Hubert Hurkacz i zegarek Gerald Charles GC Sport (Grass) [dostępność, cena]
Obecny nr 1 polskiego, męskiego tenisa – Hubert Hurkacz – na kortach gra z zegarkiem na nadgarstku. Hubi jest partnerem młodej marki Gerald Charles.
Tegoroczny Wimbledon już za nami. I choć tym razem obyło się bez spektakularnych sukcesów Polaków (na miarę wzniesienia pucharu) – emocji na londyńskiej trawie nie brakowało. Tenis ma nowego króla – jest nim Carlos Alcaraz, który sięgnął po tytuł, stając się nowym, 20-letnim bożyszczem tenisowych fanów. W wielkim finale, po trwającym ponad 4 godziny i 5 setów pojedynku, pokonał najbardziej utytułowanego zawodnika w historii – Novaka Djokovica. Djoko, właściciel 23 tytułów wielkoszlemowych, w ćwierćfinale odprawił z kwitkiem, po bardzo dobrym meczu, naszego rodaka, Huberta Hurkacza. Obaj panowie mają zaprzyjaźnione marki zegarkowe, ale w czasomierzu gra tylko jeden z nich.
Gerald Charles
Hurkacz od pewnego czasu jest jednym z przyjaciół/ambasadorów nowej na zegarkowym horyzoncie firmy Gerald Charles. Jeśli nazwa ta nie obiła się Wam wcześniej o uszy, spieszę donieść, że to marka założona w 2000 roku przez legendarnego Geralda Gentę (Charles to jego drugie imię). Gdyby i to nazwisko niewiele Wam mówiło – w co nie chce mi się wierzyć – to przypominam, że Genta był chyba najbardziej uznanym z zegarkowych projektantów, autorem takich ikon jak Royal Oak (Audemars Piguet) czy Nautilus (Patek Philippe). Pod własną marką projektował modele specyficzne i niepozbawione charakteru. Po jego śmierci w roku 2011 firma dalej działa, kontynuując wizję założyciela.
W portoflio dzisiejszego Geralda Charlesa znaleźć można zegarki o sportowym charakterze, z bardzo charakterystyczną kopertą. Jej symetryczna forma jest zdobiona i łączy w sobie kształt oktagonu i prostokąta.
Na ofertę składa się obecnie szeroki przekrój modeli, od prostych z trzema wskazówkami, aż po wariant szkieletowany, tourbillona i diamenty oraz inne kamienie szlachetne. Jest też zegarek o nazwie GC Sport – jak nie trudno się domyślić poświęcony aktywności sportowej, a konkretnie tej uprawianej z rakietą tenisową w ręku.
GC Sport
Właśnie model Gerald Charles GC Sport nosi na swoim nadgarstku Hubert Hurkacz – jak podkreśliłem już wcześniej, nosi nie tylko ze względu na umowę sponsorską po, ale również w trakcie meczów. Na tegorocznym Wimbledonie Hurkacz zaprezentował się z modelem GC Sport Grass – w kolorze zielonej trawy, jakże pasującym do okoliczności.
GC Sport ma lekką kopertę z tytanu (cały zegarek waży 50 g) o rozmiarze 39 x 41,7 mm. Obudowa jest gruba na 8,7 mm i w całości wykończona polerowaniem, łącznie ze schodkowym bezelem, z charakterystycznym „uśmiechem” w dolnej części. Tym, co czyni zegarek wersją szczególnie usportowioną, a konkretnie dostosowaną do wygodnego noszenia w trakcie gry, jest ulokowanie koronki po lewej stronie koperty. W ten sposób ma się ona nie wbijać w wykręcony do góry nadgarstek.
W uszach tytanowej obudowy GC Sport Grass zamocowano pasek z gumy, tłoczony zdobnym motywem i oczywiście zielony.
Pod szafirowym szkłem zamknięto z kolei zieloną, gradientową tarczę z chropowatą fakturą, nałożonymi indeksami godzinowymi, okienkiem daty (chyba nieco w tym wypadku zbędnym) i zestawem delikatnych, prostych wskazówek.
Napędem zegarka jest automatyczny kaliber GCA 3002, wykonany dla Geralda Charlesa przez manufakturę Vaucher. Mechanizm ma zaledwie 3,7 mm grubości, a do tego 50 h rezerwy chodu, balans taktowany na 4 Hz i zaaplikowany zestaw dekoracji, na czele z pasami genewskimi, polerkami i perłowaniem.
Dostępność i cena
By poczuć się choć trochę jak Hubert Hurkacz, za egzemplarz GC Sport Grass trzeba zapłacić 19 000 USD (~75 250 PLN). Model będzie limitowany w liczbie 200 egzemplarzy, a do klientów trafi we wrześniu. GS Sport występuje również w wersji niebieskiej oraz brązowej.