Hublot Big Bang Unico Ferrari w nowej odsłonie [dostępność, ceny]
Oficjalny i bliski związek Hublota oraz legendarnej, włoskiej stajni samochodowej ma już 5 lat i nadal kwitnie. Owocem jubileuszu jest nowa, przeprojektowana edycja ikony zegarkowej manufaktury – Big Bang na własnym mechanizmie chronografu.
O pierwszym uścisku dłoni między ówczesnym CEO Hublota (Jean-Claude Biver) a szefem Ferrari (Luca Di Montezemolo) pisaliśmy prawie dokładnie 5 lat temu (TUTAJ). W listopadzie 2011 obaj panowie przypieczętowali na torze w Mugello umowę stanowiącą o bliskich, partnersko-marketingowych relacjach obu marek. Premierowy, dedykowany czasomierz pojawił się raptem rok później i szybko zyskał miano „must-have” nie tylko właścicieli czerwonych bolidów z konikiem na masce. Hublot z sukcesem zbudował rasowy, sportowy zegarek z charakterem, fajnym designem, ciekawymi materiałami i świetnej klasy własnym mechanizmem. Właśnie ukazała się jego zmodyfikowana, nowa wersja.
Już oryginalny BB Ferrari czerpał stylistycznie z pewnych detali projektów włoskich samochodów – nowy robi to w jeszcze większym i wyraźniejszym stopniu. 45mm koperta (z tytanu, złota King Gold albo karbonu) ma nowe profile, przeprojektowany bezel z 6 śrubkami w kształcie liter „H” i kompletnie odmieniony wygląd przycisków i koronki. Prawa storna koperty to teraz mocno zintegrowane, przypominające samochodowe pedały przyciski startu, stopu i resetu stopera oraz nowa, ergonomiczna koronka. W całość efektownie wkomponowano czerwony pasek. Koperta ma także system szybkiej zmiany paska dwoma przyciskami, ulokowanymi w jej zintegrowanych uszach.
Jeszcze dalej stylistycznie inspirowany jest cyferblat nowego Big Banga z całą gamą motoryzacyjnych odniesień i nawiązań. Licznik minutowy stopera i okienko daty (z żółtym tłem) zaprojektowano jak elementy kokpitu, a dysk pełniący rolę małej sekundy to nic innego jak charakterystyczna osłona wlotu powietrza. Do tego dołożono konika Ferrari (na godz.6), nowe, czytelniejsze wskazówki z luminową i arabskie indeksy godzinowe, ułożone dookoła transparentnej tarczy.
Ten sam jest za to mechanizm. I nie ma się co temu faktowi dziwić. Jak pisałem już przy okazji recenzji modelu King Power UNICO All-Carbon, manufakturowa konstrukcja Hublota to jeden z najprzyjemniejszych chronografów, z jakimi dane mi było obcować. Od czasu tego testu upłynęły 4 lata, a ja ciągle z pewnym sentymentem wspominam precyzyjną, lekką i przyjemną pracę przycisków oraz architekturę mechanizmu. Ten w BB Ferrari ma koło kolumnowe, funkcję Flyback i 72h rezerwy chodu. Za naciąg odpowiada automatyczny mechanizm z dużym, uformowanym jak samochodowa felga, czarnym wahnikiem.
Cała seria Big Bang Unico Ferrari jest limitowana. Powstanie 1000 egzemplarzy w tytanie oraz po 500 w złocie i karbonie. Każdy z paskiem z Alcantary, z czerwonym, kontrastowym przeszyciem i gumową podszewką. Ceny to odpowiednio 26.200USD (~109.000PLN) za tytan, 28.300USD (~118.000PLN) za karbon oraz 42.000USD (~175.000PLN) za złoto. Tanio nie jest, ale w sumie nic poważnego, co jest związane z Ferrari, tanie nie jest.
Owocna jest ta współpraca pomiędzy Hublotem a Ferrari. Powstają świetne modele zegarków. Które prawie każdy chce mieć. Ceny poszczególnych modeli nie są tanie. Ale ci, którzy są kolekcjonerami takich zegarków muszą i tak je mieć. Mnie też fascynuje ten model. Ma coś czego nie mają inne modele tego segmentu.