei Baselworld dalej popadało w marazm. Targi, które do tej pory były największym branżowym wydarzeniem roku, doszły ze swoją koncepcją do przysłowiowej ściany. Z Bazylei uciekła najpierw Swatch Group, a w ślad za nią poszły kolejne marki, systematycznie zmniejszając łączną liczbę wystawców. Ponieważ – mówiąc żartobliwie – bez zmian zostały już tylko przydrogie kiełbaski przed halą główną, nowi włodarze imprezy musieli podjąć kroki naprawcze. W rezultacie obecny rok będzie dla obu imprez stanowił nowe otwarcie. SIHH zmieni się w Watches & Wonders Geneva i na mocy obustronnego porozumienia zacznie dopiero pod koniec kwietnia. Zaraz po W&W branża przeniesie się bezpośrednio do Bazylei. Jak to będzie wyglądało w praktyce? Sami jesteśmy bardzo ciekawi. Mamy tylko nadzieję, że Baselworld posłuchało krytyków, a obie imprezy nie oszczędzą nam ciekawych, odważnych i interesujących premier.
W temacie owych premier roku ubiegłego – raczej powściągliwego w zegarkowe ochy i achy – jedna szczególnie rozgrzała zegarkowy świat. O CODE 11.59 mówi się nieprzerwanie od SIHH. Pod tą w sumie niewiele mówiącą nazwą kryje się kolekcja zegarków, która wedle słów samego CEO AP (Audemars Piguet) miała być największym projektem we współczesnej historii manufaktury. Ba, Bennahmias poszedł dalej, mówiąc, że to projekt, który ma być jak nowy Royal Oak w portfolio firmy – a to stwierdzenie bardzo odważne. Nad CODE 11.59 AP pracował długie 8 lat, a zważywszy na pozycję marki na rynku i uznanie wśród kolekcjonerów, oczekiwania były ogromne. Nie muszę chyba pisać, jak trudno zmierzyć się z kultowym designem Geralda Genty (RO), i jak monumentalne zadanie postawiła przed sobą manufaktura z Le Brassus.
Pamiętam jak dziś pierwszy dzień SIHH 2019 i atmosferę, jaka towarzyszyła wszystkim w oczekiwaniu na premierę nowiutkiego AP. A potem, troszkę jak u Hitchcocka, gruchnęło… oczywiście na Instagramie. Wszyscy z zainteresowaniem wbili oczy w ekrany swoich smartfonów, skonsternowani nad zdjęciem tego modelu:
Reakcją, jaka zdecydowanie dominowała na twarzach osób przechadzających się korytarzami Palexpo, było niedowierzanie. Jedni myśleli, że to żart i fotomontaż, inni w ogóle zlekceważyli zdjęcie. Chyba nikt nie wziął go na serio, co swoją drogą pokazuje, jak ważny był to moment. Potem zobaczyłem zegarek na żywo, na nadgarstku jednego z członków ekipy AP, a następnie mieliśmy okazję zapoznać się z całą kolekcją podczas standardowej prezentacji prasowej. Jej częścią jest zwyczajowo (a raczej była, bo AP wycofało się Genewy) wystąpienie Bennahmiasa, który bardzo emocjonalnie opowiadał o projekcie CODE 11.59. Choćby tylko po tym można było wywnioskować, że AP bynajmniej nie żartuje i do tematu podchodzi niezwykle serio, wręcz ambicjonalnie. Stworzenie od razu nie jednego nowego czasomierza, a całej, absolutnie nowej kolekcji 13 referencji, od prostego automatu po tourbillon, wieczny kalendarz oraz repetycję, to prawdziwe wyzwanie. Audemarsowi odwagi więc odmówić nie można, ale o efekcie dyskutować wypada już jak najbardziej.
Oto więc w naszym teście wylądował CODE 11.59 Chronograph. I zdecydowanie nie jest to zegarek łatwy w ocenie.
Nowy CODE
Czekając na nowy, szumnie zapowiadany zegarek AP, spodziewaliśmy się… niespodziewanego. W sumie chyba nikt jasno nie był w stanie określić, co wymyśli marka – oczywiście zakładając, że nie może to być kopia Royal Oaka. AP miał przed sobą czystą kartkę, która mogła zostać zapisana w praktycznie dowolny sposób.
Ponieważ AP w swojej nowej kolekcji kompletnie pominął stal, wszystkie zegarki zrobione są z metali szlachetnych. CODE 11.59 Chronograph ma kopertę wykonaną z białego, 18ct złota. Obudowa ma 41 mm średnicy, 12,6 mm grubości i skromne 30 m wodoszczelności. Jej forma pozornie jest okrągła, ale to tyczy się tylko wąskiego, od góry wypolerowanego bezela i dekla.
Środkowa część, ta w której chowa się mechanizm, jest ośmiokątna. To oczywiście dyskretne, sprytnie wkomponowane w design nawiązanie do Royal Oaka. Ciekawie rozwiązane są także uszy. Częściowo szkieletowane, z wkręcanymi teleskopami, zostały przymocowane do koperty jedynie w miejscu kontaktu z bezelem. Od dołu opierają się swobodnie o pierścień dekla – tak, że w szczelinę da się wsunąć cienką kartę papieru. Po prawej stronie obudowy umocowano niezakręcaną, sygnowaną koronkę i dwa prostokątno-owalne przyciski stopera. Ponieważ bezel i dekiel koperty są szersze, niż jej środkowa cześć, przyciski oraz koronka chowają się nieco pod ich obrysem.
Od spodu dekiel ma okienko z szafirowego szkła. Tego samego materiału użyto przy lekko wystającym szkiełku frontowym, które zostało w bardzo ciekawy estetycznie sposób podwójnie wyprofilowane. Zakrzywienie w dwóch płaszczyznach sprawia, że tarcza ma być jeszcze bardziej czytelna, a pod pewnym kątem pojawia się (na szkle) optyczne wrażenie fal – na żywo wygląda to bardzo ciekawie.
Całość złotej konstrukcji wykończona jest nader starannie satynowaniem, przełamanym wypolerowanymi powierzchniami i rantami. Uszy mają delikatnie fazowane, wypolerowane krawędzie. Wypolerowane są także łby ośmiokątnych śrubek teleskopów. Nie ma wątpliwości, że w projekt koperty AP włożyło mnóstwo pracy. Jest bardzo techniczny, „charakterny”, z wieloma detalami. Ma zdecydowanie sportowy sznyt, okraszony znakomita jakością – ale akurat tego po AP należało się spodziewać. Koperta spełnia jeszcze jedno istotne zadanie – opakowuje mechanizm. A na ten fanom marki (i nie tylko) przyszło czekać bardzo długo.
Manufaktura
Od wielu lat numerem jeden na liście życzeń kolekcjonerów – mniej i bardziej kibicujących AP – był manufakturowy mechanizm chronografu. Marce z tej półki, często stawianej w gronie wielkiej trójki szwajcarskiego zegarmistrzostwa, zwyczajnie nie przystoi korzystanie z modułowych stoperów od zewnętrznych dostawców. Pisałem to już przy okazji recenzji modelu Royal Oak Offshore Chronograph „Navy”, narzekając trochę, że za te pieniądze AP mechanicznie powinien się postarać bardziej.
Na potrzeby kolekcji CODE 11.59 AP stworzyło w sumie 3 nowe mechanizmy, w tym długo wyczekiwany chronograf. Kaliber 4401 to w pełni zintegrowana konstrukcja bardzo wysokiej próby. Wkomponowano w nią koło kolumnowe, wertykalne sprzęgło, flyback oraz datownik „instant-jump”, który zmienia datę na kolejny dzień dokładnie o północy.
Kaliber 4401 złożony jest z 367 elementów i od góry zwieńczony szkieletowanym wahnikiem z 22ct, różowego złota. Automatyczny naciąg (plus możliwość „doładowania” koronką) gwarantuje 70h rezerwy chodu. Osadzony pod pełnym mostkiem balans taktowany jest na 4Hz, co oznacza, że stoper odmierza czas z dokładnością do 1/8s. Adekwatnie do stylu zegarka, werk udekorowano (bardzo staranie) zestawem zdobień – od pasów genewskich po załamane i wypolerowane krawędzie mostków.
Od strony czysto mechanicznej po AP można się było spodziewać doskonałości i 4401 taką doskonałość oferuje. Jest intuicyjny w obsłudze, skonstruowany w zgodzie z najwyższymi standardami budowy chronografów. Pewnie kwestią czasu pozostaje, kiedy trafi do zegarka, w którym chciałby go widzieć każdy fan marki.
Tarcza
Wszelkie kontrowersje, niedowierzania i krytyka, która spadła na CODE 11.59 związana była de facto z jednym elementem zegarka: tarczą. Inna sprawa, że z wielu względów to element fundamentalny – przecież zegarki oceniamy i kupujemy oczami, więc być może najważniejszą częścią jest cyferblat. O ile w przypadku koperty oraz mechanizmu Audemars Piguet poszedł na całość i wykorzystał swoje niebagatelne możliwości, o tyle przy projektowaniu tarczy…
Tarcza testowanego CODE 11.59 Chronograph jest (podobnie jak większość modeli w kolekcji) ekstremalnie prostą, w sumie klasyczną kompozycją. Baza to lakierowany kilkoma warstwami, niebieski dysk z nałożonym zestawem prostych indeksów i aplikacji oraz parą równie prostych, wypolerowanych wskazówek z białego, 18ct złota. Trzy małe tarcze, ułożone w układzie 3-6-9, otoczono wypolerowanymi pierścieniami i ozdobiono delikatnym szlifem ślimakowym. Lakierowany jest również podniesiony pierścień z podziałką tachymetru, otaczający tarczę. Okienko daty obrócono pod kątem 45° i wciśnięto między indeksy na godz. 4 i 5. Kompozycje wieńczy logo, zrobione z 24 ct białego złota i specyficznie wyprofilowane tak, że pod pewnymi kątami padania nań światła kompletnie znika z widoku.
Podsumowanie
Najprościej o CODE 11.59 Chronograph można by napisać, że to zegarek, który jest jak dwie strony medalu. Z jednej mamy świetnie zaprojektowaną i wykonaną kopertę oraz równie dobry, manufakturowy mechanizm – idealny w funkcjonalności, wygodny w użytkowaniu. Z drugiej jest jednak tarcza, dokładnie ten detal (jakże istotny detal), przez który AP był tak krytykowany, delikatnie rzecz ujmując. Zawsze, kiedy oglądamy nowy zegarek, najpierw zwracamy uwagę na cyferblat – element ten ma zasadnicze znaczenie.
AP postawił na stosunkowo prosty design. Jak wspomniałem, projekt pochłonął 8 lat i ciężko mi wyobrazić sobie, żeby na którymkolwiek etapie pojawił się nieprzemyślany lub niedopracowany element będący dziełem przypadku. CODE w nazwie kolekcji to akronim od słów Challenge, Own, Dare i Evolve i w sumie wszystkie składowe zgadzają się. CODE 11.59, każdy w serii, to zegarek nowy, odważny, „własny” i w sumie innowacyjny. Nie naśladuje wcześniejszych projektów AP, nie powiela innych wzorców, jedynie subtelnie zahaczając o pewne detale. Problem w tym, jak elementy te interpretować w zestawieniu z finalnym produktem.
Nosiłem niebieski model CODE 11.59 Chronograph dwa tygodnie i dwa tygodnie próbowałem przekonać się do koncepcji jaką sprzedaje AP, pojąć skąd takie, a nie inne stylistyczne połączenie. Z przełknięciem ceny nie miałem problemu, bo za materiał, wykonanie, markę i manufakturowy kaliber około 150 000 PLN wydaje się zrozumiałe, chociaż to oczywiście mała fortuna. Spokoju nie dawała mi tarcza – miałem nieodparte wrażenie, że AP mógł zrobić znacznie więcej. Cyferblat jest zdecydowanie za prosty – zarówno w formie jak i wykonaniu – i nie bardzo zmienia to nawet świadomość pracy włożonej w lakierowaną bazę. Architektura koperty dawała AP możliwość stworzenia czegoś bardziej „charakternego”, z technicznym zacięciem, kilkoma ostrymi krawędziami tu i ówdzie, odrobiną pieprzu, może nawet umiejętnego szkieletowania z widokiem na mechanikę pod spodem. Postanowiono na minimalizm w wymiarze absolutnym i ja tego nie kupuję… nie w zegarku takim, jakim powinien być CODE 11.59.
Inna sprawa, że historia – szczególnie historia Audemars Piguet – uczy pokory. Kiedy w latach 70. Gerald Genta zaprojektował stalowego, dziwacznego wtedy Royal Oaka, projektu nie „kupił” chyba absolutnie nikt poza kilkoma osobami w zarządzie firmy. Gdyby nie włoski rynek, zegarek, który uchodzi dziś za ikonę zegarmistrzostwa i designu, być może szybko popadłby w zapomnienie. Czy CODE 11.59 powtórzy tę historię? – trywialnie wypadałoby napisać, że czas pokaże. AP ma z pewnością wszelkie możliwości ku temu, by z CODE 11.59 uczynić zegarek naprawdę kompletny. Potrzebny jest jedynie niewielki, rasowy lifting.
PS
Co ciekawe, AP zaczął zmieniać CODE 11.59 od… pasków. W salonach zegarek można sobie zamówić go z całą gamą przeróżnych skór, a na oficjalnej stronie model z tego testu prezentowany jest na białym aligatorze. Do recenzji dostaliśmy granatowego aligatora z prostą, wygodną klamerką ze złota.
Audemars Piguet CODE 11.59 Chronograph
Producent | Audemars Piguet |
Nazwa modelu | CODE 11.59 Chronograph |
Ref. | 26393BC.OO.A321CR.01 |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | 4401 |
Rezerwa chodu (h) | 70 |
Tarcza | niebieska |
Koperta | białe złoto |
Średnica (mm) | 41 |
Wysokość (mm) | 12,6 |
Wodoszczelność | 30m |
Pasek | skórzany |