Petermann Bédat 1967 – nowi niezależni [video, dostępność, cena]
Niezależne zegarmistrzostwo przez wielu uważane jest za kwintesencję zegarkowej branży. Nam kojarzy się z prawdziwym, wykonywanym ręcznie rzemiosłem, którego świetnym przykładem jest nowa marka założona przez Gaëla Petermanna i Floriana Bédata.
W wyobraźni przeciętnego zjadacza chleba zegarmistrz to starszy, zgarbiony jegomość w białym, lekko przybrudzonym kitlu i z lupką w oku, nachylony nad swoim nienaturalnie wysokim biurkiem. Taka romantyczna wizja, choć nie przystaje do współczesnego sposobu produkowania mechanicznych czasomierzy, ciągle jeszcze nie jest li tylko mirażem wyobraźni. O tradycję dbają niezależni – grupa zegarmistrzowskich marek / nazwisk, które wciąż jeszcze pracują w tradycyjny, w dużym stopniu manualny sposób. Stworzenie niezależnej marki zegarkowej w dzisiejszym, skomercjalizowanym świecie jest zadaniem trudnym i ryzykownym, bo na nasyconym rynku bez „dużego” nazwiska ciężko przyciągnąć potencjalnego klienta. Liczący się niezależni to więc osoby oraz marki o już ugruntowanej pozycji (Philippe Dufour, Vianney Halter, Kari Voutilainen, MB&F, Urwerk), do których nowi i młodzi dołączają niezwykle rzadko. Każda reguła ma jednak swoje wyjątki.
Petermann Bedat to dość świeży gracz na zegarkowym horyzoncie, ale mimo krótkiego stażu zdążył już zamieszać. Najlepszym tego dowodem jest niedawne Grand Prix w Genewie i nagroda w kategorii „Horological Revelation” dla modelu 1967 Deadbeat Seconds.
Gaël Petermann i Florian Bédat, dziś raptem 28-letni młodzieńcy, poznali się na pierwszym roku Szkoły Zegarmistrzowskiej w Genewie. Choć po dyplomie ich zawodowe drogi się rozeszły (Petermann trafił do A. Lange & Söhne, a Bédat do Harry’ego Winstona), z czasem obaj przyjaciele powrócili do Szwajcarii, z długoterminowym planem stworzenia własnej manufaktury. Droga do tego wiodła przez restaurację starych zegarów i zegarków oraz współpracę z Christie’s Geneva. Finalnie w roku 2017 Gael i Florian znaleźli swój nowy, zegarkowy dom – studio w miasteczku Renens, po sąsiedzku z legendarnym Dominiquem Renaudem, współzałożycielem studia Renaud Papi. Renaud wydatnie pomógł w pracy nad pierwszym modelem marki.
1967
Pierwszym czasomierzem z małego atelier Petermann Bédat jest w sumie klasyczny, choć bardzo ciekawie zaprojektowany model 1967 Deadbeat Seconds. Prototyp zegarka pojawił się jeszcze w 2018 roku, ale od tego czasu PB (Petermann Bédat) znacznie przeprojektował i dopieścił finalny produkt.
Clou projektu stanowi manufakturowy, ręczne nakręcany mechanizm z komplikacją skaczącej sekundy, tzw. „Deadbeat Seconds”. Niegdyś dużo bardziej popularne, rozwiązanie to sprawa, że wskazówka sekundowa zegarka zamiast płynie poruszać się nad tarczą, przeskakuje w precyzyjnie jednosekundowych impulsach, tak jak w zegarku kwarcowym. Petermann Bédat zaimplementował to rozwiązanie do ręcznie nakręcanego mechanizmu Caliber 171, inspirowanego niemiecką szkołą zegarmistrzowską. Duże koło balansowe, taktowane na 2,5 Hz, zaopatrzono w regulację w formie łabędziej szyi. Mostki kalibru zrobione są z niemieckiego srebra, a dominująca część kompozycji stanowi mechanizm „deadbeat” oparty o historyczny system Gafnera. Zamocowano go pod osobnym mostkiem, wykończonym specjalną techniką polerską o matowym efekcie. Cały werk jest zresztą wykończony ręcznie i tak jak w tradycji szkoły niemieckiej, zdobione są nawet elementy niewidoczne gołym okiem. Jedynym chyba mankamentem Calibre 171 jest jego niewielka rezerwa chodu – raptem 36 h.
Od strony czysto estetycznej PB 1967 Deadbeat Seconds łączy tradycyjne elementy z odrobiną modernistycznego designu. Okrągła, obła koperta o klasyczny proporcjach mierzy 39 mm średnicy, jest w całości wypolerowana i zrobiona z białego albo różowego złota. Pierwotnie panowie stawiali na podobne (klasyczne) podejście do estetyki tarczy, ale na szczęście ustąpiło ono miejsca nieco odważniejszej koncepcji. Tarcza zegarka jest więc teraz półotwarta, częściowo szkieletowana z widokiem na fragmenty mechaniki i duże kamienie rubinowe. Kluczowe miejsce kompozycji zajmuje oczywiście skala sekundowa. W wersji z białego złota PB proponuje termicznie barwione na niebiesko, ręcznie wykonywane wskazówki i indeksy. Różowe złoto zestawiono bardziej elegancko, ze złotymi akcentami.
Petermann Bédat 1967 Deadbeat Seconds, pierwszy rozdział zapewne świetlanej historii marki, powstanie w krótkiej, limitowanej serii, po 10 egzemplarzy w obu kolorach złota. Zegarek kosztuje 59 800 CHF (~247 500 PLN). A gdybyście zastanawiali się, skąd 1967 w nazwie – to ukłon w stronę roku, kiedy tykać zaczęły pierwsze mechanizmy kwarcowe, z jakże charakterystyczną skaczącą sekundą.
Petermann Bédat 1967 Deadbeat Secodns
Producent | Petermann Bédat |
Nazwa modelu | 1967 Deadbeat Secodns |
Mechanizm | manualny |
Symbol mechanizmu | Caliber 171 |
Rezerwa chodu (h) | 36 |
Tarcza | szkieletowana |
Koperta | złoto |
Średnica (mm) | 39 |
Wysokość (mm) | 10,7 |
Pasek | skórzany |
Limitacja | 20 |
Cena (PLN) | ~247500 |