Omega reaktywuje legendarny kaliber 321
Napędzał pierwszego Speedmastera, był na Księżycu i wpisał się w historię manufaktury z Biel. Kultowy wręcz, manualnie nakręcany kaliber 321 wraca w wiernej pierwowzorowi wersji, przygotowanej z udziałem nowoczesnych technologii.
Wśród miłośników mechanicznych zegarków nie brakuje takich, dla których najważniejsza jest właśnie mechanika. Zegarmistrzostwo w istocie polega nie na designie i zewnętrzu (o marketingu i całej otoczce nie wspominając), a na tym, co tyka w środku zegarkowej koperty. Dla fanów precyzyjnej mikromechaniki i pracy ludzkich rąk detale poszczególnych kalibrów oraz ich historia są esencją zegarkowej pasji. Dla wielu z nich jedną z bardziej kultowych pozycji w dziejach zegarmistrzostwa jest kaliber 321 – mechanizm Omegi z pierwszych wersji Speedmastera, w tym tej (Ref.ST 105.012), która jako pierwsza znalazła się na powierzchni naszego satelity. Kaliber 321 był też ostatnim mechanizmem, który „odwiedził” Księżyc. Napędzany nim zegarek nosił Eugene „Gene” Cernan, astronauta misji Apollo 17 z 1972 roku. Ostatni kaliber 321 opuścił mury fabryki w Biel w roku 1968, ale teraz – po przeszło pół wieku niebytu – wróci do oferty marki.
Omega zapewnia, że prace nad współczesną edycją 321 trwały od lat, a na ich potrzeby powołano nawet specjalną grupę, działającą pod kryptonimem „Alaska 11”. Założeniem było, by jak najwierniej odtworzyć oryginalny kaliber. Posunięto się nawet do skanowana mechanizmów 321, w tym tego zamkniętego w zegarku Cernana.
Kaliber 321 w wydaniu współczesnym powstawać będzie w specjalnie wydzielonym departamencie manufaktury w Biel. Co więcej, każdy egzemplarz będzie montowany ręcznie od A do Z przez jednego zegarmistrza, odpowiedzialnego finalnie za gotowy zegarek.
Na razie nie znamy jeszcze dokładnych parametrów technicznych werku ani tego, w jakich zegarkach wyląduje – stosując kosmiczną terminologię. O tym Omega ma poinformować niebawem. Jedno jest pewne – na tę premierę wielu zegarkomaniaków czekało z wypiekami, a 2019 rok jako start jego produkcji sugeruje, że wkrótce możemy zobaczyć coś całkiem wyjątkowego, przygotowanego na 50. rocznicę misji Apollo 11.